Popękane ściany i podziurawione drzwi – tak wygląda korytarz, którym pacjenci są przewożeni z karetek na oddział w Międzyleskimi Szpitalu Specjalistycznym. Dyrekcja placówki odpowiada, że na razie nie ma pieniędzy na remont.
O problemie w szpitalu poinformował na warszawa@tvn.pl pan Andrzej. Jak pisze, był w budynku 3 grudnia. "Warunki, w jakich przyjmowani są tam pacjenci wzbudziły we mnie szok - szczególnie przejazd, którym pacjenci są przewożeni z karetek na oddział" – napisał w mailu. I poprosił o interwencję w tej sprawie.
"Uderzają wózkami w ściany"
Do stanu korytarza odniósł się w oświadczeniu wysłanym do redakcji dr Jarosław Rosłon, dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego. Jak przekonuje, izba przyjęć (ostra) jest nadmiernie wyeksploatowana, a zdjęcia przedstawiają krótki korytarz, który jest drogą transportową pacjentów na wózkach przywożonych przez karetki pogotowia.
"Pracownicy karetek, najczęściej nie będący pracownikami szpitala, uderzają wózkami w ściany. Liczba pacjentów, którym udzielamy pomocy doraźnej przekracza możliwości szpitala” – informuje dyrektor. Zapewnia również, że od kilku lat próbuję pozyskać pieniądze na budowę SOR-u, ale na razie nie ma środków na przeprowadzenie remontu. "Prawdopodobnie uda się nam pozyskać środki finansowe w następnym roku" – zaznacza Rosłon. I dodaje, że Narodowy Fundusz Zdrowia zalega szpitalowi z zapłatą ponad 32 mln złotych. "Jesteśmy ofiarami własnej jakości i popularności wśród pacjentów. Niezależnie od powyższego wszystkim staramy się nieść pomoc. Co roku jesteśmy kontrolowani przez stację sanitarno-epidemiologiczną" – tłumaczy dyrektor. Przyznaje również, że ta izba przyjęć jest jednym z ostatnich miejsc w szpitalu, w którym nie przeprowadziliśmy remontu w ostatnich 10 latach.
ran/sk
Źródło zdjęcia głównego: Andrzej / warszawa@tvn.pl