Nawet najstarsi kolejarze nie pamiętają takiej historii. Mężczyzna terroryzuje maszynistę i porywa pociąg. To nie scena z filmu, ale prawdziwa historia z Legionowa. Wydarzenia krok po kroku prześledził Łukasz Wieczorek, reporter programu Polska i Świat TVN24.
To co wydarzyło się w Legionowie, przypominało sceny z westernu. 35-latek wskoczył do lokomotywy pociągu towarowego i ją porwał. Mężczyzna wybił szybę i ranił maszynistę. Było około 4 nad ranem. Z Gdańska do Pruszkowa jechał pociąg towarowy. Przed Warszawą maszynista zatrzymał się na czerwonym świetle. Wtedy do lokomotywy podbiegł mężczyzna i chciał wedrzeć się do środka. - Nie mógł się dostać, wspiął się na dach. Został porażony przez pantograf i spadł - relacjonował Kamil Duda, rzecznik firmy Ecco Rail. Napastnik jednak nie odpuszczał. Rozbił kamieniem szybę i wtargnął do lokomotywy. Następnie, grożąc śmiercią, kazał maszyniście ruszyć. Ten zachował zimną krew, połączył się z dyspozytorką i zgodnie z procedurami dał znać, że w środku jest napastnik i każe mu jechać. Maszynista dostał zgodę na wyjazd w kierunku stolicy.
Mógł się wykoleić
I tak porwany 23. wagonowy pociąg zaczął zbliżać do Warszawy. Na szczęście kolejarze trzymali rękę na pulsie i nie pozwolili, by doszło do katastrofy - by skład zderzył się z innych pociągiem albo się wykoleił. - Dyżurna ruchu tak ułożyła drogę przebiegu dla tego pociągu, aby wjechał na ślepy tor i nie miał możliwości opuszczenia stacji - powiedział Karol Jakubowski, rzecznik PKP Polskie Linie Kolejowe.
Napastnik, gdy zorientował się, że nie ma szans na dalszą jazdę, wyszedł z lokomotywy i zaczął uciekać. Na miejscu czekał już patrol policji. Badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna był trzeźwy. Na wszelki wypadek pobrano jego krew, by sprawdzić, czy nie był po wpływem narkotyków. Porywacz ze świętokrzyskiego czeka w komisariacie na przesłuchanie. Może ono rozwiązać największą zagadkę. Dlaczego mężczyzna porwał pociąg.
- Z pociągiem nie ukryjemy się w lesie, raczej to jest ciężkie. Skład miał prawie 700 metrów. Byłoby to na pewno ciężkie - stwierdził rzecznik Ecco Rail. Przewoźnik zapewnia, że nie ma pojęcia, co było w przewożonych kontenerach. Może porywacz liczył na złoty interes i wierzył, że zdobywa poszukiwany od dawna złoty pociąg?
Łukasz Wieczorek/mś