Pielęgniarki w piątek po południu poinformowały, że wysłały pismo do dyrekcji stołecznego Instytutu "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka", żeby rozpocząć rozmowy w sobotę o godz. 9.
Wcześniej dyrekcja deklarowała, że jest gotowa do wznowienia rozmów. Rzecznika CZD powiedziała że rozmowy zostaną podjęte w sobotę; zaznaczyła jednak, że godzina 9 nie została jeszcze potwierdzona. Wieczorem w piątek okazało się, że rozmowy zaczną się godzinę później.
Jarosław Pinkas, sekretarz stanu w resorcie zdrowia, zapowiedział w rozmowie z RMF FM, że ministerstwo będzie wspierać dyrekcję Centrum Zdrowia Dziecka. -To wsparcie może polegać na tym, że możemy pomyśleć o rozwiązaniach systemowych; będziemy mieli jasne zasady wynagradzania wszystkich pracowników systemu opieki zdrowotnej - powiedział radiu Pinkas i dodał, że jest szansa spełnienia postulatu strajkujących, dotyczącego zwiększenia liczby zatrudnionych tam pielęgniarek.
Postępowanie ws. CZD
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Paweł Łapczyński wcześniej w piątek powiedział, że śledczy prowadzą postępowanie sprawdzające w sprawie sytuacji w CZD. - Gromadzimy dokumentację, aby podjąć decyzję, czy zachodzi prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa, co by powodowało konieczność wszczęcia śledztwa - poinformował. Jak dodał, trudno obecnie przesądzić, kiedy będzie można podjąć merytoryczną decyzję o wszczęciu lub odmowie wszczęcia postępowania.
"Zostajemy zastraszane"
Tymczasem w centrum trwa strajk i konflikt między dyrekcją a pielęgniarkami.
- Zostajemy zastraszane. Krążą informacje po Centrum Zdrowia Dziecka, że we wtorek będzie zamknięte, zlikwidowane – powiedziała w piątek po godz. 12 Magdalena Nasiłowska, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położonych przy CZD. - Nie ma chęci dogadania się, porozumienia się i stworzenia rozwiązania sytuacji, tylko chęć zastraszenia, rodziców i personelu – dodała. I stwierdziła, że za tym informacjami stoi dyrekcja CZD. - Na początku produkowano tylko wypowiedzenia zmieniające umowy, które miały obniżyć nasze płace. W tej chwili są tworzone wypowiedzenia całkowite. Ja rozumiem, że dyrekcja CZD przygotowała zbiorowe wypowiedzenie wszystkim pracownikom i ma naszykowane wypowiedzenie trzymiesięczne odprawy – powiedziała.Nasiłowska stwierdziła również, że pielęgniarki dostają sms-y. - Że we wtorek będzie zlikwidowane Centrum Zdrowia Dziecka. To sms-y od kierowników danych klinik, którzy piszą, żeby nacisnąć na dziewczyny – wyjaśniła. Nasiłowska przekonywała również, że dyrekcja się z nią nie kontaktuje, chociaż znają jej numer telefonu i wiedzą, gdzie jest.
Dyrekcja zaprzeczyła informacjom o wypowiedzeniach. - Nie są przygotowywane żadne wypowiedzenia, ani z pracy, ani warunków pracy dla żadnych pracowników instytutu, o czym zresztą poinformowałam strajkujące panie pielęgniarki w środę – odpowiedziała Małgorzata Syczewska. - Trzy panie podniosły swoje kwalifikacje i oczekiwały z tym związanej podwyżki. Kwalifikacje te zdobyły nie pytając jednak pracodawcy o zgodę. W związku z tym podwyżki nie dostały – dodała.
Syczewska przyznała, że prawnie jest możliwość zakończenia działalności instytutu w takiej formie, jaką znamy aktualnie.
Poinformowała również, że została wezwana do prokuratury na przesłuchanie w związku z wydarzeniami w centrum. - To nie znaczy, że nie ma żadnej możliwości rozmowy. To ja czekam na zgłoszenie propozycji związków zawodowych, ponieważ z mojej strony padła propozycja o godz. 6 rano wczoraj. Drzwi do rozmów są otwarte – zapowiedziała.
Pielęgniarki o zastraszaniu
Dyrekcja o konflikcie w CZD
Są próby kontaktu?
Wcześniej rzeczniczka centrum zapewniała z kolei, że nie ma jak skontaktować się z przewodnicząca związku. - Nieprawdą jest, że spór dotyczy innych kwestii niż finansowych. Żądania pań pielęgniarek dotyczyły tylko i wyłącznie podwyżek 35 procent do swoich zarobków. Nieprawdą jest też, że została złożona inna propozycja niż ta przedstawiona rano – powiedziała w piątek po godz. 11 Katarzyna Gardzińska, rzeczniczka prasowa CZD. - Dostały je na piśmie. Dokładnie 26 maja o godz. 6 rano, jak skończyły się negocjacje – dodała.
I odniosła się do sprawy zatrudnienia w centrum. - Pracuje tutaj około 600 pielęgniarek i trudno jest przewidzieć zwolnienia, chorobowe i inne czynniki zewnętrzne – zaznaczyła.
Wymiana zdań przed kamerami
W piątek wymiana zdań pomiędzy stronami trwała głównie przed kamerami telewizyjnymi.
- Nie udało się osiągnąć porozumienia i nie podjęto jeszcze dziś rozmów. W zdecydowanej większości przychody instytutu są związane z przychodami z NFZ, które nieznacznie się zmieniają, dlatego dyrekcja instytutu nie zgadza się na wszystkie postulaty strajkujących pielęgniarek - poinformowała w piątek rano Małgorzata Syczewska, dyrektor CZD.
Dyrekcja instytutu rozpisała 26 maja porozumienie i zgodnie z zapisami tego dokumentu protest miał zakończyć się w piątek o godzinie 7.00. Jak mówiła dyrektor Syczewska: - Do chwili obecnej organizacja związkowa nie ustosunkowała się do naszych propozycji.
Jak wyjaśniła, przewidywało ono m.in. podwyżki, zwłaszcza dla najmniej zarabiających pielęgniarek. W zaproponowanym porozumieniu zapisano, że kwota, która może zostać przeznaczona na podwyżki dla pielęgniarek i położnych w to "iloczyn 90 zł brutto i liczby etatów przeliczeniowych pielęgniarek i położnych zatrudnionych w Instytucie na umowę o pracę". W porozumieniu dyrekcja zobowiązała się też do wypłacenia w pełnej wysokości wynagrodzeń wszystkich pielęgniarek za okres strajku.
- Nigdy w historii instytutu, gdzie zdarzały się różnego rodzaju protesty pracownicze i strajki, zdrowie i życie pacjentów nie zostało narażone. Dlatego, że mimo tych protestów i niezadowolenia pracowników leczenie pacjentów odbywało się w sposób normalny - dodawała dyrektor. Zaznaczyła, że teraz na 23 oddziały tylko 3 działają sprawnie - dwa oddziały intensywnej terapii oraz klinika neonatologii, patologii i intensywnej terapii noworodka.
"Pieniążki nie mają znaczenia"
Do słów dyrektor instytutu odniosła się Magdalena Nasiłowska.- Propozycje, które składała pani dyrektor przed kamerami nie były propozycjami, które słyszeliśmy w sali konferencyjnej. Te propozycje były zupełnie inne - dużo gorsze i dużo mniej korzystne dla pielęgniarek pracujących w Centrum Zdrowia Dziecka – powiedziała w piątek rano Nasiłowska.
- Pieniążki nie mają w tej chwili największego znaczenia. Chodzi o to, żeby ktoś zauważył problem, że w Centrum Zdrowia Dziecka brakuje pielęgniarek. Próbuje się je zastąpić opiekunkami. Chcemy, żeby dyrekcja zobowiązała się w najkrótszym czasie jak to możliwe przyjmie około 70 pielęgniarek. – dodała.Nasiłowska przekonuje, że pielęgniarki są gotowe do konstruktywnych rozmów. Odniosła się też do sytuacji w CZD podczas strajku. - Wszystkie badanie, które były zaplanowane do realizacji, w większym stopniu zostały zrobione. Gdyby nasza dyrekcja nie ignorowała tego, co mówimy, to nie doszłoby do strajku, ale nasza dyrekcja nie brała tego na poważnie, myślałam, że żartujemy – stwierdziła.
Zdjęcie na stronie głównej: Marcin Obara / PAP
Strajk pielęgniarek w CZD
PAP/ms/ran/sk//ec