Minął już ponad rok, odkąd w Warszawie obowiązuje nowy podział na strefy taksówkowe. To dla urzędników zdecydowanie za krótko, aby uporządkować miejskie znaki i usunąć je z miejsc, gdzie przestały być aktualne. Efekt? Wielu mieszkańców za przejazd taksówką płaci dwa razy więcej niż powinni.
Granice pierwszej strefy taksówkowej znacznie się powiększyły. Mimo, to wciąż nie usunięto nieaktualnych znaków informujących o drugiej strefie.
Reporter TVN24 wsiadł do taksówki przy ul. Marywilskiej i pojechał w kierunku ulicy Modlińskiej. Jak wynika z urzędniczych dokumentów trasa, którą pokonuje jest w pierwszej, tańszej strefie. Ale to na mapach, bo w rzeczywistości przy drodze nagle pojawia się znak informujący o... drugiej strefie. To powoduje, że licznik zaczyna bić podwójnie.
"To nie nasz znak"
Takich przykładów, gdzie są ustawione nieaktualne znaki jest więcej. Przy ulicy Głębockiej, na wiadukcie jest już druga strefa, mimo, że przepisowo powinna być pierwsza.
Dlaczego znaki wprowadzają w błąd? Zarząd Dróg Miejskich, nie poczuwa się do winy i wyjaśnia, że znaki są ustawione zgodnie z wytyczonymi granicami. Ponadto w przypadku ul. Głębockiej znaki nie należą do ZDM. – To jest teren budowy i za znaki odpowiada wykonawca, to on je ustawia – wyjaśnia Adam Sobieraj, rzecznik prasowy ZDM.
Mimo to, urzędnicy obiecali wziąć pod lupę oznaczenia na obrzeżach Warszawy i zweryfikować, które z nich należy usunąć lub przestawić. Tak, żeby nikt niepotrzebnie nie płacił dwa razy więcej.
Jeśli znasz miejsca, gdzie ustawione są nieaktualne znaki napisz na warszawa@tvn.pl. Zgłoszenia przekażemy do ZDM.
bf/ec