- Celem akcji "Big Jump" jest zwrócenie uwagi na to, że mamy bardzo poważny problem w Polsce, Europie i na całym świecie, jeśli chodzi o zasoby wód słodkich - rzek, jezior oraz wód zmagazynowanych w torfowiskach - wyjaśnił w rozmowie z TVN24 Przemysław Nawrocki z WWF Polska. - Co bardzo ważne z punktu widzenia WWF, to kwestia ogromnego zagrożenia wymarciem gatunków związanych z wodami słodkimi, przykładem są ryby polskie - dodał.
Uczestnicy akcji zebrali się o godzinie 15 na plaży nad Wisłą przy Płycie Desantu. Mieli ze sobą charakterystyczne zielone koszulki i transparenty, z takimi hasłami jak "rzeka to nie autostrada". W ramach happeningu weszli w pewnym momencie do wody.
"W całej Europie, w tym samym dniu i o tej samej godzinie, dziesiątki tysięcy ludzi wchodzi do rzek i innych akwenów, w intencji ich ochrony" - poinformowali organizatorzy wydarzenia. Jak precyzowali, nie chodzi o kąpiel - wystarczy symboliczne zanurzenie stóp czy dłoni, by zamanifestować nasz sprzeciw wobec betonowania i kanalizowania polskich rzek.
Aktywiści: rzeki powinny być wolne
- Woda powinna być dla ludzi, dla zwierząt czysta, a rzeki powinny być wolne. Mamy coraz większy problem, jeżeli chodzi o wodę. Dotychczasowe rządy oraz rząd, który mamy obecnie, mówią wręcz przeciwnie: coraz więcej musimy betonować, więcej prostować - stwierdził Jacek Bożek z Klubu Gaja.
Tłumaczył też, że takie działania w połączeniu ze zmianami klimatu będą skutkowały coraz częstszym występowaniem suszy i powodzi.
Organizatorami wydarzenia byli Klub Gaja, Koalicja Ratujmy Rzeki, WWF Polska, kolektyw Siostry Rzeki i Koalicja Czas na Odrę oraz Greenpeace Polska.
Autorka/Autor: kk/r
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24