Trzej finaliści unieważnionego w poniedziałek konkursu na Fortu Sokolnickiego, deklarują wstępnie, że jeszcze raz staną do rywalizacji. Jednocześnie krytykują chaos i niekompetencję jakie towarzyszyły postępowaniu konkursowemu. O fort powalczy też prawdopodobnie Stanisław Trzciński, który spóźnił się z ofertą w pierwszym konkursie.
- Na pewno wystartujemy. Oferta będzie wymagać pewnie jakiejś modyfikacji, bo innego mogą być warunki konkursowe - mówi tvnwarszawa.pl Dariusz Jarosiński ze Stowarzyszenia Scena 96, które było częścią zwycięskiego konsorcjum Fort Kultury. Ich oferta zapunktowała przede wszystkim bardzo lokalnym charakterem. Jarosiński jest przekonany, że będzie to także atutem w drugim konkursie. - Jak mawiają starzy profesorowie, nie o to chodzi żeby zdać egzamin za pierwszym razem. Lepiej zdać za trzecim i utrwalić wiedzę - żartuje.
Uzależniają start od warunków
Nie poddaje się także Nowy Fort, którego ofertę poparło troje członków komisji konkursowej. - Znamy dobrze potrzeby żoliborzan. Mimo ograniczonego czasu przygotowałyśmy ofertę spełniającą formalne wymogi. Dlatego nie wykluczam, że spróbujemy jeszcze raz - mówi Magdalena Nowak, jedna z twórczyń konsorcjum.
- Bardzo chcielibyśmy wystartować - deklaruje Max Fuzowski z firmy Business & Culture tworzącej Konsorcjum Kultury Żoliborz, które dostało dwa głosy. Zastrzega jednak, że ostateczna decyzja zależeć będzie od warunków konkursu. - Mam nadzieję, że reguły będą bardziej przejrzyste. Nawiązaliśmy współpracę z wieloma poważnymi ludzi. Unieważniony konkurs stworzył niezręczna sytuację. Musimy ustalić, czy wciąż chcą brać w tym udział - dodaje Fuzowski.
400 stron Trzcińskiego
O udział w konkursie zapytaliśmy też Stanisława Trzcińskiego, zarządzającego Fabryką Trzciny i Skwerem. - Jeżeli warunki nowego konkursu będą sensowne, nie widzę przeciwskazań. Nasza 400-stronicowa oferta nie ujrzała światła dziennego, a my jesteśmy gotowi na wyzwania - odpowiada. Profil dotychczasowej działalności jego lokali sprawiał, że postrzegano go jako lidera rywalizacji o Fort Sokolnickiego. Jednak współpracownik Trzcińskiego spoźnił się kilka minut ze złożeniem oferty (sprawę opisywała "Gazeta Stołeczna"). Po unieważnieniu konkursu natychmiast pojawiły się na forum tvnwarszawa.pl zarzuty, że nowy konkurs to ukłon w stronę gospodarza Skweru. Zainteresowane strony uważają to za nonsens. - Kategorycznie odrzucam takie insynuacje - ucina rzecznik ratusza, Bartosz Milczarczyk.
Stanisław Trzciński twierdzi, że należałoby wydzierżawić fort na więcej, niż proponowane trzy lata, skoro dzielnica wymaga dużych inwestycji w wyposażenie. Według niego umowa powinna byc co najmniej pięcioletnia. - Ponadto z konkursu zostały nieoczekiwanie wyłączone dwie wolnostojące kaponiery wokół Fortu, co jest mało praktyczne i może doprowadzić konfliktu interesów - zauważa Trzciński. Krytykuje też konstrukcję szklanego dachu nad dziedzińcem, jedynej dużej przestrzeni fortu. - Miasto powinno niezwłocznie opracować technologię zamykania 1,5-metrowej szczeliny między dachem a ścianami dziedzińca. Bez tego, pełną parą, fort będzie mógł służyć wyłącznie latem, ewentualnie późną wiosną i wczesna jesienią. Szczelina jest potężna, dlatego zimą nie da się dogrzać dziedzińca - przekonue gospodarz Skweru.
Według Trzcińskiego kluczem do sukcesu będzie znalezienie złotego środka między komercją a kulturą. - Oferta w stylu stary dom kultury plus restauracja nie sprawdzi się. Trzeba na Żoliborz ściągnąć najlepszą polska i światową kulturę oraz eksplorować potencjał twórczy Żoliborza. Należy służyć mieszkańcom dzielnicy, a także ściągać tu ludzi z całej Warszawy. Dobra komunikacja tylko pomoże - podsumowuje szef Fabryki Trzcny.
Chaos, uniki, dezinformacja
W nieoficjalnych rozmowach uczestnicy konkursu krytykują jego warunki. Wytykają fatalną konstrukcję regulaminu i brak jasnych reguł. - Według wytycznych komisja miała punktować konkretne punkty oferty, a ostatecznie ograniczyła się do głosowania - skarży się jeden z uczestników. - Dostawaliśmy sprzeczne informacje dotyczące kaponier. Miały być wyłączone z konkursu, potem przypadkiem okazało się, że jednak nie - opowiada. Chęć dopytania o szczegóły kończyła się godzinami spędzonymi na korytarzach urzędu. Ale i to nie gwarantowało uzyskania odpowiedzi. Oddelegowana do spraw konkursu urzędniczka przez tydzień nie odbierała telefonu.
Przedstawiciele konsorcjów narzekają na brak specyfikacji technicznej, który uniemożliwiał oszacowanie kosztów użytkowania obiektu, a co za tym idzie sporządzenie precyzyjnego biznesplanu. Był problem z wejściem na teren fortu, który oficjalnie wciąż nie został przejęty przez dzielnicę. Szybkie wizyty w kilkunastoosobowych grupach nie dawały szansy na dokładne zapoznanie się z dużym obiektem.
Budzi też wątpliwości styl działania komisji, która nie poinformowała przedstawiicieli przegranych konsorcjów o wybraniu innej oferty. O wynikach dowiedzieli się oni z mediów.
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: | Fakty o Świecie TVN24 BiS