Do napadu doszło 14 sierpnia na jednym z niestrzeżonych parkingów w Pruszkowie. Do taksówki wsiadło dwoje młodych ludzi - kobieta i mężczyzna. Ich zachowanie nie wzbudzało podejrzeń. Dziewczyna często się uśmiechała. Jednak, gdy przyszło do zapłaty za kurs, chłopak zaatakował taksówkarza. Przystawił mu do gardła nóż.
- Bierz pieniądze, tutaj leżą – na filmie z samochodowej kamerki słychać, jak instruuje swoją towarzyszkę. - Nie rób mi nic, proszę - prosił taksówkarz. - A roz****esz się? Roz****esz się, czy nie? Zadzwonisz po psy? - dopytywał napastnik. - Nie - zapewniał kierowca. - Na pewno? - kontynuował agresor. - Na pewno - odpowiedział taksówkarz.
Po tych słowach nożownik wraz z towarzyszką wysiadł z auta. Uciekli w głąb osiedla. Zostali zatrzymani dwie godziny później w pociągu do Katowic.
"Chcę przeprosić"
We wtorek przed sądem stanął jedynie 18-latek. Jego o rok młodsza kompanka, jak tłumaczył, była dziewczyna, za rozbój odpowiedziała przed sądem rodzinnym. Trafiła do ośrodka poprawczego, gdzie do dziś przebywa.
Mężczyzna przyznał się do winy. Przeprosił. - Chcę zadośćuczynić pokrzywdzonemu za to, co zrobiłem - powiedział krótko.
Oskarżony nie chciał składać wyjaśnień, dlatego sędzia odczytała to, co powiedział w etapie przygotowawczym.
"Po prostu to zrobiłem"
- Wsiadłem w Warszawie do taksówki i w głowie narodziła mi się myśl, żeby zrobić ten rozbój. Nie miałem pieniędzy. Po prostu to zrobiłem – mówił jeszcze w postępowaniu przygotowawczym nastolatek. We wtorek te słowa odczytała sędzia.
- Powiedziałem kierowcy, żeby oddał pieniądze. Wcześniej złapałam go za rękę. Nóż przyłożyłem mu przy gardle, wtedy kierowca dał pieniądze - opisywał dalej.
Za pieniądze kupił jedzenie i bilety na pociąg do Katowic.
Negocjowali karę
We wtorek na sali zjawili się świadkowie zdarzenia, ale sąd ich nie przesłuchał. Oskarżony postanowił dobrowolnie poddać się karze.
Strony przez kilkadziesiąt minut negocjowały karę dla 18-latka. Wstępnie wszyscy zgodzili się, aby oskarżony za kratkami spędził cztery lata.
Pozostała jednak kwestia nawiązki. Sam nastolatek nie ma stałej pracy ani oszczędności, a pełnomocniczka pokrzywdzonego taksówkarza wnosi o 20 tysięcy zadośćuczynienia. Będą jeszcze prowadzone rozmowy z rodziną, dlatego sprawa została odroczona.
Maksymalna kara, jaka grozi za tego typu przestępstwo, to 12 lat więzienia.
Autorka/Autor: Klaudia Ziółkowska
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl