Jak relacjonuje policja z Mokotowa, wszystko zaczęło się pod koniec kwietnia.
Prezenty dla wnuczków
"Z końcem kwietnia dwaj 70-latkowie wpadli na pomysł pozyskania dodatkowej gotówki. Józef W. marzył o kupnie hulajnogi swojemu 7-letniemu wnuczkowi. Sławomir B. natomiast chciał zabrać czwórkę swoich wnucząt na ekstra lody" - czytamy w komunikacie policyjnym.
Według ustaleń funkcjonariuszy wsiedli do peugeota z przyczepą i pojechali na ulicę Bartycką. Pod ogrodzeniem jednego z zakładów znaleźli metalową bramę. Z relacji policji wynika, że zawieźli ją do punktu skupu złomu.
"Tam otrzymali 380 zł. Kwota jednak ich nie zadowoliła do końca. Przekalkulowali, że potrzebują nieco więcej pieniędzy. Wiedzieli, że w miejscu, z którego zabrali pierwszą bramę, była jeszcze inna. Mniej solidna, ale liczyli, że za nią też dostaną pewną kwotę. Wybrali się po nią po kilku dniach" - podaje policja.
Mogą trafić do więzienia
Funkcjonariusz podają, że również ta brama padła ich łupem, a później sprzedali ją i dostali 120 złotych. Dzięki pieniądzom mieli kupić hulajnogę i światełko do niej, światełka do rowerów, a także lody.
Jednak właściciel skradzionych elementów zawiadomił policję, a funkcjonariuszom udało się dotrzeć do 70-latków. Obaj trafili do policyjnej celi. Wartość ukradzionych przedmiotów wyceniono na cztery tysiące złotych. Nie udało się ich odzyskać, bo zostały przerobione na złom.
Mężczyźni usłyszeli zarzuty kradzieży, przyznali się do winy i złożyli wyjaśnienia. Obu grozi do pięciu lat więzienia.
Czytaj też o filmowym skoku w centrum handlowym:
Kradzież u jubilera
Kradzież u jubilera
ran/pm
Źródło zdjęcia głównego: ksp