Hałdy śmieci, wypełnione nimi kontenery, kursujące śmieciarki - tak jest w okolicy Myśliborskiej na Białołęce. - To nie jest wysypisko - zarzeka się jedna z firm działających na tym terenie. Druga zwinęła interes, ale odpadki zostawiła. Urzędnicy orzekli, że zarówno w jednym jak i w drugim przypadku były składowane nielegalnie. Kto je teraz posprząta?
- Gdzie ta ekologia o której się tak dużo mówi? Odpady zalegają na ul. Myśliborskiej 53 - napisał na warszawa@tvn.pl i przysłał zdjęcia hałd śmieci i kontenerów z odpadkami.
Kamery na teren składowiska robotnicy wpuścić nie chcą. Pilnują, żeby zarejestrowała jak najmniej. Za płotem trudno jednak schować ciężarówki, które podjeżdżają na składowisko ze śmieciami. Wjeżdżają pełne, wyjeżdżają puste. W kilkanaście minut zajestrowaliśmy kilka takich kursów.
A śmieci nie powinny się przy Myśliboskiej pojawiać, tylko raczej stamtąd znikać. Kiedy o sprawie poinformowała "Gazeta Stołeczna", dzielnica przeprowadziła w tym rejonie kontrolę: - Firmy nie miały zezwoleń na gromadzenie odpadów - mówi rzeczniczka białołęckiego urzędu Bernadetta Włoch-Nagórny. - Nakazaliśmy usunięcie śmieci w ciągu 60 dni - dodaje.
"Opuścimy Myśliborską"
Kursujące ciągle na Myśliborską ciężarówki należą do firmy Klon-R. Jej właściciel zapewnia, że śmieci znikną w wyznaczonym terminie:
– Do 20 września musimy posprzątać teren i to zrobimy. Ale wtedy też opuścimy Myśliborską – tłumaczy Dariusz Szumacher z Klon-R.
Orzeczenia Białołęki nie zamierza kwestionować, ale równocześnie zapewnia, że dzierżawiona przez niego działka nie jest wysypiskiem i służy jedynie za stację przeładunkową. - To nie jest wysypisko ani składowisko śmieci. Składowisko śmieci to docelowe miejsce składania śmieci. U nas takie sytuacji nie ma - tłumaczy Szumacher.
Szef Klon-R zapewnia że, ma odpowiednie pozwolenie na magazynowanie śmieci w tym miejscu. - Blisko 10 lat temu dostaliśmy pozwolenie na magazynowanie i odbieranie śmieci – zaznacza Szumacher. - W lutym tego roku aktualizowaliśmy pozwolenie w urzędzie miasta dla terenu przy ul. Myśliborskiej - dodaje. Dokumentów co prawda nie zobaczyliśmy, ale właściciel firmy Klon-R zapewnił nas, że może je przesłać nam drogą mailową. Przesłaliśmy stosowną prośbę do firmy. Czekamy na odpowiedź.
Śmieciowy spadek
Druga z firm, która działał przy Myśliborskiej 53 już nie istnieje. Kaja – Ekoserwis zwinęła działolność, ale zostały po niej śmieci. Kto powinien je sprzątnąć? Według władz dzielnicy zarządca terenu, czyli Wytwórnia Elementów Wielkopłytowych. To od niej obydwie firmy dzierżawiły działki.
– W wyniku oszukańczej działalności wobec nas, pozostawiła odpady na dzierżawionym terenie. Zachowali się nieuczciwie – wyjaśnia Tomasz Puchała z WEW. – Usuniemy odpady, ale na drodze sądowej domagamy się od byłych przedstawicieli firmy odszkodowania wynikającego z tego tytułu – dodaje.
WEW będzie musiała do sprzątania zatrudnić posiadającego uprawnienia przedsiębiorcę.
Firmy pod kontrolą
Jednak samej WEW urzędnicy także wytknęli błąd. W umowach z dzierżawcami nie było zapisane, jaka działalność będzie na jej terenie prowadzona. WEW nie sprawdzał zezwoleń. Dzielnica zaleciła zmiany umów. Wytwórnia jest temu pomysłowi niechętna.
– Nie jesteśmy organem kontrolującym, a firm na naszym terenie jest ok. 60. W umowie zastrzegamy, jednak, że będą prowadziła działalność zgodną z tym, co jest zapisane w Krajowym Rejestrze Sądowym - odpowiada Puchała.
Jak dowiedziała się tvnwarszawa.pl, przedsiębiorców na prośbę Ratusza kontroluje właśnie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Jeśli dopatrzy się nieprawidłowości, może się skończyć karą pieniężną - jak mówi Agnieszka Kłąb, rzecznik ratusza, rzędu 10 tysięcy złotych.
Na terenie wytwórni działa jeszcze jedna firma wywozowa. - Mają pozwolenia na transport i tymczasowe magazynowanie śmieci i kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości - mówi Bernadetta Włoch-Nagórny z białołęckiego urzędu.
Do sprawy będziemy wracać.
ran/mz