W Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej piloci mają do dyspozycji symulator lotów myśliwcami F-16 i MiG-29. Kapsuła, w której znajduje się pilot, krąży po obwodzie koła i może rozpędzić się do ponad 300 kilometrów na godzinę - podaje PAP.
W symulatorze, zwanym wirówką, pilot może ćwiczyć prowadzenie samolotu w realistycznych warunkach. W kapsule zamontowana jest kabina myśliwca z wszystkimi przyrządami.
Na wypadek awarii
Urządzenie umożliwia więc pilotowi sprawdzenie się w sytuacjach ekstremalnych (np. w przypadku awarii samolotu), czego z oczywistych względów nie ćwiczy się w prawdziwej maszynie. Każdy pilot przechodzi szkolenie na wypadek możliwych usterek lub uszkodzeń swojej maszyny.
Bezcenny trening
Nawet, gdy sytuacja jest beznadziejna i pilot nie może uratować myśliwca, a jedyną szansą jest użycie katapulty, powinien zachować odpowiednie środki ostrożności. Po pierwsze: znaleźć miejsce, na które samolot może spaść nie narażając życia ludzi. Powinien też zastanowić się, gdzie sam spadnie po katapultowaniu, bo od tego może zależeć jego życie. Na wszystkie decyzje i próbę ich realizacji ma zazwyczaj sekundy. Trening "na sucho" może się więc okazać bezcenny.
Godziny w wirówce
- W tej chwili możemy w naszej wirówce zamontować kabinę myśliwca MiG-29 lub F-16. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żebyśmy w przyszłości używali oprócz nich kabiny jakiegoś innego samolotu, który siły powietrzne zakupią, np. szkolno-bojowego - powiedział w rozmowie z PAP płk dr Olaf Truszczyński, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej (WIML).
Dodał, że każdy pilot musi raz na jakiś czas przechodzić badania i ćwiczenia w wirówce. - Czas odstępu między takimi badaniami zależy od liczby wylatanych godzin i waha się od roku do trzech lat. Zasada jest taka, że im mniej ktoś lata, tym częściej potrzebuje kontroli i ćwiczeń - podkreślił.
bf/mz