W czwartek wieczorem samolot transportowy lądujący na Lotnisku Chopina został uszkodzony. Na płycie lotniska pojawili się strażacy, którzy odholowali maszynę. Przez kilka godzin operacje lotnicze wykonywane były na jednym pasie.
Sytuacja wróciła normy około 21.30. "Statek powietrzny został odholowany w asyście służb lotniskowych z pola manewrowego lotniska. Wznowiliśmy operacje na drugiej drodze startowej" - poinformował w komunikacie prasowym rzecznik portu Cezary Pytlos.
"Nie ma ofiar"
Pierwszą informację o zdarzeniu dostaliśmy na Kontakt 24. Jeden z reporterów napisał, że doszło do "pożaru podwozia samolotu".
Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem lotniska. Pytlos odesłał nas do oświadczenia w mediach społecznościowych, które miało się ukazać niebawem. Tam też ok. godziny 18.40 pojawił się krótki komunikat:
"Dziś po 18, podczas lądowania samolot transportowy uległ uszkodzeniu. Służby lotniska zabezpieczyły miejsce zdarzenia. Nie ma ofiar".
Na płycie lotniska występowały utrudnienia. "Aktualnie na lotnisku operacje odbywają się na jednej drodze startowej" - informował Pytlos zaraz po zdarzeniu.
"Nie ma żadnego zagrożenia"
Jak powiedziała reporterka TVN24 Ewa Paluszkiewicz, z nieoficjalnych informacji wynika, że w samolocie podczas lądowania pękła opona.
Na nagraniu otrzymanym na Kontakt 24 widać, że w zdarzeniu brał udział samolot transportowy w typie wojskowej CASY. Ale rzeczniczka prasowa Ministerstwa Obrony Narodowej Anna Pęzioł-Wójtowicz w rozmowie z tvnwarszawa.pl zdementowała, że to samolot należący polskiego wojska. Nocą MON wydał krótkie oświadczenie na ten temat: "Samolot transportowy, który w czwartek uległ uszkodzeniu podczas lądowania w Warszawie nie jest polskim statkiem powietrznym".
O godzinie 19.30 Lotnisko Chopina opublikowało kolejny komunikat. "Sytuacja jest opanowana i nie ma żadnego zagrożenia" - zapewniło.
Przez ponad trzy godziny operacje odbywały się na jednej drodze startowej, ale były prowadzone zgodnie z rozkładem. Incydent - jak przekonywały służby portu - nie spowodował opóźnień w ruchu na lotnisku.
Pas nieuszkodzony
Na miejsce pojechał reporter tvnwarszawa.pl Lech Marcinczak. - Uszkodzony samolot cały czas stoi na płycie. Wokół niego jest kilka wozów straży - powiedział przed godziną 20.00. Jak dodał, cała sytuacja wzbudziła duże zainteresowanie mieszkańców, którzy przychodzili pod lotnisko i obserowowali akcję.
Po godz. 20.30 rzecznik portu lotniczego poinformował, że rozpoczynają się przygotowania do odholowania samolotu. "Droga startowa na której lądował samolot została sprawdzona. Nie ma żadnych uszkodzeń" - zapewnił w komunikacie.
Maszyna została odholowana około 21.30, w asyście służb lotniskowych z pola manewrowego lotniska. "Wznowiliśmy operacje na drugiej drodze startowej. Ruch odbywa się bez zakłóceń" - podsumował Pytlos.
kw/b