Wiceprezydent na czwartkowej konferencji prasowej porównał przygotowaną przez resort środowiska nowelizację rozporządzenia w sprawie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów do "białego słonia" - prezentu, jaki władcy Syjamu wręczali swoim wrogom.
"Będzie słono kosztował"
- Prezentu, który był najczęściej niepotrzebny i kosztowny. Był podarunkiem, którego nie wypadało odmówić, ale słono się płaciło za jego utrzymanie. Jest to "prezent" dla mieszkańców Warszawy, który będzie nas bardzo słono kosztował, a o którym dowiedzieliśmy się w ostatniej chwili - powiedział.20 grudnia na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt nowelizacji rozporządzenia ministra środowiska w sprawie szczegółowego sposobu selektywnego zbierania wybranych frakcji odpadów. Nowela weszła w życie 1 stycznia. Wydłużyła termin dostosowania się gmin do wymagań obowiązujących od lipca 2017 roku przepisów dotyczących selektywnej zbiórki.Reguluje segregację śmieci w podziale na cztery frakcje: szkło, papier (w tym tektura), odpady ulegające biodegradacji ze szczególnym uwzględnieniem bioodpadów, np. resztek kuchennych oraz metale i tworzywa sztuczne, piątą frakcją są odpady zmieszane.
Zgodnie z nowelą umowy samorządów z firmami śmieciowymi, które zostały zawarte przed wejściem w życie nowych przepisów (czyli przed 1 lipca 2017 r.) zachowują ważność, lecz nie dłużej niż do 30 czerwca 2021 r. Rozporządzenie to jednak nie przewidziało możliwości zawierania po 1 lipca 2017 r. nowych umów na "starych" zasadach, czyli niezgodnych z rozporządzeniem dotyczącym nowego sposobu selekcji odpadów.Nowelizacja rozporządzenia wprowadziła okres przejściowy pozwalający gminom, które zawarły umowy przed 1 lipca 2017 i obowiązują one najpóźniej do 30 czerwca 2019, przygotować i wdrożyć nowy system segregacji najpóźniej do 1 stycznia 2020 roku.Wiceprezydent Warszawy podkreślił, że w przypadku stolicy zmiana przepisów pojawiła się tuż po otwarciu ofert w przetargu śmieciowym (20 grudnia). - Minister środowiska podjął te działania bez zapowiedzi i konsultacjami z samorządami - dodał.Olszewski wskazał, że negatywną opinię do noweli rozporządzenia zgłosiło samo Rządowe Centrum Legislacyjne, które zwracało uwagę, że gminy, które już zawarły umowy lub prowadzą postępowania przetargowe, nie dostały szansy na skorzystanie z przesunięcia wdrożenia nowego sytemu selektywnej zbiórki. Dodał, że w związku z tym samorządy ponoszą większe koszty. Ratusz wskazuje, że nie wiadomo też, czym kierował się resort, podając graniczne daty na rozwiązanie obecnej umowy i zawarcie nowej (30 czerwca 2019 r.). Zdaniem stołecznych władz w ten sposób radykalnie został zawężony krąg samorządów, które mogą skorzystać z nowego rozporządzenia.Olszewski pytał, czy to rozwiązanie zostało przygotowane pod jakieś konkretne gminy.
Nowe pojemniki
Przedstawiciel władz Warszawy zaznaczył, że nowy system 5-frakcyjny, który zaczął obowiązywać w mieście od Nowego Roku, jest i będzie droższy od tego, który obowiązywał do tej pory. Do końca 2018 roku mieszkańcy stolicy dzielili odpady na trzy rodzaje, wrzucali je do trzech pojemników - na odpady zmieszane, suche segregowane oraz szkło.Nowy system - jak mówił Olszewski - wiązać się będzie z kupnem dodatkowych pojemników na śmieci, zwiększeniem liczby śmieciarek i ich kursów. Dodał, że na "dziś" trzeba kupić około 100 tysięcy nowych pojemników, a w ciągu następnych lat będzie to nawet kilkaset tysięcy.- Pięć jest większe od trzech (...) To prosta arytmetyka (...) Ten "biały słoń" kosztuje nas od 150 do 200 milionów złotych. Taki prezent dał nam minister środowiska - zaznaczył wiceprezydent.
"Może wiązać się z problemami"
Resort środowiska, autor noweli rozporządzenia wskazywał w uzasadnieniu, że brak okresu przejściowego w rozporządzeniu powodował, iż w przypadku gmin, których umowy zostały rozwiązane lub wygasły w krótkim okresie po wejściu w życie nowych przepisów (1 lipca 2017 r.), pojawiał się problem w dostosowaniu do nowych wymagań w zakresie selektywnego zbierania odpadów komunalnych. "Co z kolei może wiązać się z problemami w funkcjonowaniu systemu gospodarowania odpadami komunalnymi na ich terenie" – podkreślono.Według ministerstwa okres przejściowy "zapewni ciągłość funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami komunalnymi na terenie gminy i umożliwi sprawniejsze dostosowanie się do nowych wymogów z zakresie selektywnego zbierania ww. odpadów".Rzecznik MŚ Aleksander Brzózka dodał, że nowela miała na celu umożliwienie tym samorządom, które jeszcze nie wprowadziły systemu selektywnej zbiórki odpadów, jego właściwe przygotowanie tak, aby system nie powodował wzrostu kosztów dla mieszkańców. Informował, że ponad połowa z 2,5 tys. gmin dostosowało się już do nowych wymagań dotyczących selektywnej zbiórki.
"Cena z sufitu"
Olszewski pytany na konferencji przez dziennikarzy, kiedy można spodziewać się ostatecznego rozstrzygnięcia przetargu śmieciowego w stolicy, przyznał, że ze względu na odwołania firm będzie to mogło trwać nawet kilka miesięcy. Przypomniał, że podobnie działo się w 2013 roku. Obecnie śmieci od mieszkańców odbierają dotychczasowi operatorzy czyli MPO (Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania), Lekaro oraz Suez.Wiceprezydent poinformował, że zaproponowane w przetargu (po otwarciu ofert) ceny za odbiór jednej tony odpadów wahają się od 560 do 1600 złotych w zależności od zadania. Podkreślił, że ta ostatnia kwota jest "ceną z sufitu" i została zaproponowana przez jedną z firm tylko po to, by zgłosić się do postępowania. Najniższą ofertę złożyła miejska spółka komunalna.Olszewski wyjaśnił, że w ciągu najbliższych dni odbędzie się aukcja, która powinna przynieść - ze względu na dużą konkurencję - korektę proponowanych kwot za wywóz odpadów.Odnosząc się do obowiązującego od 1 stycznia nowego 5-frakcyjnego sytemu selekcji odpadów wskazał, że w "ciągu kilku dni będziemy mogli poinformować", iż zaczął on działać w pełni w kilku dzielnicach. Dodał, że nowy system został wdrożony w blisko 100 procent domów jednorodzinnych.
Jeszcze tego samego dnia ministerstwo odniosło się do zarzutów wiceprezydenta Olszewskiego.
PAP/ran/mś