Stołeczna prokuratura nie wnioskuje na razie o europejski nakaz aresztowania Kajetana Poznańskiego. Nie ma bowiem dowodów, by opuścił on kraj. Nie potwierdza się też informacja, jakoby podejrzany o brutalne morderstwo był na lotnisku w Modlinie. Policjanci cały czas sprawdzają natomiast, czy Katarzyna J. była jedyna ofiarą Poznańskiego.
List gończy za Kajetanem Poznańskim został wydany w ubiegły piątek. W weekend śledczy nie wykluczali, że będą wnioskować o europejski nakaz aresztowania dla podejrzanego o brutalny mord na Żoliborzu. Pojawiały się informacje, że Poznański był widziany na lotnisku w Modlinie, miał tam wypłacać pieniądze.
W poniedziałek rano śledczy zdementowali te informacje.
– Na ma wiarygodnych informacji na ten temat. Nie było go na listach pasażerów żadnego z samolotów odlatujących do krajów Unii Europejskiej. Nie ma też potwierdzenia, żeby wypłacał "znaczną sumę pieniędzy" na lotnisku – powiedział reporterce TVN24 Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Dlatego też na razie śledczy nie wnioskują o europejski nakaz aresztowania wobec Kajetana Poznańskiego. - Podejrzany jest poszukiwany na terenie całej Polski, nie ograniczamy się tylko do Warszawy – dodał Nowak.
Na razie nie wnioskujemy o wydanie ENA wobec Kajetana Poznańskiego - brak jest bowiem podejrzenia, iż przebywa w UE (art. 607a kpk)— Przemysław Nowak (@Prok_Okreg_Wawa) luty 8, 2016
Zabił już wcześniej?
Jak dowiedział się nieoficjalnie Maciej Duda, dziennikarz śledczy portalu tvn24.pl, policjanci wciąż nie wykluczają, że Katarzyna J., lektorka języka włoskiego, nie była pierwszą ani jedyną ofiarą.
- Są przesłanki, które każą nam sprawdzać, czy nie zabił już wcześniej. Ale dowodów obecnie nie mamy. To wciąż wersja śledcza - mówi nam osoba zbliżona do sprawy przeciwko Kajetanowi P.
Ciało bez głowy
Sprawa brutalnego morderstwa wyszła na jaw w środę. Zgłoszenie, które w środę po południu dotarło do służb, nie brzmiało dramatycznie. Strażacy pojechali do niewielkiego pożaru na pierwszym piętrze w bloku przy ulicy Potockiej 60.
Weszli do mieszkania po drabinie i szybko ugasili ogień. Jednak w środku natknęli się na makabryczny widok - zwłoki młodej kobiety, Katarzyny J. Ciało było związane i wsadzone do worka, a odcięta głowa znajdowała się w innym miejscu.
Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że pożar wywołano, aby zatrzeć ślady zbrodni.
Maciej Duda/jb/r