Przypomnijmy, Jakub Gręziak w ubiegłym roku został radnym dzielnicy Bemowo. 18 grudnia radni wybrali go wiceburmistrzem dzielnicy. Po wyborze Gręziak nie złożył jednak mandatu. Czekał, aż wygasi go rada dzielnicy. Nastąpiło to oficjalnie 26 stycznia. W tym czasie łączył mandat radnego z funkcją wiceburmistrza. To wzbudziło wątpliwości ratusza – zdaniem urzędników z pl. Bankowego tych funkcji łączyć nie można. Dlatego Hanna Gronkiewicz-Waltz uchylała uchwały rady, które przegłosowywano, gdy Gręziak zasiadał jeszcze w ławie radnego.
W przeszłości kodeks wyborczy mówił, że objęcie stanowisko równało się automatycznemu wygaszeniu mandatu radnego. Obecnie obowiązujące prawo nie jest tak precyzyjne. Jeśli mandat wygasza rada dzielnicy, a radny zaskarży jej decyzję, wtedy o ważności mandatu decyduje sąd. – W związku z zamieszaniem i nieprecyzyjnymi przepisami wybrałem właśnie drogę sądową - mówi nam Jakub Gręziak.
Wcześniej Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał rację wiceburmistrzowi, a we wtorek Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził to co orzekła wcześniej sąd niższej instancji i wygasił mandat Gręziaka. - Sprawa była od samego początku oczywista. Cieszę się jednak, że w końcu sąd to potwierdził, bo rzekome wątpliwości ratusza w tej sprawie były skwapliwie wykorzystywane w celu torpedowania zarówno mojej pracy, jak i całego samorządu dzielnicy – komentuje wyrok zainteresowany.
"Kuriozalna forma"
Ratusz odnosi się do wyroku NSA sceptycznie. – Po pierwsze potwierdzono wygaśnięcie mandatu Gręziaka. Jednak w innych dzielnicach, gdy radny był wybierany do zarządu dzielnicy sam składał mandat. Tutaj zdecydowano się na inną, dość kuriozalną, ale dopuszczoną prawem formę wygaszenia mandatu przez radę dzielnicy – komentuje Jarosław Jóźwiak, wiceprezydent Warszawy.
Zwraca też uwagę, że sąd nie ocenił jednej z najważniejszych kwestii w sporze. – Czekamy na uzasadnienie, ale podczas rozprawy sąd nie odniósł się do sytuacji łączenia funkcji radnego i wiceburmistrza. Dlatego nadal to budzi nasze spore wątpliwości – wyjaśnia Jóźwiak i zapowiada, że ratusz rozważa zwrócenie się po ekspertyzę prawną w tej sprawie.
Gra na zwłokę
Zdaniem Jóźwiaka sytuacja z mandatem Gręziaka miała podłoże czysto polityczne. – To była próba utrzymania większości w radzie dzielnicy. Teraz po wygaszeniu mandatu Jakuba Gręziaka, jego miejsce zajmie radna Platformy Obywatelskiej i obecna koalicja straci większość w radzie – twierdzi wiceprezydent Warszawy.
Wiceburmistrz utraty większości się nie obawia. – Faktycznie następny wynik w moim okręgu miała pani startująca z listy Platformy Obywatelskiej, ale nie jest powiedziane, że będzie reprezentować interesy tej partii, gdy zostanie zaprzysiężona – twierdzi Grzęziak.
Dodaje również, że do tej pory przy ważnych głosowaniach koalicja rządząca Bemowem mogła liczyć na głosy 14 z 25 radnych. – Utrata jednego mandatu w tej sytuacji niewiele zmienia – zapewnia wiceburmistrz Bemowa.
Wojenka o Bemowo
Konflikt na linii stołeczny ratusz-zarząd Bemowa trwa od początku nowej kadencji. Radni na Bemowie wybrali burmistrzem Krzysztofa Zygrzyka, byłego współpracownika kojarzonego z tzw. aferą bemowską byłego wiceprezydenta i burmistrza Jarosława Dąbrowskiego. Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nie udzieliła Zygrzakowi i jego ludziom pełnomocnictw i wprowadziła do urzędu dwóch pełnomocników.
Konflikt do tej pory nie został rozwiązany. Jedną z najbardziej efektownych odsłon sporu było oklejenie budynku ratusza banerami porównującymi Hannę Gronkiewicz-Waltz do Władimira Putina.
Na początku lipca prokuratura umorzyła większość wątków tzw. afery bemowskiej – m.in. te dotyczące niegospodarności, korupcji czy używania służbowego samochodu. – Od samego początku mówiliśmy, że cała sprawa to jedynie polityczna intryga wymierzona w Bemowo – komentowały władze dzielnicy. Decyzja nie jest prawomocna.
Więcej o genezie konfliktu przeczytasz tutaj
Materiał Pawła Łukasika o konflikcie na Bemowie
jb/b
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum tvnwarszawa.pl