Doktor Hanna Machińska pojawiła się we wtorek po południu na Uniwersytecie Warszawskim. Wygłosiła trwający około 40 minut "wstęp do wykładu". Jego dalsza część ma się odbyć w późniejszym terminie. Zamieszanie wokół wydarzenia to skutek decyzji rektora, który odwołał je z "przyczyn technicznych". Potem jednak zmienił zdanie.
We wtorek po południu przed bramą główną Uniwersytetu Warszawskiego na Krakowskim Przedmieściu zebrali się sympatycy doktor Hanny Machińskiej, odwołanej w grudniu z funkcji zastępczyni rzecznika praw obywatelskich. Chcieli w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec odwołania przez władze uczelni jej wykładu "A mury runą, runą, runą". Wykład jednak się odbył, a przynajmniej jego pierwsza część.
Dr Machińska pojawiła się o godzinie 17 w auli dawnej Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, czyli tam, gdzie od początku planowano wykład. Głos zabrał organizator cyklu, były rektor UW prof. Piotr Węgleński. Odczytano także listy z wyrazami wsparcia od Haliny Bortnowskiej i prof. Marka Safjana.
Potem Hanna Machińska rozpoczęła wystąpienie, które nazwała "wstępem do właściwego wykładu". Był poświęcony tematyce migracji, którą prawniczka uznała za największe wyzwanie naszych czasów.
Machińska: mury są dowodem nieprzyjaźni, mury są dowodem wrogości
Jak wyjaśniła doktor Machińska, wybierając temat wykładu, wiedziała, że migracja jest problemem globalnym. - Nas w szczególności dotyka dlatego, że jesteśmy u granicy Unii Europejskiej i to trudna granica - podkreśliła prawniczka, wskazując na sąsiedztwo z Ukrainą i Białorusią.
Opowiedziała też o tym, dlaczego swój wykład zatytułowała "A mury runą, runą, runą". - W dzisiejszym świecie Europa, świat staje się fortecą. Europa XXI wieku zamyka się. Europa buduje mury. Te mury są dowodem nieprzyjaźni, mury są dowodem wrogości. Co prawda, mur może zamrażać konflikt, tak było po wojnie. Ale to są bardzo rzadkie przypadki. Na ogół mury pokazują nam, że nie chcemy tych, którzy przedostają się na nasze terytoria - wskazała.
Przypomniała też, że obecnie na świecie istnieje 77 murów. - A po 1945 roku tych murów było tylko pięć. Mury rosną, co jest bardzo złym świadectwem. W ostatnim 30-leciu wybudowano tysiąc kilometrów muru. Na świecie na pierwszym miejscu jest Azja, ale na drugim - Europa - mówiła doktor Machińska.
Była zastępczyni RPO o murze na granicy polsko-białoruskiej
Przytoczyła też słowa eksperta ds. militaryzacji granic Marka Ackermana, który twierdzi, że "mury mają przyszłość, ponieważ służą biznesowi". - Mury to jest zaangażowanie wielkich firm, to wielkie lobby, wielka okazja do ogromnych zysków - cytowała jego opinię.
Wskazywała również, że często mury służą do odwracania uwagi opinii publicznej w krajach, gdzie "dochodzi do dramatycznych turbulencji politycznych". - Te mury są niejako przykrywką pokazującą, że najważniejsza jest granica, bezpieczeństwo państwa. (…) To tworzenie atmosfery zagrożenia, pokazywanie w narracji publicznej, że oto przybysze z innych państw niosą nam bardzo poważne zagrożenia dla nas, naszego dobrobytu i obywateli. Polska jest przecież rajem dla Polaków - wyjaśniła doktor Machińska, nawiązując do 168-kilometrowego muru zbudowanego przez władze na granicy polsko-białoruskiej.
- To, co nas niezwykle martwi, to stosunek obywateli polskich do takich działań rządu jak budowa muru. 54 procent obywateli uważało, że to jest właściwy kierunek, że mury powinny powstać. Tylko 19 procent powiedziało: nie tędy droga, nie tak powinniśmy działać wobec tych, którzy przyjeżdżają z państw opresyjnych - dodała prawniczka.
Wyliczała też, że w ustawie dotyczącej zabezpieczenia granicy (dzięki niej zbudowano mur na granicy Polski i Białorusi) dopuszczono wiele wyjątków: ominięto przepisy dotyczące ochrony środowiska, planowania przestrzennego czy w końcu zasad BHP. Przypomniała także naruszenia w ustawie, na które uwagę zwracał RPO: uproszczenia procedur, upoważnienie wojewody do wyznaczenia pasa, na który obywatele nie mogą wejść. - Do tego były bardzo poważne zagrożenia, które przewidywaliśmy w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Nie tylko, że mur będzie zaporą fizyczną przed obywatelami, ale mur będzie zaporą dla zwierząt, mur niszczy środowisko. Pamiętajmy, że te 168 kilometrów muru przecinają trzy obszary Natura 2000. To jest jawne naruszenie prawa Unii Europejskiej - podkreśliła doktor Machińska.
Przypomniała także, że było to powodem stworzenia petycji do Komisji Europejskiej w sprawie muru, którą podpisało sto tysięcy polskich obywateli. - 1600 wybitnych ekspertów międzynarodowych zwróciło się do Komisji Europejskiej, prosząc, by zareagowała na naruszenia prawa dotyczące ochrony środowiska - dodała.
- Mur niszczy nasze życie. To jest coś, co nie przynosi nam absolutnie żadnych pozytywnych elementów - oceniła prawniczka.
Wykład odwołany z "przyczyn technicznych", potem "aula do dyspozycji"
Przypomnijmy: władze Uniwersytetu Warszawskiego odwołały wykład doktor Machińskiej "A mury runą, runą, runą", który miał odbyć się 17 stycznia w auli Starego BUW w kampusie głównym. Oficjalnym powodem były "przyczyny techniczne". Machińska o odwołaniu wydarzenia miała dowiedzieć się przypadkiem, od znajomej. Nie powiadomiono o tym także organizatora cyklu, byłego rektora UW prof. Piotra Węgleńskiego.
Później "przyczyny techniczne" najwyraźniej ustały, bo rektor Alojzy Z. Nowak poinformował w oświadczeniu, że aula jest do dyspozycji organizatorów.
Doktor Hanna Machińska oceniła w rozmowie z naszą dziennikarką Katarzyną Kolendą-Zalewską, że do takiej sytuacji nigdy nie powinno dojść i że "jest bardzo niezręczna dla uniwersytetu". - Nagle okazało się, że jest jakiś problem z jednym z bardzo wielu wykładów. Przecież w uniwersytecie w ramach tej serii mieliśmy niezwykle wiele wykładów o trudnej tematyce (...). Dla mnie była to sytuacja bardzo przykra. To jest mój uniwersytet i uważam, że na tym uniwersytecie taka sytuacja nie powinna się zdarzyć. Zdarzyła się, w związku z tym teraz musimy z tego wyjść. (...) Cieszę się, że znaleźliśmy wyjście z tej trudnej sytuacji.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24