- Jest to kolejny przykład bezczelnego łamania prawa przez ludzi Hanny Gronkiewicz-Waltz. Mamy nadzieje, że tym razem prokuratura szybko tę sprawę wyjaśni, a osoby odpowiedzialne zostaną ukarane – grzmi w komunikacie przesłanym do naszej redakcji Krzysztof Zygrzak, burmistrz Bemowa.
W tym samym tekście zachowanie pełnomocników prezydent nazwane jest "skandalicznym i złośliwym".
Wymienione zamki
Chodzi o sprawę z 6 lipca. Burmistrz Bemowa i jedna z radnych mieli spotkać się budynku urzędu z działaczami Nowoczesnej.PL Ryszarda Petru. Jak tłumaczył Łukasz Lorentowicz, kiedyś działacz PO, a obecnie stronnik Jarosława Dąbrowskiego, przez cały dzień pełnomocnicy Hanny Gronkiewicz-Waltz chcieli nie dopuścić do spotkania.
Działacz wyliczał, że najpierw wymieniono wkładki w drzwiach do sali obrad rady dzielnicy. – W drugiej kolejności zakazano wpuszczania kogokolwiek do budynku, twierdząc, że to nie są godziny funkcjonowania ratusza – przekonywał Lorentowicz. Finalnie do spotkania nie doszło.
Do sprawy odniósł się przedstawiciel ratusza, Grzegorz Popielarz, który jest pełnomocnikiem Hanny Gronkiewicz-Waltz ds. Bemowa. – Zgodnie z zarządzeniem z września 2014 roku, które wydał Krzysztof Strzałkowski, ówczesny burmistrz Bemowa, sale w dzielnicowym ratuszu nie mogą być udostępniane na spotkanie organizacji o charakterze politycznym. Dlatego zabroniłem udostępnienia sali na takie spotkanie – przekonywał.
Dodał, też że spotkanie było wyznaczone na godzinę, gdy urząd już nie pracuje, a w budynku nie mogą wówczas przebywać osoby postronne – takie jak działacze Nowoczesnej.
CZYTAJ WIĘCEJ O KONFLIKCIE POMIĘDZY WŁADZAMI BEMOWA A RATUSZEM
Wiceburmistrz opowiada o wydarzeniach z 6 lipca
jb/r
Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl