Podwyżka w II strefie to "większe korki w centrum"

fot. TVN Warszawa
fot. TVN Warszawa
Źródło: | Fakty po południu TVN24
Buspasy, strefa płatnego parkowania, parkingi P+R - ratusz od lat stara się konsekwentnie ograniczać ruch samochodowy w mieście. Do przesiadki do autobusów najmocniej namawiani są mieszkańcy podwarszawskich gmin. Jednak to przede wszystkim w nich uderzy podwyżka cen biletów.

Komunikacja ma podrożeć już w sierpniu.Bilet 30-dniowy w I strefie będzie wtedy kosztować 90 zł, czyli ok. 15 procent więcej niż dotychczas. Mieszkańcy Otwocka, Marek czy Legionowa odczują tą podwyżkę bardziej niż Warszawiacy. Ich bilety zdrożeją o 35 procent - ze 116 zł do 156 zł. To dopiero przedsmak, bo w 2014 roku ich cena ma dobić do 220 zł (bilet I strefy będzie wtedy kosztował 112 zł).

Trudno się dziwić, że na forum tvnwarszawa.pl pojawiają się już pierwsze komentarze oburzonych mieszkańców podwarszawskich gmin:

"Działają wbrew strategii"

Takiej koncepcji podwyżek dziwią się eksperci. W końcu komunikacja miejska miała być sposobem na rozładowanie korków na wylotówkach. Ratusz od dawna przekonuje by do Warszawy przyjeżdżać nie samochodem, tylko komunikacją miejską. Równocześnie zniechęca jednak do tego cenami biletów:

- Mieszkańcy podwarszawskich gmin nie wybierają władz Warszawy, więc Ratusz wychodzi z założenia, że może im zaserwować podwyżkę w dowolnej wysokości. Problem w tym, że dojenie gmin się warszawiakom nie opłaci, bo na ulice miasta wyjedzie więcej aut, będą jeszcze większe korki i problemy z parkowaniem – ocenia Łukasz Oleszczuk z SISKOM-u.

Cały czas autobus bardziej opłacalny

Urzędnicy zapewniająjednak, żeprzesiadka do komunikacji wciąż się kalkuluje i tłumaczą skąd się bierze różnica w cenie.

Obecnie koszty komunikacji miejskiej w zaledwie 30 procentach pokrywają wpływy z biletów. Pozostałe koszty bierze na siebie miasto. Tak jest w pierwszej strefie. W drugiej, do przejazdów komunikacji miejskiej dokładają się również samorządy – jest to ok. 40 procent kosztów komunikacji.

- Samorządy nie mają więcej pieniędzy, więc koszty podwyżek muszą być przerzucone na pasażerów – tłumaczy Igor Krajnow, rzecznik ZTM. - Nie może być przecież tak, że z podatków warszawiaków finansujemy komunikacje w ościennych gminach, których mieszkańcy płacą podatki u siebie - dodaje.

Czy ZTM mimo wszystko nie boi się odpływu pasażerów? – Nawet po podwyżkach, bardziej będzie się opłacało jeździć komunikacją miejską, niż własnym samochodem – ocenia rzecznik.

mjc/par

Czytaj także: