- Zebrane materiały dowodowe, między innymi monitoring, nagrania stacji telewizyjnej oraz prywatne nie potwierdziły tego, że za podpaleniem instalacji stoi Maciej O. - powiedział Przemysław Nowak, rzecznik prokuratury okręgowej.
"Nie przyznawał się do winy"
Według rzecznika także zeznania policjantów nie zostały potwierdzone przez żadnego innego świadka.
- W związku z wieloma wątpliwościami, zgodnie z polskim prawem, rozstrzyga się je na korzyść podejrzanego - poinformował Nowak.
Jak dodał, zatrzymany przez cały czas nie przyznawał się do winy.
- W naszej ocenie wyczerpaliśmy inicjatywę dowodową zmierzającą do ustalenia, kto dokonał podpalenia. Dlatego śledztwo zostało umorzone - tłumaczył.
Decyzja nie jest prawomocna. Sąd może zdecydować o kontynuowaniu śledztwa, jeśli wpłynie do niego zażalenie.
Pożar tęczy
Do pożaru instalacji na pl. Zbawiciela doszło podczas Marszu Niepodległości 11 listopada ubiegłego roku.
Jak informowaliśmy dzień po zdarzeniu, policja zatrzymała dwudziestokilkuletniego mężczyznę, związanego, według ustaleń policji, ze środowiskiem kibiców warszawskiego klubu. Usłyszał on wtedy zarzut zniszczenia mienia.
W wyniku zamieszek podczas Marszu Niepodległości, który przeszedł przez stolicę, zatrzymano w sumie 72 osoby.
Pod koniec stycznia 2014 roku tęcza została zdemontowana. Na pl. Zbawiciela wróci w kwietniu.
Tak płonęła tęcza:
su/mz
Moment podpalenia Tęczy
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński/ tvnwarszawa.pl