Podwarszawskie miejscowości przypominają, że lokalne straże miejskie pomogą odpalić auto, gdy akumulator przegrał z mrozem. W stolicy kierowcom pozostaje liczyć na pomoc sąsiada lub taksówkarza, bo strażnicy takiej "usługi" nie świadczą.
We wtorek rano w Warszawie temperatura spadła do 14 kresek poniżej zera. Synoptycy IMGW wydali alarmy pierwszego stopnia przed silnym mrozem. Z odwołanymi pociągami zmagają się pasażerowie kolei, a kierowcy mogą mieć kłopot z odpaleniem auta. W niektórych miastach aglomeracji pomogą im strażnicy miejscy.
Strażnicy z Pułtuska i Serocka pomogą
Urząd miasta w Pułtuska przypomniał, że strażnicy miejscy pomogą tym, którzy mają kłopot z uruchomieniem samochodu z powodu mrozu. "Niska temperatura sprzyja rozładowywaniu akumulatorów, jeśli więc okaże się, że macie państwo problem jesteśmy do dyspozycji" - napisali.
Przypomnieli też numery telefonu do strażników miejskich: 23 692 06 12, 23 306 72 41 oraz 510 713 731.
Z podobną inicjatywą wyszedł Serock. "Przypominamy, że straż miejska służy pomocą w przypadku rozładowanego akumulatora lub niewystarczającej mocy do prawidłowego rozruchu, co zdarza się często w sezonie zimowym. Usługa jest świadczona całkowicie bezpłatnie" - napisali na Facebooku urzędnicy. Załączyli numer telefonu: 22 782 88 33, 986.
A jak to wygląda w Warszawie?
Jerzy Jabraszko z warszawskiej straży miejskiej przekazał nam, że w stolicy takiej praktyki nie ma. Dlaczego? - Nie dysponujemy specjalistycznymi urządzeniami, które umożliwiają uruchomienie nowoczesnego samochodu. Strażnicy nie wożą też w pojazdach kabli - wyjaśnił Jabraszko.
Warszawiakom pozostaje więc pomoc sąsiedzka czy wezwanie taksówkarza. Ta druga opcja nie jest darmowa. W korporacjach taka usługa kosztuje kilkadziesiąt złotych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Miasto Pułtusk, Facebook