- Czy jest bilet na kamerowanie? – słyszę przy próbie wejścia do Muzeum Kolejnictwa. Tłumaczę, że mam zwykły bilet normalny za 10 zł, ale to za mało. Chcąc filmować lub robić zdjęcia muszę dokupić dodatkowe bilety (odpowiednio za 20 i 10 zł). Pracownika nie przekonują argumenty, że wnoszę tylko małą, amatorską kamerę. – Jest taka konieczność. Gdybyśmy tego nie egzekwowali mielibyśmy nieprzyjemności. Jesteśmy tylko pracownikami... – mówi wyraźnie zakłopotany mężczyzna.
Nowoczesny jedynie biletomat
Pozostaje mi wrócić do biletomatu i dokupić bilet. Elektroniczne urządzenie, podobne do tych, w których można kupić bilety ZTM, jest najnowocześniejszym elementem Muzeum Kolejnictwa. Niedoinwestowana placówka to swoiste muzeum w muzeum, z anachronicznymi gablotami, eksponatami poupychanymi jeden na drugim i wszechobecnymi zakazami.
PRL-owskiego klimatu dodaje też informacja o "książce skarg i wniosków" dostępnej w pokoju numer 11.
Moje wnioski były niewesołe. W środku sierpnia po muzeum mieszczącym się rzut kamieniem od centrum miasta, poza mną, kręcą się jedynie dwie osoby. Ciekawa kolekcja osadzona w smutnych wnętrzach i podana w nudny sposób nie ma szans wybrzmieć. Pobieranie opłat niestosowanych w innych warszawskich muzeach z pewnością nie poprawia wizerunku instytucji i raczej odstrasza turystów. Jakby tego było mało, te opłaty są prawnie niedozwolone.
Sąd kwestionuje dodatkowe opłaty
Obowiązek płacenia za fotografowanie oburzył kilkanaście miesięcy temu dziennikarza, który podczas wakacji zwiedzał Muzeum Regionalne we Wrześni. W orzeczeniu z marca 2010 roku Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przyznał mu rację. Sąd uznał, że muzea nie mogą zakazać fotografowania eksponatów i pobierać za to dodatkowych opłat.
Gdy wyrok się uprawomocnił, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpisał zakwestionowaną przez sąd klauzulę do rejestru postanowień wzorców umowy uznanych za niedozwolone (nr wpisu 1945). Jak tłumaczyła wówczas w "Gazecie Wyborczej" Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK "jeśli inne muzea również mają takie zasady, to teraz powinny zmienić swoje regulaminy."
Dyrektor: nie jesteśmy jedyni
Ale dyrektora Muzeum Kolejnictwa, z którym rozmawialiśmy w ubiegłym tygodniu, takie argumenty nie przekonały. - Nie jesteśmy jedynym muzeum, które pobiera takie opłaty – odparował Ferdynad Ruszczyc. Nie potrafił jednak wymienić innych warszawskich placówek, które to praktykują.
- Problem polega na tym, że nasze muzealia są wystawione na widok publiczny, ktoś kto je fotografuje lub filmuje może je w różny sposób wykorzystać. Nie jesteśmy w stanie nad tym zapanować. Nie wiemy, kto jest profesjonalistą, kto nie – tłumaczył dyrektor Ruszczyc. Oczywiście po pobraniu opłaty muzeum nie zyskuje kontroli nad zdjęciami i filmami, ale zadowala się zarobkiem.
- Jeżeli takie prawo obowiązywałoby we wszystkich muzeach nie łamałbym go, to logiczne – deklarował dyrektor i dodał, że według niego sprawa opłat jest prawnie niesprecyzowana, a wobec trudnej sytuacji finansowej musi sobie radzić i szukać dodatkowych pieniędzy.
UOKiK: sprawa jest jasna
Dla Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta sprawa jest jednak jasna. - Klauzula pobierania dodatkowej opłaty za fotografowanie została uznana przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów za niedozwoloną. Konsument zmuszony do opłat może pozwać muzeum do sądu na podstawie wpisu do rejestru – tłumaczy Małgorzata Cieloch, rzeczniczka UOKiK. Dodaje, że skoro sąd już raz wypowiedział się na ten temat sprawa będzie niemal na pewno wygrana.
Teoretycznie urząd mógłby wszcząć postępowanie, ale jak przyznaje rzeczniczka raczej tego nie zrobi, bo ta sprawa nie stoi na szczycie listy priorytetów UOKiK.
Marszałek: pouczymy dyrekcję
Pytanie o naganne praktyki Muzeum Kolejnictwa zadaliśmy w urzędzie marszałkowskim województwa mazowieckiego, któremu placówka podlega. - Dyrekcja Muzeum Kolejnictwa zostanie pouczona i poproszona o jak najszybszą aktualizację wewnętrznych regulaminów w celu dostosowania ich treści do obowiązujących przepisów prawa, a także zaprzestanie niedozwolonych praktyk pobierania opłat za fotografowanie i filmowanie muzealiów od osób zwiedzających powszechnie dostępne ekspozycje (poza dozwolonymi przypadkami określonymi w ustawie o muzeach) – odpowiedziała nam Anna Groszyk-Książak z biura prasowego urzędu.
Słowa dotrzymała. Jak poinformowała nas w czwartek późnym popołudniem, asystentka dyrektora Ruszczyca do muzeum wpłynęło stosowne pismo z urzędu marszałkowskiego. Opłata za fotografowanie i filmowanie została zniesiona.
Czego by tu jeszcze zakazać?
Muzeum Kolejnictwa brzytwy się chwyta
Piotr Bakalarski