Zapytaliśmy rzecznika prasowego Komendanta Głównego Policji inspektora Mariusza Ciarkę, ilu funkcjonariuszy policji napisało raporty o przejście na emeryturę, ale uzyskaliśmy odpowiedź, że nie ma jeszcze oficjalnych danych. Liczb nie poznali również komendanci z całego kraju, którzy w tym tygodniu mieli naradę w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie.
- Usłyszeliśmy jedynie, że pod koniec roku nieobsadzonych etatów było 4300. Tylko po cichu spekulowaliśmy, ilu policjantów odejdzie w tym roku. Dowiedzieliśmy się jedynie, że generał Jarosław Szymczyk zostaje: zadeklarował to otwarcie podczas narady - mówi jeden z uczestników, prosząc o zachowanie anonimowości.
Brak oficjalnych danych
Oficjalnych danych nie ma, choć same raporty musiały już trafić do policyjnych pionów kadr. Dlatego, że przełożeni mają trzy miesiące na rozpatrzenie raportu o przejście na emeryturę. A ci funkcjonariusze, którzy nabyli już prawa emerytalne, starają się odejść w lutym i marcu dlatego, że mają wtedy możliwość korzystniejszego rozliczenia podatkowego należących im się odpraw.
- Pod koniec listopada ubiegłego roku odejście deklarowało 5200 funkcjonariuszy. Późniejsze szacunki robione w Komendzie Głównej Policji wskazywały na około 6000 odejść w skali kraju. Mamy nadzieję, że wielu kolegów i koleżanek zmieni jeszcze zdanie - mówi tvn24.pl oficer centrali policji.
Według naszego rozmówcy, w centrali policji liczą, że do pozostania w służbie przekona funkcjonariuszy najnowsza propozycja podwyżek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Odchodzą doświadczeni
Inny z naszych rozmówców, również z KGP, nie jest takim optymistą. Ocenia, że na emeryturę zdecyduje się przejść nawet 7 tysięcy funkcjonariuszy w skali całego kraju - czyli niemal dwukrotnie więcej niż ma to miejsce co roku.
Trzeba do tego dodać liczbę wakatów z końca roku, czyli w skali może zabraknąć 10 tysięcy funkcjonariuszy. Oczywiście w województwach zachodnich będzie więcej brakować niż na Podkarpaciu czy na Podlasiumówi funkcjonariusz z Komendy Głównej Policji
Inny problem z odejściami polega na tym, że masowo odchodzą najbardziej wartościowi policjanci, którzy ledwie przekroczyli 15 lat służby. Mogliby i powinni służyć jeszcze minimum dziesięć lat, dzieląc się swoim doświadczeniem z młodszymi.
Katastrofa w stolicy
Wiadomo, że najpoważniejsza sytuacja dotyczy największego i najważniejszego garnizonu policji, czyli komendy stołecznej. Już dziś nieobsadzonych jest około 10 procent etatów, spośród niemal dziesięciu tysięcy funkcjonariuszy, które powinien liczyć garnizon. Według informacji dziennikarzy radia RMF FM dotąd 850 stołecznych policjantów złożyło raporty o przejście na emeryturę, a ta liczba może jeszcze wzrosnąć.
- To oznacza, że na każdym posterunku, komisariacie i komendzie spodziewamy się minimum 20 procent wakatów. To będzie naprawdę ciężki rok dla wszystkich nas, którzy pozostaniemy w służbie - mówi oficer komendy stołecznej.
Rzecznik stołecznej policji nadkomisarz Sylwester Marczak przekonuje, że policja zrobi wszystko, by mieszkańcy stolicy nie odczuli na własnej skórze kadrowych problemów.
Staramy się, by zadania dostosowywać do potrzeb i naszych możliwości. Dużo uwagi będziemy poświęcać interwencjom. Zawsze te pilne były są i będą dla nas najważniejsze.deklaruje nadkomisarz Marczak
Dodatkowo komenda główna zapowiada, że policjanci z kraju wesprą w codziennej pracy funkcjonariuszy komendy stołecznej.
Dlaczego odchodzą?
Dlaczego jednak policjanci tak masowo decydują się właśnie w tym roku przechodzić na emerytury? Według mundurowych związkowców decydujące są czynniki finansowe. Przez ostatnie lata rząd i nadzorujący służby mundurowe resort spraw wewnętrznych wypracował podwyżki dla najstarszych funkcjonariuszy i najmłodszych.
- Nie zadbano o tych, którzy mają kilkanaście lat służby. Dla nas nie było żadnej sensownej oferty - mówi policjant z komendy stołecznej, który już złożył raport.
W efekcie masowych protestów policjantów w 2017 roku, które określane były jako "psia grypa" policjanci rzeczywiście wywalczyli podwyżki. Jednak najkorzystniejsze rozwiązania dotyczyły najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy. To solidny zastrzyk (nawet 2,5 tysiąca miesięcznie) dla tych, którzy pozostaną w służbie mając ponad 26 lat służby dlatego sami policjanci określają go jako "dziadkowe" lub "balkonikowe". Zarazem najmłodsi policjanci (do 26. roku życia) nie muszą płacić podatków.
- Podwyżki dla całej reszty zjadła już dawno inflacja - mówi tvn24.pl jeden ze związkowców.
Według związkowców rząd przestraszony liczbą odejść dopiero 10 stycznia przyjął projekt ustawy, który ma gwarantować każdemu mundurowemu (policjantowi, strażakowi, żołnierzowi czy funkcjonariuszowi służb) po 15. roku służby podwyżkę za każdy kolejny rok w służbie.
"Przyjęliśmy mechanizmy, które zachęcą funkcjonariuszy do pozostawania w służbie"
- Przyjęliśmy mechanizmy, które zachęcą funkcjonariuszy do pozostawania w służbie. Projektem ustawy w tej sprawie pilnie zajął się rząd, przed nami prace w Sejmie - poinformował we wtorek premier Mateusz Morawiecki.
Jak zaznaczył, z punktu widzenia budżetowego te rozwiązania są neutralne. Gdyby funkcjonariusze odeszli ze służby, nie otrzymywaliby nowych dodatków, ale emeryturę, którą trzeba wypłacać z innej zakładki budżetowej.
Premier o przyjęciu przez rząd nowych rozwiązań mówił w kontekście doniesień, że z policji ma odejść nawet kilka tysięcy funkcjonariuszy. W jego ocenie może być to znacznie mniejsza liczba.
- Poczekajmy kilka dni, czy dwa-trzy tygodnie, kiedy funkcjonariusze w pełni będą mogli się zastanowić nad tymi propozycjami, które są ujęte w ustawie. Myślę, że to będzie bardzo pozytywny skutek z punktu widzenia tego bardzo ważnego zjawiska, czyli stabilności służb mundurowych - powiedział Morawiecki.
Założenia projektu ustawy dotyczącej nowego świadczenia za długoletnią służbę zostały opublikowane w rządowym wykazie prac legislacyjnych. Nowe miesięczne świadczenie będzie przysługiwało funkcjonariuszom i żołnierzom po 15. roku służby. Będzie się rozpoczynało od 5 proc. uposażenia i co roku będzie rosło o 1 proc. do osiągnięcia 15 proc. po 25 latach służby. W kolejnych latach będzie się utrzymywało na poziomie 15 proc. Po osiągnięciu 32 lat wysługi emerytalnej będzie też wliczane do podstawy wymiaru emerytury.
Rozwiązania dotyczą żołnierzy zawodowych, funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Więziennej, Krajowej Administracji Skarbowej, Służby Ochrony Państwa, Straży Marszałkowskiej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Dodatek po 15 latach służby będzie wypłacany niezależenie od świadczenia motywacyjnego przysługującego mundurowym z co najmniej 25-letnim stażem. Tego świadczenia obecnie nie dostają jednak funkcjonariusze służb specjalnych. Projektowana ustawa to zmieni. Świadczenie obejmie także ABW i AW, SKW i SWW oraz CBA. Jego kwota to 1500 zł miesięcznie po 25 latach i 2500 zł miesięcznie po 28 latach i 6 miesiącach.
MSWiA nowy dodatek po 15 latach służby zapowiedziało w grudniu po spotkaniu ze związkami zawodowymi. - Zależy nam na tym, aby zachęcić funkcjonariuszy do długiej służby i ograniczyć przejścia na emeryturę. Przypomnę, że ogromna grupa funkcjonariuszy może odejść na emeryturę po 15 latach służby. Dlatego też zaproponowaliśmy stosowne dodatki motywacyjne, antyemerytalne - mówił wtedy PAP wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik.
Według zapowiedzi nowe rozwiązania mają obowiązywać od 1 marca.
- Tyle, że w tym wyborczym roku obiecana jest podwyżka emerytur o 14 procent. To oznacza, że musiałbym jeszcze przesłużyć trzy lata by zyskać to, co i tak dostanę odchodząc na początku marca - mówi nasz rozmówca z komendy stołecznej policji.
Rozmowa z funkcjonariuszem Komendy Stołecznej Policji, który odchodzi po 19 latach służby
Robert Zieliński: Uzgodniliśmy, że tę rozmowę przeprowadzimy bez podawania imienia i nazwiska, jednostki w której aktualnie pan służy.
- Dziękuję, wszystko mogę powtórzyć z otwartą przyłbicą na początku lutego, gdy już będę emerytem. Policja jest taką firmą, w której przełożeni znajdą setki sposobów, by zohydzić mi życie. Mają w tym ogromną praktykę.
Jest Pan wśród przynajmniej 850 osób, które odchodzą ze stołecznej policji na emerytury, dlaczego taka decyzja?
- Pierwszy główny powód jest ekonomiczny. Drugi to świadomość, że w policji lepiej już było, nie ma szans na poprawę i zmierza ona wyłącznie w stronę dna, katastrofy.
Skupmy się najpierw na ekonomicznych argumentach.
- Wiadomo, że w tym roku będzie rewaloryzacja emerytur, ogłosił to oficjalnie rząd. Musiałbym jeszcze minimum trzy lata służyć, by otrzymać tak znaczącą podwyżkę emerytury, jaką zaliczę dzięki rewaloryzacji. To są duże pieniądze, bo większość policjantów jest na niskich grupach zaszeregowania, służy więc za ochłapy. W przeciwieństwie do posad oficerskich, kierowniczych, gdzie wynagrodzenia przekraczają 8 tysięcy miesięcznie nasze nie przekraczają 5 tysięcy.
Wszystkie ostatnie podwyżki poprawiały finansowy los właśnie grup uprzywilejowanych a nie zwykłych policjantów. Dodatki otrzymywali najstarsi stażem, mający ponad 23 lata wysługi bądź najmłodsi którzy do 26. roku życia nie płacą podatków. O tych, którzy są na ulicach i realnie dbają o bezpieczeństwo obywateli nikt nie myślał i nie myśli. Ja opuszczając policję otrzymam jeszcze odprawę, którą przeznaczę na spłatę części kredytu. To mi znacząco ulży, bo policjantów dobijają podwyżki stóp procentowych. Od kilku lat się również przygotowywałem do tego momentu, mam pomysł na siebie na emeryturze.
Co ma Pan na myśli, mówiąc, że policja zmierza w stronę dna?
- Sam w ubiegłym roku miałem cały tydzień urlopu, o który musiałem walczyć z przełożonymi. Wynika to z trudnej sytuacji kadrowej, która przez ostatnie lata tylko się pogarszała. Normalnie powinno być tak, że po 12- godzinnej służbie mam dobę odpoczynku. Ale nie ma na to szans, gdyż non stop w stolicy mają miejsca zdarzenia, które wymagają dodatkowej obsady. Mecze podwyższonego ryzyka, manifestacje, miesięcznice, wizyty. Jest nas tak mało, że jesteśmy wzywani do służby w nieetatowych pododdziałach prewencji. To dodatkowo pustoszy grafiki. W ten sposób policjanci są dojeżdżani albo dosłowniej zajeżdżani. W konsekwencji np. ulice 250-tysięcznej dzielnicy, jaką jest Mokotów, patrolują trzy radiowozy a powinno dziewięć! Dlatego też błyskawicznie odpadają młodzi. W mojej jednostce kilku pojawiło się w grudniu a dziś został bodaj jeden, bo już zdążyli poczuć ten kierat.
Po odejściu kolejnych 850 funkcjonariuszy na pozostałych spadnie jeszcze większa liczba obowiązków...
- Wielu z nas już nie chce brać w tym udziału. Odchodzą ludzie już z doświadczeniem, którzy radzili sobie w trudnych sytuacjach przez całe lata. A niewiele osób wie, że decyzje podejmowane w trakcie służby, czasem w ułamki sekund to później odpowiedzialność karna, odpowiedzialność dyscyplinarna, w końcu nie mniej ważna odpowiedzialność za swoje bezpieczeństwo, partnera i obywateli. Mam tego wszystkiego świadomość, dlatego szlag mnie trafia, gdy słyszę naszych rzeczników mówiących, że nie ma żadnych problemów. Choć pewnie z ich perspektywy faktycznie nie ma większych problemów, bo im jednostka stoi wyżej w hierarchii tym mniejsza liczba wakatów.
Słyszałem, że średnia liczba wakatów w stołecznych komisariatach i komendach znacznie przekroczy 20 procent.
- W tym samym czasie w Komendzie Głównej Policji jest "nadwakat", bodajże 16 więcej osób jest zatrudnionych niż jest etatów. I tak się to kręci. Tam również nikt nie myśli o bezpieczeństwie funkcjonariuszy, o czym świadczy fakt braku zmian w systemie szkolenia i doszkalania. Są setki i tysiące klubów, w których można uczyć się różnych sztuk walk, rekordy popularności bije MMA. Naprzeciw takich młodych ludzi stają funkcjonariusze, którzy uczą się technik obezwładniania z początku lat 90., niedostosowanych do aktualnych wyzwań. Ja już widziałem kolegów znokautowanych przez młodzików i widziałem, że nikogo to na górze nie interesuje. Podobnie jak nikt mnie ani moich kolegów nie spytał, czemu taką falą odchodzimy.
Autorka/Autor: Robert Zieliński
Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock