Rozpoczęła się masowa kontrola reklam na miejskich terenach i budynkach. Wydział estetyki i burmistrzowie dzielnic sprawdzą czy najemcy i zarządcy nieruchomości dostosowali się do "zarządzenia reklamowego" prezydent Warszawy. Część reklam ma zniknąć, inne mają być zmniejszone. - To nie rozwiąże problemu reklam w skali całego miasta - przekonują znawcy problematyki reklamowej.
- Przyszedł czas, żeby przypomnieć, że obowiązuje tzw. zarządzenie reklamowe. Wystąpiliśmy do dzielnic z prośbą o informacje, jak jego zapisy są wdrażane w życie - tłumaczy działania ratusza Tomasz Gamdzyk, naczelnik wydziału estetyki w mieście.
Chodzi dokładnie o zarządzenie prezydent miasta z listopada 2007 r., które określa m.in. dopuszczalną wielkość nośników na miejskich nieruchomościach. Dlaczego działania są podejmowane po trzech latach? Jak mówią urzędnicy, część reklam zniknęła w ciągu roku od wejścia przepisów. W wielu przypadkach umowy były podpisywane na trzy lata przed wejściem w życie zarządzenia, więc zastosowano zapis o okresie przejściowym.
Trzy i dziewięć - To był okres niezbędny dla dostosowania lub usunięcia reklam niezgodnych z wymaganiami. Czas ten już upłynął - zaznacza Gamdzyk. Dlatego rozpoczęła się kontrola nieruchomości miejskich - burmistrzowie je sprawdzą i dadzą czas na usunięcie nośników lub dostosowanie ich do norm zapisanych w zarządzeniu. Według wytycznych w ścisłym centrum miasta wielkość reklam nie może przekraczać trzy mkw., z kolei w strefie graniczącej z centrum nie mogą być większe niż dziewięć mkw. A wciąż występują przypadki niezgodne z zarządzeniem. - Między innymi w Dolince Służewieckiej czy w rejonach Morskiego Oka na Mokotowie - wylicza Gamdzyk.
"Las" reklam przy szkołach
Okazuje się, że dużym problemem są też tereny przy szkołach. "Las" reklam można zobaczyć przy ul. Wawelskiej, naprzeciwko Pola Mokotowskiego, ale także u zbiegu ul. Świętokrzyskiej i Kopernika. Władze miasta zaznaczają, że dyrektorzy szkół powinni zakończyć umowy na reklamy. - Skutki działania powinny być widoczne już wkrótce. Reklam będzie nieco mniej i będą one uporządkowane - zapewnia Gamdzyk.
Większe prawa dla gmin?
To i tak kropla w morzu potrzeb - oceniają specjaliści. Ogromna ilość nośników jest na terenach i budynkach prywatnych, a tam władze miasta nie mogą interweniować.
- Gmina powinna mieć określane prawa. Mogłaby np. wchodzić na teren prywatny czy państwowy i stwierdzić, że reklama jest za duża albo zaśmieca okolice - proponuje Elżbieta Dymna ze stowarzyszenia MiastoMojeAwNim.pl, które dąży do uporządkowania problemu reklam w przestrzeni publicznej.
Pomóc mają zmiany w ustawach, prace nad nimi rozpoczęły się już dawno, ale efektu końcowego na razie nie widać. ran/par
Źródło zdjęcia głównego: | Straż Graniczna