Muzeum Warszawy już w całości. Nawet drobiazgi mają znaczenie

[object Object]
Muzeum Warszawy już w całościTVN 24
wideo 2/2

Modernizacja Muzeum Warszawy na Starym Mieście dobiegła końca. W czwartek otwarta została druga część ekspozycji. W weekend całość można zwiedzać od 10 do 22, a od wtorku już w regularnych godzinach. Warto, choć nie jest to łatwe muzeum.

Nie prowadzi za rękę i nie oferuje prostej opowieści, bo też historia Warszawy prosta nigdy nie była. Labirynt wąskich korytarzy, niskich przejść i stromych klatek schodowych w połączonych kamienicach przy Rynku wydaje się idealnym miejscem, by wciągnąć zwiedzających do gry bez reguł. To escape room à rebours - zadanie nie polega na tym, by wydostać się na zewnątrz, lecz na tym by wejść jak najgłębiej, zajrzeć do jeszcze jednej szufladki, do najdalszej gablotki, posłuchać jeszcze jednego fragmentu audioprzewodnika lub wciągnąć się w rozmowę z przewodnikiem.

PRZECZYTAJ O PIERWSZEJ CZĘŚCI EKSPOZYCJI

Jest to też muzeum pełne sprzeczności. Choć ma stałą ekspozycję, zmienia się co kilka tygodni. Choć kontestuje muzealnicze trendy, pozostaje nowoczesne. Choć nie ma ekranów ani multimediów, mówi językiem, który powinien być zrozumiały dla pokolenia wychowanego ze smartfonem w dłoni. Choć pokazuje rzeczy stare, robi to w sposób zaskakująco współczesny.

Choćby - jeden z otwartych teraz - gabinet fotografii. Kurator ekspozycji Jarosław Trybuś nazywa go "warszawskim instagramem". Ciemna sala pełna zdjęć - w przeważającej większości maleńkich, bo tylko takie się przecież kiedyś wywoływało - podzielona jest na dwie części. Po jednej stronie same portrety, po drugiej - tylko budynki. Z pozoru przypadkowo dobrane, łączą się w nieoczywiste historie, jakby wiązały je ze sobą hasztagi czy lokacje.

Znaczące są tu nawet puste przestrzenie. - Przy okazji porządkowania 150 tysięcy zdjęć widać różne ciekawe rzeczy. Na przykład nie ma w ogóle współczesnych zdjęć grupowych. O ile kiedyś fotografowano tak pracowników fabryk czy żołnierzy, o tyle dziś w ogóle się ich już nie robi - zwraca uwagę Trybuś. - Za to są selfie - podrzucam. - Ale my możemy zbierać tylko materialne przedmioty. Musielibyśmy poprosić, by je wydrukowali i nam wysłali, żeby mieć galerię współczesnych mieszkańców miasta - śmieje się wicedyrektor.

Inna rzecz nietypowa, rzadko spotykana nawet w muzeach dedykowanych architekturze, to gabinet rysunków architektonicznych. Można tu przepaść na dłuższą chwilę i studiować z uwagą pochowane w szufladach rzuty, przekroje, elewacje i perspektywy. - Nie wiemy, czy to się przyjmie. Muzealnicy na świecie są zdania, że takie rysunki nie są ciekawe, że są za trudne w odbiorze - przyznaje Trybuś.

Ale wizualizacje i projekty, te nowe i te stare, zrealizowane i nie, to coś, co budzi przecież ogromne emocje, choćby wśród czytelników naszego portalu. Czemu nie miałyby tak działać i archiwalne rysunki? Choćby takie, jak mało znany projekt mostu wiszącego nad Wisłą, z ceglaną basztą po środku nurtu, przygotowany w połowie XIX wieku przez Feliksa Pancera, który projektował też wiadukt między placem Zamkowym, a mostem przez Wisłę, dziś stanowiący element trasy WZ.

Takich gabinetów, zachęcających, by zostać w nich na dłużej, jest więcej i jedna wizyta raczej nie wystarczy, by zapoznać się ze wszystkim, co kryją. Tym bardziej że - podobnie jak w otwartych już w zeszłym roku gabinetach pocztówek i rysunków czy nowym gabinecie map - zawartość jest wymieniana co trzy miesiące. - Z jednej strony są wymogi konserwatorskie. Papierowe eksponaty niszczą się i blakną, więc możemy je pokazywać tylko przez krótki czas. Z drugiej muzeum ma tak bogate zbiory, że częste zmiany to jedyny sposób, by się nimi podzielić - tłumaczy Trybuś.

Bajery i podróbki

Gabinety poświęcone przedmiotom użytkowym - ubraniom, zegarom, brązom i srebrom - to z kolei okazja, by zobaczyć, jak niewiele różni nas czasem od naszych przodków. Zmieniają się wprawdzie przedmioty pożądania, ale sama pogoń za nowościami i modami to zjawisko ponadczasowe. Taki wniosek można wysnuć, gdy pozna się historię nowych funkcji dodawanych w produkowanych w stolicy zegarach, które mają własny gabinet.

Choćby wahadło sekundowe. W XVIII wieku w zasadzie nie miało praktycznego zastosowania, bo prawie nikt nie musiał mierzyć czasu tak dokładnie. A jednak, gdy się pojawiło, zyskało taką popularność, że tarczach trzeba było wykonywać otwory, przez które ów nowy gadżet był widoczny na tyle, by można się nim było pochwalić.

Skoro nasi przodkowie cieszyli się technicznymi nowinkami, to nie mogło też zabraknąć... podróbek. I tak, gdy rynkiem zatrzęsła droga nowość w postaci repetiera (mechanizmu, który pozwalał na przykład w ciemności, po obudzeniu, sprawdzić jaką godzinę wybił ostatnio zegar przez uruchomienia powtórnego bicia), pojawiły się też zegary, które tylko udawały, że mają przycisk tego mechanizmu.

Warszawskie relikwie

Po otwarciu pierwszej części ekspozycji podnoszono zarzut, że muzeum nie poświęca dość miejsca najtragiczniejszym epizodom w historii miasta, takim jak Powstanie Warszawskie. Że pojedyncze przedmioty tej historii nie niosą. Zespół tłumaczył wtedy, że nie zamierza tych historii opowiadać w całości, ale też - że wybrzmią lepiej, gdy ekspozycja zostanie otwarta w całości.

I tak też się stało. Najlepiej czuć to w poruszającym w gabinecie warszawskich relikwii. Pomieszczenie wypełnia masywny mebel - potężna szafa z wyłożonymi prawdziwym złotem gablotami. Wewnątrz prawie każdej nich jest tylko jeden przedmiot. Harcerski pasek Alka Dawidowskiego. Flaga z powstańczej barykady. Talerzyk z autografem Picassa. Znaczki poczty polowej. Rysunek 11-letniego Julka, który w październiku 1939 uwiecznił bombardowanie warszawskiej ulicy. Hełm Andrzeja Romockiego "Morro". Papierośnica Stefana Starzyńskiego. Żyrafka zrobiona na Pawiaku. Obozowy ołtarzyk z chleba.

By poznać historię każdego z nich, trzeba wyciągnąć małą szufladkę z opisem. By ją zrozumieć - trzeba jednak znać historię, kojarzyć daty. Audioprzewodnik ma w tym pomagać, ale nie da się ukryć, że Muzeum Warszawy stawia widzom wymagania wyższe, niż wiele innych placówek. Tak, jak w codziennym życiu, łatwo przeoczyć znaczenie niektórych przedmiotów, jeśli nie poświęci się im odpowiednio dużo uwagi.

Warszawiaku, zbieraj puszki!

Dwa inne, nowe gabinety odstają jednak od tej koncepcji. Jeden na pierwszy rzut oka wygląda wręcz jak typowa, muzealna rekonstrukcja wnętrza mieszkania. - Nie mieliśmy wyboru, taki był warunek darowizny, by kolekcję prezentować jako całość - Trybuś tłumaczy wygląd gabinetu rodziny Schielów, znanego warszawskiego rodu. Są tu meble, dywan, ułożone w szafkach naczynia. Ale wnikliwy zwiedzający i tu znajdzie rzeczy, które mówią współczesnym językiem. W osobnej gablocie wyłożone są albumy Jana Schiele, który walczył na kilku fontach II wojny światowej. Albumy nietypowe, bo opatrzone rysunkami i komentarzami. - Mnie kojarzą się z facebookiem - mówi Trybuś i dodaje, że zespół muzeum będzie co kilka tygodni przekładał strony w albumach, by można było poznać całego "walla" Jana Schiele.

Jeszcze trudniejszy w odbiorze wydaje się gabinet Ludwika Gocla - bibliofila i zbieracza, który swoją kolekcję przekazał muzeum w latach 60. Pomieszczenie wypełnia kolejny masywny mebel z gablotami i szufladami. I znów, zapis w umowie przekazania mówi, że zbiory muszą być prezentowane razem, co dla muzealników stanowiło nie lada przeszkodę w ich wkomponowaniu w ekspozycję. Z drugiej strony, nie chcieli chować ich w magazynie. Efektem jest więc coś na kształt skrzyni pełnej skarbów. Można ją otwierać i zamykać, zaglądać i penetrować. I choć przedmiotów nie da się wziąć do ręki, to wysiłek się opłaca. Wśród zachowanych przez Gocla rzeczy jest na przykład garść wizytówek, a między nimi, ot tak, bilet wizytowy... Adama Mickiewicza.

Na każdym kroku autorzy ekspozycji przypominają więc zwiedzającym, że w mieście o tak trudnej historii bezcennym zabytkiem stać może się dosłownie wszystko. Nawet kompletnie błahe przedmioty, które dziś wyrzucamy do śmieci. - Z nimi jest w ogóle najtrudniej, bo jeśli coś jest powszechne , produkowane masowo, to nikt nie myśli, że warto to zachować - przekonuje Trybuś i pokazuje gabinet opakowań firm warszawskich.

W kolejnym nietypowym meblu ekspozycyjnym, który sam w sobie stanowi niezwykły przykład "rzeczy warszawskiej", poustawiano butelki po winie i piwie, puszki po kawie, herbacie i pudełka po słodyczach i kosmetykach. Są tu zarówno ręcznie zdobione bomboniery, jak i masowo drukowane paczki po papierosach. Nie sposób nie zapytać, co z naszych czasów trafi kiedyś do gablot? - Tego nie wiemy - mówi Trybuś. - Ale na wszelki wypadek mamy w zbiorach nawet współczesną puszkę po pewnym piwie, z widokiem Warszawy - dodaje.

Żałoba w muzeum

Przewodnim tematem tego gabinetu jest design, ale i tu historia uderza jak obuchem, gdy między wyszukanymi opakowaniami wzrok zatrzyma się na prostym pudełku po "marmelade" z warszawskiego getta. Widzowi, który biegnie przez ekspozycję nie powie nic. Widza uważnego zetnie z nóg bez jednego, zbędnego słowa.

Nie inaczej jest z płaczącym putto w lapidarium. To jedyny w muzeum element kościoła sakramentek na Nowym Mieście. Jest piękne. Ale łzy i fakt, że w ogóle ocalało, nabierają zupełnie innej wymowy, gdy wie się, że widziało, jak w wysadzonym przez Niemców kościele zginęło ponad 1000 osób.

I tak jest właściwie w każdej części muzeum. W gabinecie ubrań - wyeksponowanych w niecodzienny sposób, bo na niemal niewidocznych, za to idealnie dopasowanych manekinach - zobaczymy choćby uszytą na 1 sierpnia 1944 roku bluzkę ze spadochronowego jedwabiu. Mocną, praktyczną, ale też subtelnie ozdobioną. Jeśli wie się, kto walczył w Powstaniu, nie trzeba już nic więcej; przedmiot opowiada tę historię w mgnieniu oka. Albo leżąca tuż obok koszula wraz z akcesoriami - zamówiona w sierpniu 1939 roku, przez eleganckiego odbiorcę, który nie zdążył nawet wyjąć jej z firmowego opakowania. Nierozpakowana do dziś leży teraz w jednej z gablot.

Ale i w upamiętnianiu tragedii Muzeum Warszawy wyszło poza schemat. Przypomina nie tylko XX-wieczne nieszczęścia, które spadły na miasto także te mniej już dziś obecne w świadomości nabierają tu nowej wymowy. W kilku gabinetach powracają wątki związane z ofiarami carskich represji. Wyrazem oporu ówczesnych warszawianek były czarne, żałobne stroje i wyjątkowa, żałobna biżuteria, która dziś kojarzyć może wręcz perwersyjnie. W gabinecie galanterii patriotycznej znajdziemy też fragmenty olch z Olszynki Grochowskiej. Po zaciętej bitwie, w której zginęło wielu mieszkańców miasta, krzyżyki i ozdoby z tego drewna stały się popularną formą upamiętnienia.

- To, że żałoba i wojna wychodzą na wierzch w prawie każdym gabinecie, nie zawsze jest nawet świadomym zamiarem. Przy zdjęciach go nie było, a jednak siłą rzeczy wojna się tam pojawia. Takie są po prostu losy tego miasta - mówi Trybuś.

Karol Kobos

Muzeum Warszawy Rynek Starego Miasta 28-42 w ten weekend otwarte od 10 do 22

[object Object]
Kulisy powstawania wystawyMuzeum Warszawy (mat. prasowe)
wideo 2/2

Źródło zdjęcia głównego: Karol Kobos

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl