- Jeżeli nie było podstaw, żeby kogoś trzymać na tzw. dołku, trzeba go zwolnić – tak minister sprawiedliwości tłumaczył w środę swoją decyzję w sprawie dwóch osób, które zdewastowały grób Bolesława Bieruta na Powązkach. Teraz w komendzie na Żoliborzu toczy się postępowania wyjaśniające okoliczności ich zatrzymania..
Chodzi o wydarzenie, o którym pisaliśmy we wtorek. Zbigniew Ziobro osobiście interweniował w sprawie dwóch osób, które 1 sierpnia zdewastowały grób Bolesława Bieruta. Uznał, że zatrzymanie przez policję tych osób na 48 godzin było niezasadne. Zażądał niezwłocznego ich wypuszczenia.
"Nie wiem, jakie będą ostatecznie decyzje"
- Nie podjąłem decyzji o umorzeniu tej sprawy i zamknięciu postępowania. Toczy się i będzie prowadzone w sposób rzetelny. Nie wiem, jakie będą ostatecznie decyzje prokuratorów i czy sprawa trafi przed sąd. Być może sąd będzie się w tej sprawie wypowiadał i dokona oceny. Będzie brał pod uwagę motywację osób i cały kontekst tego wydarzenia – wyjaśniał w środę na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro. I podkreślił, że prawa trzeba przestrzegać. - Jeżeli nie było podstaw, żeby kogoś trzymać na tzw. dołku, trzeba go zwolnić. Dałem wyraz takiemu przekonaniu - dodał Ziobro. W ocenie ministra inną sprawą jest kwestia oceny prawno-karnej. A do tego sprawa nie jest jednoznaczna. - Samego zachowania nie aprobuje. Natomiast też nie równałbym motywacji tych osób z działaniem o charakterze wandalizmu, typowego, haniebnego, zachowania chuligańskiego, które ma czasem miejsce na polskich cmentarzach – zaznaczył Ziobro.
"Poza uwikłaniami politycznymi"
Jak już pisaliśmy, stołeczna policja prowadzi teraz postępowanie mające na celu wyjaśnienie okoliczności zatrzymania tych dwóch osób 1 sierpnia. Czy decyzja ministra sprawiedliwości nie miała jednak charakteru politycznego? O to reporter TVN24 pytał w środę Mariusza Sokołowskiego, wieloletniego rzecznika komendy głównej policji. - Policja powinna działać poza uwikłaniami politycznymi, zresztą w ustawie jest zapisane, że policja jest formacją apolityczną i najważniejsza jest skuteczność działania policji. Co nie oznacza, że policja nie jest nadzorowana przez osoby będące politykami. W każdym rządzie był minister spraw wewnętrznych. W każdym rządzie był minister sprawiedliwości. I jakby nie było, te osoby są politykami, które jako cywile nadzorują pracę policji – podkreślił Sokołowski. Jego zdaniem ministrowie są od oceny, ale nie powinni wpływać na procedurę policyjną, bo od tego są wewnętrzne służby policyjne. A jak ocenia postępowanie wyjaśniające, które toczy się po zatrzymaniu? - Praktycznie każda skarga kogokolwiek, kto był świadkiem działania policyjnego, kto był poddawany działaniom policyjnym, skutkuje tym, że mamy postępowanie wyjaśniające –zaznaczył były rzecznik. - Wolałbym, żeby nadzór i wnioski wynikające z nadzoru były kierowane do policjantów wtedy, kiedy jesteśmy już po postępowaniu sprawdzającym. Kiedy mamy czarno na białym – co i dlaczego zrobili policjanci – przekonywał Sokołowski.
GRÓB ZDEWASTOWANO W PONIEDZIAŁEK:
ran/sk