O "wycięciu" działki, na której znajduje się zabytkowy tor kolarski dawnego klubu Orzeł z obszaru objętego projektem Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla rejonu Podskarbińskiej aktywiści z Miasto Jest Nasze poinformowali na Facebooku. "Zgodnie z procedurami Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego (BAIPP) powinno wprowadzić w planie zmiany zgłoszone przez konserwatora, po czym następuje uzgodnienie konserwatorskie, następnie plan jest wyłożony do konsultacji i poddany znowu pod głosowanie w Radzie Warszawy. Co robi BAIPP? Wycina sobie z planu obszar z zabytkowym obiektem i kieruje do uchwalenia dokument planistyczny z wyrwą" - alarmuje MJN.
Plan do "zamrażarki planistycznej"?
Do informacji zostało załączone pismo z BAIPP, w którym poinformowano, że "w wyniku odmowy uzgodnienia projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego rejonu Podskarbińskiej - część I przez Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków zachodzi konieczność dostosowania projektu tego planu do wymagań Konserwatora".
"Z uwagi na fakt, że większość planu jest gotowa do uchwalenia zdecydowano o podziale tego planu poprzez wyłączenie działki (...) na której znajduje się dawny tor kolarski Nowe Dynasy: klubu sportowego 'Orzeł' i kontynuowanie prac projektowych nad tą częścią. Pozostała część po dostosowaniu do nowych granic zostanie skierowana do Rady m. st. Warszawy" - czytamy w dokumencie upublicznionym przez MJN.
Według aktywistów taka decyzja oznacza manipulację i "obchodzenie decyzji konserwatora zabytków". "Gdyby Rada Warszawy nie majsterkowała przy projekcie dokumentu dopisując możliwość pocięcia zabytkowego toru kolarskiego, czyli de facto jego likwidacji, plan miejscowy w oryginalnym kształcie prawdopodobnie już by obowiązywał" - twierdzi MJN.
- Podejrzewam, że miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego dla wyciętego fragmentu, na którym znajduje się tor, trafi do zamrażarki planistycznej - komentuje w rozmowie z tvnwarszawa.pl Stefan Gardawski ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Jego zdaniem, miasto działa w sposób "nietransparentny". - O wycięciu toru z planu dowiadujemy się tylko dlatego, że wysłałem w tej sprawie pismo do Biura Architektury w trybie dostępu do informacji publicznej. Gdyby nie to, pewnie dowiedzielibyśmy się o decyzji miasta dopiero za kilka miesięcy. Nie ma tu żadnej dyskusji na forum publicznym - ocenia aktywista.
"Niezbędne są dodatkowe analizy"
O decyzję dotyczącą podziału działki pytamy Marlenę Happach, dyrektorkę Biura Architektury i Planowania Przestrzennego w ratuszu. Jeśli działka została podzielona, co stanie się z częścią, na której znajduje się tor kolarski? Czy ratusz pozostaje na stanowisku, że tor należy pociąć alejkami mimo braku zgody konserwatora?
- Konserwator zabytków odmówił uzgodnienia projektu planu, narzucając warunki ochrony odmienne od przedstawionych w uzgodnieniu w 2020 roku. W związku z faktem, że planowany sposób zagospodarowania terenu zakładał przekształcenia terenu toru kolarskiego pod pełnienie nowej funkcji, niezbędne są dodatkowe analizy, konsultacje i prace projektowe, mające na celu dostosowanie zapisów projektu planu do nowych uwarunkowań - odpowiada Marlena Happach.
Zaznacza, że kluczowe dla pozostałego obszaru planu jest "ustalenie parametrów i wskaźników dla nowej zabudowy oraz określenie sposobu kształtowania przestrzeni publicznych". Dodaje, że podział działki "pozwoli na ustalenie zasad kształtowania ładu przestrzennego dla terenów mieszkaniowych i usługowych oraz kontynuowanie prac nad zapisami dla terenu dawnego toru kolarskiego".
A prościej rzecz ujmując: urzędnicy nie chcieli, żeby sprawa toru opóźniała przyjęcia planu dla większego obszaru.
Aktywiści walczą o odrestaurowanie toru
W lutym Rada Warszawy przegłosowała poprawkę do pierwszej z czterech części planu zagospodarowania przestrzennego dla rejonów ulic Podskarbińskiej na Kamionku dopuszczającą przecięcie toru kolarskiego Orzeł alejkami dla pieszych. Na takie zmiany nie zgodził się jednak wojewódzki konserwator zabytków prof. Jakub Lewicki.
Starania aktywistów o przywrócenie toru kolarskiego Orzeł trwają od lat. W ubiegłym roku współtworzona przez stowarzyszenie Miasto Jest Nasze inicjatywa "Nowe Dynasy" udostępniła na Facebooku propozycję zagospodarowania terenu. Koncepcja zakładała zachowanie i odrestaurowanie toru. W jego wnętrzu miałyby znajdować się polana piknikowa oraz mostek widokowy, do których można dostać się przejściem podziemnym prowadzącym od dawnej hali. Dalej, nad wschodnią częścią toru, równolegle do Podskarbińskiej plan zakłada ściankę wspinaczkową. Dawna hala sportowa dalej pełniłaby swoją funkcję. Ponadto wewnątrz znalazłoby się miejsce na kawiarnię. Z kolei od strony Mińskiej, aktywiści proponowali plenerową siłownię oraz na rogu Mińskiej i Podskarbińskiej pumptrack, czyli niewielki tor przeznaczony do wyczynowej jazdy na rowerach lub innych jednośladach.
Głównym argumentem przeciwko odtworzeniu toru forsowanym przez urzędników są koszty utrzymania. Władze dzielnicy Praga Południe chcą, aby powstał w tym miejscu teren rekreacyjny.
Kilka dni temu burmistrz Pragi Południe Tomasz Kucharski wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że teren po dawnym torze "ma służyć wszystkim mieszkańcom". Podkreślił, że urząd długo walczył o odzyskanie terenów KS Orzeł.
"Między innymi dlatego popieramy uchwalenie m.p.z.p. dla tego obszaru, który zablokuje na nim budownictwo mieszkalne lub usługowe, a umożliwi realizację jedynie funkcji rekreacyjno-sportowej. Cześć osób postuluje odbudowę nieużywanego od lat 80tych toru kolarskiego. Z inwestycji takiej jednak regularnie korzystałoby zaledwie kilkudziesięciu entuzjastów kolarstwa torowego, a koszt odbudowy toru to około 5 mln złotych. Dochodzą do tego jeszcze koszty utrzymania toru i terenu, które wynosiłyby od stu do nawet kilkuset tysięcy rocznie - tak wynika ze wstępnych kalkulacji" - napisał na Facebooku Kucharski. Nie przedstawił źródła tych wyliczeń, mimo że był o nie proszony.
Propozycję zachowania funkcji toru określił jako "nieracjonalną i nieopłacalną inwestycję".
Zapowiedział również, że po złagodzeniu covidowych obostrzeń zorganizowana zostanie debata, "z udziałem nie tylko wąskiej grupki aktywistów, ale przede wszystkim okolicznych mieszkańców".
Kiedyś ścigały się na nim sławy, dziś jest ruiną
Tor kolarski przy Podskarbińskiej 11 oddano do użytku w 1972 roku. W skład kompleksu wchodziły także hotel z zapleczem gastronomicznym, dwie sale sportowe, siłownia, sauna czy gabinety odnowy biologicznej. W latach 70. i 80. rozgrywane były tu zawody o charakterze ogólnokrajowym. Jednak lata świetności, kiedy po torze ścigały się największe gwiazdy polskiego kolarstwa, Czesław Lang, Mirosław Jurek czy Szymon Kornacki, już dawno minęły. Tor od lat popada w ruinę.
Autorka/Autor: dg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl