Prokuratura wydała list gończy za Kajetanem Poznańskim - poinformował rzecznik warszawskiej prokuratury. Mężczyzna jest podejrzany o bestialskie zamordowanie Katarzyny J. – nauczycielki języka włoskiego. Pozbawione głowy i poćwiartowane zwłoki 30-latki znaleziono w środę, w mieszkaniu przy ulicy Potockiej w Warszawie.
W piątek mężczyźnie postawiono zarzut zabójstwa. Sąd także przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował wobec Kajetana P. tymczasowy areszt.
- W sobotę prokuratura wydała za mężczyzną list gończy - informuje Nowak. - Dzięki niemu policja będzie mogła w sprawniejszy i skuteczniejszy sposób poszukiwać podejrzanego - dodaje.
W związku z wydaniem listu gończego, do publicznej wiadomości, podane zostało nazwisko podejrzanego.
W dniu dzisiejszym prokurator wydał postanowienie o poszukiwaniu Kajetana Poznańskiego listem gończym. https://t.co/PMXDT7FZLy— Przemysław Nowak (@Prok_Okreg_Wawa) luty 6, 2016
Co z nakazem Europejskiego Nakazu Aresztowania? - W weekend nie zostanie wydany, ale nie wykluczamy, że nastąpi to w przyszłym tygodniu - odpowiada Nowak. - Na razie nie ma pewności, że Kajetan Poznański przebywa za granicą - tłumaczy.
Makabryczne odkrycie na Żoliborzu
Śledczy zajmują się sprawą od środy. Strażacy dostali zgłoszenie pożaru w jednym z mieszkań przy ul. Potockiej. Po przybyciu na miejsce okazało się, że w lokalu znajduje się ciało kobiety. Jak wówczas ustaliliśmy nieoficjalnie, ciało pozbawione było głowy.
W czwartek Robert Zieliński, dziennikarz śledczy tvn24.pl ustalił, że Kajetan Poznański miał się umówić na spotkanie z 30-letnią lektorką języka włoskiego w jej mieszkaniu. Najprawdopodobniej znał ją z biblioteki, w której pracował. Jak wynikało z informacji dziennikarza, miał ją zabić w makabryczny sposób, a potem jej ciało poćwiartował. Policjanci w jednym z pomieszczeniu znaleźli ciało, a obok odciętą głowę.
- Dużo wskazuje, że to była zaplanowana zbrodnia – powiedziała w rozmowie z nim jedna z zaangażowanych w śledztwo osób.
Dla zatarcia śladów, sprawca wywołał pożar. - To tego typu sprawa, że nie można być wystarczająco doświadczonym. Przeraża każdego - powiedział wówczas Robertowi Zielińskiemu jeden z oficerów.
"To tusza dzika"
W piątek dziennikarze śledczy podali kolejne szczegóły tej okrutnej zbrodni.
Policjanci dotarli do kierowcy, który wiózł Kajetana Poznańskiego (z Woli na Żoliborz). Potwierdził, że pasażer, a szczególnie jego pakunek, wzbudził niepokój. Z toreb ciekła krew. "To tusza dzika" - usłyszał, gdy zwrócił na to uwagę.
Taksówkarz zawiózł P. do mieszkania przy Potockiej, które ten wynajmował z kolegami. To tam 27-latek miał porzucić ciało i uciekł. Co nim kierowało? Tego nasi rozmówcy z policji i prokuratury nie wiedzą. - To nie jest czas na dogłębne badanie jego motywów i wyjaśnianie tajemnic umysłu - komentuje jeden z oficerów.
"Skrajnie niebezpieczny"
Na razie śledczym trudno jest w tej chwili ustalić motyw morderstwa. W grę mogą wchodzić zaburzenia umysłowe. Jak nieoficjalnie dowiedział się Robert Zieliński, w mieszkaniu znaleziono ślady mogące wskazywać, że nie była to pierwsza popełniona przez zabójcę zbrodnia. Policjanci nieoficjalnie przyznali, że osoba, która dopuściła się takiego mordu, musi być "skrajnie niebezpieczna".
W czwartek wieczorem policja opublikowała zdjęcia wraz z rysopisem Kajetana Poznańskiego (wówczas Kajetana P.). Funkcjonariusze poprosili także o pomoc w znalezieniu mężczyzny. Wówczas informowano, że może on mieć związek z makabrycznym odkryciem na Woli.
W piątek Nowak poinformował, że Kajetanowi Poznańskiemu postawiono zarzut zabójstwa.
su/sk