Katarzyna Majewska została przyjęta do BGN w 2011 roku, przez ówczesnego dyrektora Marcina Bajkę. Początkowo na zastępstwo. Potem wygrała konkurs i została zatrudniona na stałe - dowiedział się Frątczak.
W ratuszu twierdzą, że nie mieli świadomości, że to żona Grzegorza Majewskiego, dla którego Robert Nowaczyk w 2012 odzyskał działkę wartą 160 mln złotych. - Ta informacja dotarła do nas od państwa. Nie mieliśmy takiej wiedzy wcześniej, zresztą nie możemy i nie mamy narzędzi, żeby zweryfikować, kto jest z kim w związku małżeńskim. To by wykraczało poza przepisy prawa pracy, takich pytań zadawać nie możemy – przekonuje rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk.
Wątpliwe oświadczenie
W 2014 roku Majewska musiała złożyć oświadczenie informujące, czy ona lub ktoś z jej bliskich ma roszczenia do nieruchomości należących do miasta. Napisała w nim, że "nie jest w stanie ustalić informacji" czy jej mąż ma roszczenia czy nie. Mimo to pozostała na stanowisku.
- Być może wtedy dyrektor BGN powinien sprawdzić, co znaczy to sformułowanie. Być może ze strony dyrektora BGN zabrakło podejrzliwości czy próby zrozumienia całej sytuacji – przyznaje Milczarczyk.
I dodaje, że po uzyskaniu informacji od TVN24 wicedyrektorka BGN oraz sekretarz miasta spotkali się z urzędniczką.
– Teraz, kiedy mamy taką informację, że mąż urzędniczki miał roszczenie do warszawskich gruntów, zdecydowanie wygląda to na konflikt interesów, stąd natychmiastowa decyzja pani prezydent o jej zwolnieniu. Pani prezydent straciła do niej zaufanie i wczoraj zostało jej wręczone wypowiedzenie z pracy – podaje Milczarczyk.
Według rzecznika Hanny Gronkiewicz-Waltz, Katarzyna Majewska nie zajmowała się bezpośrednio zwrotami, ale jako urzędnik BGN miała wgląd w akta. Czy ratusz zamierza podjąć dalsze kroki prawne w tej sprawie? - Biuro Prawne analizuje tę kwestię. Sprawdzimy, jaki miała wpływ na decyzje podejmowane w BGN – podsumowuje.
Jak informowaliśmy we wtorek, rzecznik dyscyplinarny ORA wszczął postępowanie dotyczące udziału adwokatów w aferze reprywatyzacyjnej. Ale postępowanie nie obejmie... Grzegorza Majewskiego, bo jest on dziekanem ORA. Jego udział w procederze może wyjaśniać wyłącznie Naczelna Rada Adwokacka. Postępowanie w NRA zostało wszczęte (zajmuje się tym referat skarg i wniosków).
W czwartek wieczorek Grzegorz Majewski poinformował, że poprosił członków ORA o zawieszenie go w funkcji dziekana tej instytucji.
Wydał też oświadczenie w sprawie zwolnienia jego żony. Przyznał w nim, że zwolnienie traktuje jako "brutalną represję" i zapowiedział pozew sądowy przeciwko ratuszowi.
"To jest tragifarsa"
Cała sprawę komentuje Jan Śpiewak, prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. - To nie jest chyba tak, że co drugi obywatel tego miasta ma jakieś roszczenie. Te wyjaśnienia są absurdalne, próbuje się nas przekonać, że to była komedia pomyłek, a tymczasem to jest tragifarsa - mówi.
- Jeżeli Grzegorz Majewski miałby troszeczkę honoru powinien podać się dymisji tak samo jak Hanna Gronkiewicz-Waltz. To jest osoba, która ma stać na straży prawa i reprezentować najwyższe standardy moralne. Przepraszam bardzo, jaki w tej chwili prezentuje autorytet? – pyta z kolei wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
O sprawie mówi Łukasz Frątczak
Działka za 160 mln oddana za darmo
Zwrotem działki na placu Defilad (przedwojenny adres: Chmielna 70) to najgłośniejsza afera reprywatyzacyjna w stolicy, której kulisy opisała niedawno "Gazeta Wyborcza". Władze miasta w 2012 r. oddały cenny grunt (warty około 160 mln zł), choć nie powinny tego robić. Przedwojenny właściciel działki, który był Duńczykiem, odszkodowanie za nią otrzymał jeszcze w latach 50.
Zwrotem działki ze strony stołecznego ratusza zajmował się były wiceszef BGN Jakub Rudnicki. O jej odzyskanie zabiegał z kolei mecenas Robert Nowaczyk (dla trójki swoich klientów, m.in. Grzegorza Majewskiego). Jak wynika z informacji "Wyborczej", obaj - oprócz interesów w Warszawie - mieli też wspólny ośrodek wypoczynkowy w Zakopanem.
Urzędniczka Katarzyna Majewska zwolniona z BGN
Łukasz Frątczak, TVN24/b/r