W Warszawie drastycznie rośnie liczba zgłoszeń dotyczących dzików widzianych na ulicach. - To nie jest tak, że dziki przychodzą do miasta, bo wycinamy lasy. Te zwierzęta często lasu w ogóle nie widziały. One po prostu mieszkają w mieście - wyjaśnia Andżelika Gackowska, wicedyrektorka Lasów Miejskich.
Na problem zwróciła uwagę stołeczna radna Anna Auksel-Sekutowicz (KO). - Coraz częściej na Białołęce można zobaczyć spacerujące dziki. I coraz częściej o takich spotkaniach informują mieszkańcy. To jest niepokojące i niebezpieczne - uznała radna.
Zgłosiła to stołecznej Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego i zapowiedziała spotkanie ze wszystkimi służbami w tej sprawie. - Rozmawiałam też z Magdaleną Młochowską - dyrektor koordynator ds. zielonej Warszawy. Potwierdziła, że do jej biura wpływa coraz więcej zgłoszeń w tej sprawie z Białołęki, Wawra i Wilanowa. Poprosiła także, aby wszystkie spotkania z dzikami zgłaszać na Warszawa 19115. Służby miejskie zawsze interweniują po takim zgłoszeniu - przekazała Auksel-Sekutowicz.
"One po prostu mieszkają w mieście"
Wicedyrektorka Lasów Miejskich Andżelika Gackowska potwierdziła w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że jesienią liczba zgłoszeń o dzikach na ulicach miasta drastycznie rośnie. Podobnie jak populacja tych zwierząt w Warszawie.
- To nie jest tak, że dziki przychodzą do miasta, bo wycinamy lasy. Te zwierzęta często lasu w ogóle nie widziały. One po prostu mieszkają w mieście. Śpią w zaroślach i na terenach zielonych, a w pobliżu domostw zdobywają pożywienie - powiedziała Gackowska.
Dodała, że chodzi o zwierzęta bardzo inteligentne, które nie mają problemu z zapamiętaniem, że koło 14 wychodzą ze szkoły dzieci, które dzielą się kanapkami, a o 19 do parku przychodzi starsza pani, która też chętnie je dokarmi. - Potrafią zapamiętać nawet harmonogram odbioru odpadów bio i przyjść wieczorem lub nad ranem, by sprawdzić, czy mieszkańcy wcześniej wystawili worki - zapewniła.
Jej zdaniem takie nieodpowiedzialne zachowania warszawiaków i fakt, że dziki w mieście nie mają naturalnych wrogów, doprowadził do rozrostu populacji. - Jedna locha może rodzić nawet 10 młodych i wszystkie przeżywają. Jesienią zaczynają wyglądać prawie jak dorosłe osobniki. Wystarczy, że trzy, cztery lochy zbiją się w stadko, byśmy mieli grupę kilkudziesięciu sztuk – wyjaśniła Gackowska.
Odstrzał zakazany
Dodała, że do 2018 r., czyli do pierwszych w Polsce przypadków afrykańskiego pomoru świń, dziki w mieście można było odławiać i przemieszczać je za miasto. Niestety w związku z ASF przewożenie dzików jest zakazane, bo mogłyby rozprzestrzeniać chorobę. - Z drugiej strony przypadków ASF ostatnio już nie stwierdzamy, więc inspekcja weterynaryjna nie udziela zgód na odstrzał ze względów epidemicznych - przekazała wicedyrektor.
Przyznała jednocześnie, że jedyne interwencje, jakie jej pracownicy mogą podjąć, to płoszenie dzików z najbardziej uczęszczanych miejsc lub zaganianie ich do jednego z miejskich lasów. Jeśli chodzi o odstrzał dzików, ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców, decyzję w tej sprawie musiałby podjąć prezydent Rafał Trzaskowski.
Co zrobić, gdy spotkamy dzika?
Jeśli już spotkamy na swojej drodze dzika, powinniśmy bez wykonywania gwałtownych ruchów spokojnie oddalić się w przeciwnym kierunku. Nie wolno uciekać, bo to może sprowokować zwierzę do ataku. Spacerując z psem w miejscach, gdzie może dojść do spotkania z dzikiem, należy bezwzględnie trzymać swoje zwierzę na smyczy. Takie miejsca łatwo rozpoznać po zrytej glebie.
W przypadku bezpośredniego zdarzenia z udziałem zwierzyny dziko żyjącej ratusz prosi o kontakt z pracownikiem ds. łowiectwa Lasów Miejskich pod nr tel. 600-020-746 lub 600-020-747, biuro jest czynne całą dobę. Można też zadzwonić do strażników miejskich pod numer 986.
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl