Firma iTaxi dzierżawi od początku listopada postój przed Dworcem Centralnym. Oznacza to, że jej taksówki mają wyłączność na odbieranie pasażerów bezpośrednio sprzed wejścia do hali dworcowej. Dysponuje ona zatoką, gdzie mieści się łącznie sześć samochodów. Miesięczny koszt korzystania z tego terenu to 22 tysiące złotych. Korporacja pojawiała się tam już w poprzednich latach, ale wówczas za miesiąc dzierżawy płaciła o wiele więcej - ponad 96 tysięcy złotych miesięcznie.
Po tym, jak postój po raz kolejny formalnie przeszedł w ręce iTaxi, pojawiły się sygnały od pasażerów o dodatkowej opłacie za kursy realizowane sprzed Dworca Centralnego. Jeden z kierowców potwierdził nam anonimowo, że przed odjazdem z tego miejsca informuje pasażerów o doliczeniu pięciu złotych, ponieważ taki jest nowy regulamin firmy.
- Do każdego kursu rozpoczynającego się z Dworca Centralnego jest doliczana opłata w wysokości pięciu złotych i wynika ona z kosztów miejsc postojowych do obsługi dworca, to jest dzierżawy terenu od Zarządu Dróg Miejskich - przekazał naszej redakcji Maciej Ziętara, rzecznik prasowy iTaxi. - Jest to analogiczna opłata dodatkowa wynikająca z obsługiwanego miejsca, podobna do innych tego typu opłat: autostradowych czy parkingowych, które - o ile występują przy danym kursie - wszyscy kierowcy przenoszą na pasażerów - wyjaśnił. I dodał, że przy każdym kursie z postoju opłata jest taka sama, a pasażer jest o niej uprzedzany przed startem przejazdu.
Rzecznik przekonywał też, że sposób naliczania należności za przejazd pozostaje niezmienny i jest "określony w przepisach miejskich dotyczących taksówek", co oznacza, że obejmuje opłatę początkową, stawkę za kilometr i ewentualną opłatę czasową jeśli wystąpi ona w kursie. - Finalna kwota, łącznie z opłatą którą dolicza kierowca za dostęp do miejsc postojowych jest nieporównywalnie niższa od kwot, które pasażerowie musieli płacić do tej pory taksówkarzom, żądającym często wygórowanych kwot za przejazd spod dworca - stwierdził rzecznik. Zapewnił nawet, że firma otrzymuje "pozytywne sygnały od pasażerów", które świadczą o "zadowoleniu z takiego podejścia i transparentności rozliczeń".
Miejski regulamin nie przewiduje dodatkowych opłat
Informację o opłacie dodatkowej rzeczywiście można znaleźć w cenniku firmy, znajdującym się na jej stronie internetowej oraz w aplikacji. I choć przewoźnik transparentnie o niej informuje, są jednak wątpliwości, czy jej stosowanie jest zgodne z prawem.
- Regulacje prawa miejscowego określają brak stosowania opłaty dodatkowej w taksówkach osobowych, wykonujących przewozy na podstawie licencji udzielonych przez prezydenta miasta stołecznego Warszawy - przekazał naszej redakcji Witold Nowakowski, zastępca dyrektora Biura Administracji i Spraw Obywatelskich w ratuszu. Wskazał przy tym, że zasady te są określone w załączniku do uchwały Rady Warszawy z 2011 roku w sprawie ustalenia cen urzędowych za przewozy taksówkami osobowymi na terenie Warszawy.
Wicedyrektor potwierdził, że ratusz otrzymał skargi w tej sprawie. Urzędnicy powiadomili następnie organ, który udzielił licencji całej firmie transportowej w zakresie przewozu osób, czyli Główny Inspektorat Transportu Drogowego. To dlatego, że prezydent miasta ma wyłącznie kompetencje do wydawania licencji na przewozy dla kierowców, więc to ich działalność może kontrolować, a nie całych korporacji.
Kara grozi taksówkarzowi, ale nie firmie
Biuro Informacji i Promocji Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego przekazało nam, że dotychczas pasażerowie nie zgłaszali skarg na pobieranie dodatkowych opłat za przewóz. Jak podkreślono w odpowiedzi, ustawa o transporcie drogowym mówi, że pobieranie należności za przewóz osób taksówką niezgodne z ustalonymi przez radę miasta cenami lub stawkami taryfowymi jest sankcjonowane karą grzywny w wysokości dwóch tysięcy złotych.
Taka kara nakładana jest na kierującego pojazdem. Zajmują się tym służby kontrolne, czyli na przykład GITD lub policja. "Ustawa o transporcie drogowym nie przewiduje możliwości nałożenia na przewoźnika lub na przedsiębiorcę prowadzącego pośrednictwo przy przewozie osób sankcji z tytułu stwierdzenia powyższego naruszenia" - podkreślił GITD.
Oznacza to, że ewentualnych konsekwencji nie poniesie przewoźnik, który ustalił wewnętrzny regulamin cenowy, a ukarany zostać może kierowca, który do tego regulaminu się stosował.
Interweniuje miejski rzecznik praw konsumenta
Jak przekazał Nowakowski, wobec jednego z przedsiębiorców wykonujących przewóz osób na rzecz firmy iTaxi ratusz przeprowadził postępowanie wyjaśniające.
- Przedsiębiorcy udzielono ostrzeżenia z tytułu rażącego naruszenia innych warunków wykonywania działalności objętej licencją na wykonywanie transportu drogowego taksówką, określonych przepisami prawa - zaznaczył Nowakowski. I dodał, że kierowcę poinformowano, że w przypadku ponownego stwierdzenia naruszenia obowiązujących przepisów, wszczęte zostanie wobec niego postępowanie w sprawie cofnięcia jego licencji na wykonywanie przewozów osób.
To jednak nie wszystko. - Miejski Rzecznik Konsumentów w Warszawie wystąpił do firmy iTaxi o zaniechanie pobierania opłaty za kursy z Dworca Centralnego oraz wyznaczył termin do ustosunkowania się do zarzutów dotyczących stosowania dodatkowej opłaty - poinformował wicedyrektor Biura Administracji i Spraw Obywatelskich.
O odniesienie się do sprawy poprosiliśmy ponownie iTaxi. Jej rzecznik potwierdził wpłynięcie pisma od miejskiego rzecznika praw konsumentów. Zastrzegł, że firma przygotowuje na nie odpowiedź i wkrótce poinformuje o swoim stanowisku.
Autorka/Autor: Klaudia Kamieniarz
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl