Pasażerka miejskiego autobusu straciła przytomność. Karetka nie dojechała. Kierowca zjechał z trasy i podjechał przed szpital Bródnowski.
Jak przekazał nam rzecznik prasowy Miejskich Zakładów Autobusowych Adam Stawicki, do zdarzenia doszło około godziny 20 na przystanku Skarbka z Gór, na Białołęce. - Kierowca autobusu linii 204 zgłosił do nadzoru ruchu, że jedna z pasażerek straciła przytomność. Nadzór ruchu zadzwonił po karetkę, ale pogotowie poinformowało, że nie przyjedzie. Po konsultacji z nadzorem ruchu kierowca postanowił zmienić trasę i zawieźć kobietę na Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala Bródnowskiego - powiedział Stawicki.
Dodał, że kobieta nie podróżowała sama. - Osoby, które jej towarzyszyły, wraz z personelem szpitala zajęły się pasażerką - poinformował rzecznik MZA.
Jako pierwsza historię opisała "Gazeta Stołeczna". Jak ustaliła, o tej porze oddział ratunkowy Szpitala Bródnowskiego przyjął cztery kobiety, dwie po utracie przytomności. Tylko jedną przywiozło pogotowie. Ostatecznie żadna z pacjentek nie wymagała hospitalizacji, więc po udzieleniu pierwszej pomocy i badaniach mogły się udać do domów.
Trudna sytuacja w pogotowiu
O to, dlaczego pogotowie nie przyjechało do tego wezwania, chcieliśmy zapytać dyrektora pogotowia ratunkowego "Meditrans" w Warszawie Karola Bielskiego. Nie odbierał jednak telefonu.
W związku z pandemią COVID-19 sytuacja warszawskiego pogotowia jest coraz trudniejsza. Od ratowników medycznych już od kilku tygodni dostajemy sygnały, że wolnych miejsc dla pacjentów z objawami mogącymi wskazywać na koronawirusa nie ma ani w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych, ani w Izbach Przyjęć. Nie brakuje sytuacji, gdy załogi bardzo długo oczekują na przekazanie pacjenta przed wjazdem na SOR albo są odsyłane od placówki do placówki w poszukiwaniu łóżka. A to sprawia, że zespoły są często wyłączone na wiele godzin.
Autorka/Autor: dg/r
Źródło: tvnwarszawa.pl, "Gazeta Stołeczna"
Źródło zdjęcia głównego: Zarząd Transportu Miejskiego