Prokuratura przyjrzy się pożarowi bloku na Bródnie. W środę zostało wszczęte śledztwo w tej sprawie. Kilka dni wcześniej przy Rembielińskiej spłonęła elewacja klatki schodowej 10-piętrowego budynku.
- Śledztwo dotyczy sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru - poinformował tvnwarszawa.pl Marcin Saduś, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Pół miliona złotych strat
Ogień w bloku przy Rembielińskiej pojawił się tydzień temu - w nocy z wtorku na środę. Ogromne płomienie, a chwilę później wozy strażackie, postawiły mieszkańców na równe nogi o godzinie 4. Kolejne dwie godziny trwała akcja gaśnicza prowadzona przez pięć zastępów strażackich. Jak podawała straż pożarna, spaliły się okna w kilku mieszkaniach oraz na klatce schodowej, zniszczona została też elewacja na całej wysokości budynku. - Straty wyceniono na około pół miliona złotych - podaje rzecznik praskiej prokuratury. Z informacji przekazanych nam przez straż pożarną wynikało, że doszło do pożaru gabarytów zgromadzonych tuż przy ścianie bloku (są odbierane raz w miesiącu). Najpierw zapaliły się meble, potem ogień przedostał się elewację klatki schodowej - od parteru do dziesiątego piętra. Ewakuowanych zostało kilkanaście osób, ale nikt nie ucierpiał. Teraz śledczy sprawdzą, jak doszło do pożaru i czy komuś w tej sprawie należy postawić zarzuty.
- W sprawie powołaliśmy biegłego do spraw pożarnictwa, zostali przesłuchani świadkowie - opisuje prokurator Marcin Saduś. Jeśli prokuratura wskaże osobę odpowiedzialną za spowodowanie pożaru, może jej grozić nawet 10 lat więzienia.
"Uciekać! Pali się"
Lech Marcinczak z tvnwarszawa.pl kilka godzin po pożarze pojechał na miejsce. Potwierdził, że spalona jest elewacja budynku w jednym z pionów. Od parteru aż po sam dach. W wielu mieszkaniach na górnych piętrach były powybijane okna.
- Wiele godzin po pożarze wygląda to bardzo dramatycznie - podsumował. Reporter powoływał się też na informacje od świadków, którzy stwierdzili, że nad ranem "obudził ich straszliwy smród". Jedna z mieszkanek bloku dodała, że obudził ją krzyk: "uciekać, pali się". - Gdy wyszłam na klatkę, były już kłęby dymu, było ciemno. Całe moje mieszkanie jest w sadzy - powiedziała.
kz/b