- Pod konie lipca dostaliśmy wypowiedzenie. Zarząd spółdzielni oczekuje, że 2 listopada będzie już w naszym lokalu pusto - wyjaśnia w rozmowie z tvnwarszawa.pl Jakub Bułat, właściciel Tarabuka. W tym roku księgarnio-kawiarnia na Powiślu świętuje swoje dziesiąte urodziny. – Czujemy się częścią tej okolicy i chcielibyśmy tu zostać przynajmniej przez kolejne dziesięć lat – podkreśla Bułat.
Właściciele Tarabuka moją jednak problem z porozumieniem się z zarządem Spółdzielni Mieszkaniowej "Radna", od której wynajmują lokal. Spór dotyczy podniesienia stawek za wynajem lokalu. – Pani prezes Teresa Konowska dwa razy podniosła nam stawki niezgodnie z umową, bo w umowie jest zapis, że stawkę można podnosić według współczynnika inflacji – wyjaśnia Bułat i dodaje, że władze spółdzielni, chcą, by płacili teraz czynsz wyższy o prawie 70 proc.
"Złożyliśmy zawiadomienie do sądu"
- Pani prezes nie reagowała na przedstawianie przez nas ekspertyz prawnych. Zaczęła naliczać nam odsetki według nowych stawek. Pięciokrotnie proponowaliśmy zwiększenie stawki do wysokości, która nie przekreślałaby egzystencji Tarabuka. Bez skutku. Złożyliśmy więc zawiadomienie do sądu o ustalenie wysokości czynszu. W lipcu dostaliśmy zaś od pani prezes wypowiedzenie – tłumaczy Bułat.
Na te zarzuty w rozmowie z "Gazetą Stołeczną" odpowiada prezes Konowska. Przekonuje, że stawka za najem dla Tarabuka jest i tak preferencyjna: - Zbyt niskie koszty najmu oznaczałyby, że dotujemy działalność Tarabuka. A zgodnie ze statutem nie możemy tego robić. Księgarnia ma zaległości płatnicze powyżej 31 tys. zł - podkreśla prezes Konowska.
Zarzuca także właścicielom księgarnio-kawiarni, że przez 10 lat ani razu nie pomalował ścian w księgarni, miejsce jest źle zagospodarowane i nie przyciąga młodzieży.
- Organizujemy tu setki spotkań promujących nowości wydawnicze, koncertów, wieczorów poetyckich oraz spotkań różnych środowisk twórczych, a także organizacji pozarządowych. W weekendy zapraszamy zaś najmłodszych na wspólne czytanie bajek. Poza tym przeprowadziliśmy remont wentylacji, który kosztował nas 19 tys. złotych. W sumie Przez 10 lat wpłaciliśmy spółdzielni prawie 900 tysięcy złotych czynszu, a nie możemy się doprosić wymiany nieszczelnych witryn okiennych – argumentuje Bałut.
Spotkają się z mieszkańcami
W środę wieczorem właściciele Tarabuka wraz ze stowarzyszeniem Miasto jest Nasze organizują spotkanie dla mieszkańców i władz spółdzielni. – Chcemy spokojnie porozmawiać, w nieformalnej atmosferze. Z sygnałów, które dostajemy, wynika, że mieszkańcy są nam przychylni i rozumieją, jaką rolę pełni Tarabuk. Mamy nadzieję, że uda im się wpłynąć na panią prezes – podkreśla Bułat. – Ten konflikt można było rozwiązać już dawno, ale najwyraźniej nie pasujemy do koncepcji zagospodarowania tego miejsca przez panią Konowską – dodaje.
Swojej obecności na środowym spotkaniu nie potwierdził zarząd spółdzielni. – Dostaliśmy pismo, w którym pani prezes poinformowała nas, że nie weźmie udziału w spotkaniu, ponieważ przenoszę spór na płaszczyznę publiczną i że spółdzielnia jest "podmiotem prywatnym". Nic nie dały nasze tłumaczenia, że spółdzielnia to własność mieszkańców – tłumaczy właściciel Tarabuka.
Właściciele Tarabuka mogą za to liczyć na wsparcie ze strony warszawskich radnych, m.in. Janka Śpiewaka i Anny Nehrebeckiej.
We wrześniu przetarg na nowego najemcę?
Z kolei w rozmowie z "Gazetą Stołeczną" prezes Konowska zapewniła, że jest otwarta na rozmowy. - Jeśli właściciel przedstawi pomysły na zmiany, rozpatrzymy jego plan. Jeśli nic się nie zmieni, we wrześniu ogłosimy konkurs na nowego najemcę – zapowiedziała. - Będziemy chcieli, żeby w tym miejscu pozostała księgarnia. Dziś ludzie bronią Tarabuka, bo nie wiedzą, że może być lepiej – zaznaczyła.
- W naszej ocenie postępowanie zarządu jest bardzo niesprawiedliwe. Tarabuk wtopił się w przestrzeń Powiśla. Jesteśmy dla mieszkańców świetlicą, zostawiają u nas klucze, czy proszą o przechowanie paczek od kurierów – podsumowuje Bałut.
Czy Tarabuk zniknie z Powiśla?
jk/ran