Miało być nowocześnie, a wrócił XX wiek. Urzędnicy wpisują dane ręcznie, mieszkańcy są odprawiani z kwitkiem. To efekt wprowadzenia nowej Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK). W wydziałach komunikacji system działa w kratkę. Urzędnicy apelują: kto chce załatwić sprawę z rejestracją auta, na razie niech zostanie w domu. Sprawie przyglądał się Łukasz Wieczorek z programu "Polska i Świat".
- Jak zwykle, nic nie jest przygotowane – rozkłada ręce pan Leszek, który chciał przerejestrować pojazd w urzędzie na Mokotowie. Od urzędników usłyszał, że ma "się dowiadywać" co dalej. Nie jest to odosobniony problem. W ostatnich dniach wiele zwykłych wpisów do dowodu rejestracyjnego i karty pojazdu kończyło się porażką. Po wprowadzaniu danych na komputerach urzędników pojawiają się błędy, dlatego urzędnicy, zamiast wpisywać dane do komputerów, musieli robić to ręcznie - długopisem.
"30-40 procent wydolności"
Urzędnicy są bezradni. Za wszystko odpowiada bowiem nowy system, na który oni nie mają żadnego wpływu. - Według naszych ocen szacunkowych, on działa w 30-40 procentach wydolności - twierdzi Agnieszka Wrońska z urzędu dzielnicy Mokotów.
Rejestracja niektórych samochodów i wymiana dokumentów są utrudnione na terenie całego kraju.
- Z ponad stu kilkudziesięciu osób, które zgłosiły się dzisiaj do nas i chciały te właśnie sprawy załatwić, mogliśmy obsłużyć tylko nieco ponad 20 - przyznaje Urszula Mirończuk z urząd miasta w Białymstoku.
Natomiast Bożena Taudul, kierowniczka referatu komunikacji urzędu miasta ze Szczecina dodała, że rejestracja, która normalnie zajmuje około 20-30 minut, tym razem zabierała trzy godziny.
"Mandat, laweta, kary finansowe"
Niewydolność systemu to problem dla przedsiębiorców. Krzysztof Zagrzejewski, przedstawiciel handlowy firmy leasingowej, który rozmawiał z reporterem TVN24. Mężczyzna planował zarejestrować 30 samochodów. Niestety, udało się tylko z pięcioma. Jak zauważył, policjant albo kontroler Inspektoratu Transportu Drogowego nie będą dociekali, kto zawinił.
- Ich nie interesuje, że urząd miał problem i nie mógł złożyć wniosku, bo - według przepisów - auto nie może się poruszać. No i jest mandat, albo laweta, albo kary finansowe. I to jest duży problem - podkreśla Zagrzejewski.
Ministerstwo przeprasza
Ministerstwo Cyfryzacji ma jego świadomość i przeprasza. - Tych państwa, których spotkały gdzieś perturbacje, mogę gorąco przeprosić – mówi Karol Manys, rzecznik resortu.
I przekonuje, że problemy są przejściowe. - Przy wdrożeniu systemu zawsze następują pewne przejściowe problemy, które się obserwuje w okresie stabilizacji i robi się wszystko, żeby je na bieżąco eliminować. Tak też się dzieje w tym przypadku - zapewnia Manys.
Okazuje się, że Ministerstwo Cyfryzacji w przeciwieństwie do obywateli, nie jest zaskoczone zaistniałą sytuacją. - Ależ my przewidywaliśmy tę sytuację. Przypominam, że my wdrażamy tylko pewien etap systemu CEPiK w tej nowej, drugiej wersji. Pierwotne plany przewidywały, że system CEPiK zostanie wprowadzony w całości - przedstawiciel ministerstwa.
Łukasz Wieczorek /mp/b