Policyjny pościg, rozbita karetka, ranni ratownicy. Kierowcę wypuścili i znów zatrzymali

W wypadku ucierpieli ratownicy medyczni
Pościg ulicami Warszawy i zderzenie
Źródło: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl
Są zarzuty dla kierowcy, który miał spowodować poważny wypadek na warszawskiej Woli. Ucierpieli ratownicy medyczni, a pasażerowie z auta, które w ambulans uderzyło, uciekli. Policjanci szybko ich namierzyli, jednak prokurator wypuścił ich na wolność. Po dwóch tygodniach nastąpił zwrot akcji.

Do wypadku doszło po koniec lutego. Pościg za kierowcą bmw rozpoczął się w okolicach Alej Jerozolimskich, a zakończył na Prymasa Tysiąclecia. Auto uderzyło w toyotę i karetkę pogotowia, która przewróciła się na bok. W zderzeniu zostali poszkodowani ratownicy medyczni.

Osoby podróżujące bmw uciekły z rozbitego samochodu. Policji udało się zatrzymać jedną z nich jeszcze tego samego dnia, jednak - jak ustaliliśmy - nie przyznawała się ona do prowadzenia auta. Dobę później funkcjonariusze poinformowali o zatrzymaniu kolejnego z mężczyzn. Obaj zostali przesłuchani, jednak początkowo prokuratura nie postawiła im zarzutów, wyszli na wolność.

Teraz, jak przekazał nam Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, śledczy ustalili, kto kierował.

"Szereg zarzutów" dla kierowcy

- W toku śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Warszawa - Wola ustalono tożsamość sprawcy wypadku z udziałem kadetki pogotowia, do którego doszło w dniu 25 lutego na trasie S8 w Warszawie. Oględziny i badania kryminalistyczne samochodu uczestniczącego w zdarzeniu doprowadziły prokuraturę do ustalenia, że w chwili wypadku za kierownicą pojazdu marki bmw siedział 20-letni mieszkaniec Warszawy, który został zatrzymany i usłyszał szereg zarzutów - powiedział nam prokurator Banna.

- Mężczyźnie zarzucono nieumyślne spowodowanie wypadku, a także ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz niestosowanie się do orzeczonego zakazu prowadzenia pojazdu. Ponadto usłyszał również zarzut posiadania znacznej ilości środków odurzających, głównie 4-CMC. Mężczyzna ten złożył wyjaśnienia przed prokuratorem - dodał.

Prokuratura wystąpiła z wnioskiem o jego tymczasowy areszt na trzy miesiące. Sąd podzielił argumentację śledczych i wniosek ten uwzględnił, wskazał, że na obecnym etapie postępowania materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzuconych podejrzanemu czynów. 

Grozi mu 10 lat więzienia.

Karetka "jak zgnieciona puszka"

Do sprawy, tuż po wypadku, odnieśli się przedstawiciele pogotowia. - Uderzenie było tak silne, że ponad trzytonowy ambulans został zepchnięty z pasa ruchu i przewrócił się na bok jak zabawka. O sile uderzenia świadczą też zniszczenia. Karetka wygląda jak zgnieciona puszka - przekazał w komunikacie prasowym Piotr Owczarski, rzecznik Meditransu.

Dalej opisał, że zmiażdżone zostały nosze elektryczne, ze ścianek wyrwane wszystkie urządzenia medyczne, które roztrzaskały się.

- Gdyby na pokładzie ambulansu przebywał pacjent prawdopodobnie zginąłby na miejscu. W wyniku wypadku poszkodowana została dwójka ratowników Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" SPZOZ w Warszawie, których obrażenia były na tyle rozległe, że wymagali hospitalizacji - dodał.

Czytaj także: