Do szpitala w Radomiu trafił trzyletni chłopiec z obrażeniami wskazującymi na stosowanie przemocy. Jak przekazał przedstawiciel placówki, stan dziecka jest krytyczny. Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Kozienicach. Do sprawy zatrzymano dwie osoby.
Jak przekazała nam w środę Ilona Tarczyńska z Komendy Powiatowej Policji w Kozienicach, informację o zdarzeniu funkcjonariusze otrzymali we wtorek o godzinie 10.20.
- Informacja pochodziła z Centrum Powiadamiania Ratowniczego. Ze zgłoszenia wynikało, że na terenie jednej z miejscowości w powiecie kozienickim z mieszkania zostało zabrane przez pogotowie ratunkowe trzyletnie dziecko z obrażeniami ciała, z prawdopodobnym podejrzeniem stosowania przemocy - poinformowała policjantka. I dodała, że policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Kozienicach pracowali na miejscu pod nadzorem prokuratury.
Jak ustalił reporter TVN24, chłopiec trafił na oddział neurochirurgii Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu. Wiceprezes tego szpitala Łukasz Skrzeczyński przekazał, że chłopiec został przywieziony "w stanie nieprzytomnym po zatrzymaniu krążenia i z obrzękiem głowy". - Został poddany operacji usunięcia krwiaka. Po tej operacji, w stanie krytycznym, został przeniesiony na oddział anestezjologii i intensywnej terapii leczenia bólu w naszym szpitalu - doprecyzował w rozmowie z reporterem TVN24.
Dwie osoby zatrzymane
W czwartek rzeczniczka mazowieckiej policji podinsp. Katarzyna Kucharska powiedziała, że "funkcjonariusze z Kozienic do sprawy zatrzymali dwie osoby". - Zgromadzony w tej sprawie materiał przekazany został do Prokuratury Rejonowej w Kozienicach, która prowadzi czynności w tej sprawie – powiedziała Kucharska.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, zatrzymany został ojciec dziecka. Na razie nie wiadomo, czy druga osoba zatrzymana przez policję, to inny członek rodziny 3-latka. Śledczy na razie nie chcą ujawniać żadnych szczegółów.
Rodzina nie była objęta procedurą Niebieskiej Karty. - Jedyna interwencja policji pod tym adresem, która miała miejsce około pół roku temu, nie miała związku z przemocą w rodzinie - podsumowała Katarzyna Kucharska.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24