Policja szuka świadków rasistowskiego ataku

Relacja pokrzywdzonego mężczyzny
Źródło: TVN24
Policja szuka świadków incydentu, do którego doszło w sobotę w autobusie linii 521. Mężczyzna tureckiego pochodzenia złożył w wawerskiej komendzie zawiadomienie, że został znieważony przez grupę kibiców. Jeden z nich miał uderzyć go głową w twarz.

Do zdarzenia doszło 15 grudnia około godziny 19.10. Efe Türkel, który od 15 lat mieszka w Polsce, umieścił swoją relację w mediach społecznościowych. Jak twierdzi, jechał linią 521 z Miedzeszyna do centrum. Do rasistowskiego ataku mogło dojść między przystankiem PKP Falenica a ulicą Wielowiejską.

W rozmowie z TVN24 mówił, że towarzyszył mu kolega, który również pochodzi z Turcji. Zaczepiła ich pięcioosobowa grupa kibiców.

- Chcąc kupić bilet, rozmawialiśmy między sobą po turecku i ci panowie zapytali, skąd jesteśmy. Jak tylko powiedzieliśmy, że jesteśmy z Turcji, to wszystko się zaczęło - opisywał. - To był czysty akt rasistowski.

CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT

Jak twierdzi Türkel, mężczyźni zaczęli śpiewać rasistowskie piosenki i wygłaszać nieprzychylne hasła. Potem od jednego z kibiców miał dostać głową w twarz.

Apel do świadków

Mężczyzna zgłosił sprawę na policję. - Przyjęliśmy zawiadomienie. Policjanci będą prowadzić czynności pod kątem przestępstwa z artykułu 257 kodeksu karnego, czyli dotyczącego znieważenia z powodu przynależności narodowościowej, etnicznej czy rasowej, lub naruszenia nietykalności cielesnej. Grozi za to do trzech lat więzienia - mówił w poniedziałek Mariusz Mrozek z sekcji prasowej Komendy Stołecznej Policji.

We wtorek na stronie Komendy Stołecznej Policji pojawił się apel do osób, które w tym czasie podróżowały autobusem linii 521 i widziały przebieg tego zdarzenia. Każdy, kto posiada informacje na ten temat, proszony jest o zgłoszenie się do najbliższego komisariatu lub komendy policji. Z funkcjonariuszami prowadzącymi sprawę można też skontaktować się telefonicznie (22 603-23-01) lub mailowo (komendant.krp7@ksp.policja.gov.pl). "Świadkom gwarantujemy anonimowość" - podkreślają policjanci.

Policja wszczęła też wewnętrzne postępowanie, które wyjaśni, dlaczego zgłoszenie w tej sprawie nie zostało od razu przyjęte, a mężczyzna był odsyłany do innych jednostek. Przypomnijmy, że próbował on najpierw zgłosić sprawę na komisariacie metra, a później w śródmiejskiej komendzie na Wilczej. Zawiadomienie przyjęli dopiero funkcjonariusze z Wawra.

Policja o przesłuchaniach i kontroli

kk/b

Czytaj także: