Przychodnia medycyny pracy Medicor przy ul. Czerniakowskiej powstała niespełna dwa lata temu. Jak dotąd gabinety świecą pustkami. Dla niepełnosprawnych próba dotarcia do przychodni oznacza niebezpieczny slalom między samochodami.
Proszą o pomoc od ponad roku
Jezdnia to jedyna droga przejazdu od przystanku autobusowego pod drzwi lecznicy. Chodniki są zastawione przez samochody, mimo że wzdłuż nich są ustawione słupki. – Na ulicy jest duży ruch. Między samochodami inny samochód próbuje się stąd wydostać, a gdzieś pomiędzy nimi przeciskają się ludzie na wózkach inwalidzkich – mówi Marek Sołtys, niepełnosprawny.
- Od dwóch lat prosimy o uporządkowanie tej sytuacji. Dzwoniliśmy do straży miejskiej, wysłaliśmy już mnóstwo pism – mówi bezradnie Monika Łaskawiec, wicedyrektor lecznicy.
Straż miejska doskonale zna problem, ale jej zdaniem nie jest w stanie upilnować kierowców. – Mieliśmy już ponad 60 zgłoszeń z tego miejsca. Część kierowców dostała mandaty – wyjaśnia Monika Niżniak, rzeczniczka prasowa formacji. I proponuje, aby mieszkańcy czy administratorzy budynków nie czekali bezczynnie, aż przyjadą funkcjonariusze. – Są zarządcy drogi – przypomina Niżniak.
fot
"Ostatni etap analizowania"
Ulicą zarządza dzielnica Mokotów, której władze od kilkunastu miesięcy są zasypywanie prośbami o ustawienie znaku zakazującego parkowanie czy wyznaczenie minimum dwóch miejsc do parkowania dla niepełnosprawnych oraz jednego miejsca dla karetki pogotowia.
Dzielnica twierdzi, że sprawa jest na ostatnim etapie analizowania. – Niedługo powinien zająć się tym zarząd dzielnicy. Niestety są pewne procedury – przypomina Jacek Dzierżanowski, rzecznik prasowy Mokotowa. Jaki pomysł, i czy w ogóle, ma dzielnica na rozwiązanie tej sprawy? Tego jej przedstawiciel nie chce zdradzić.
Małgorzata Walczak
bf/mz