Musical okazał się sukcesem i grany jest do dziś w Teatrze Studio Buffo. Twórcy w przygotowania do przedstawienia włożyli ogrom pracy. Próby trwały po kilkanaście godzin, często w nocy.
- Żyliśmy zupełnie innym rytmem. Teatr Dramatyczny nie był nam przychylny. Nagle stwierdzili, że w dzień są zajęte sceny i nas nie będą wpuszczali. Próby zaczynaliśmy więc o 22.00 i graliśmy do rana – wspomina Janusz Józefowicz. – Powiedziałem tym młodym ludziom, żeby pożegnali się ze wszystkimi, bo my się zamykamy i w dwa lata stworzymy to, co na Zachodzie tworzyło się dekadami. W ostatnie dni już nie wychodziłem z teatru. Przy scenie było pomieszczenie, gdzie spałem. Do domu pojechałem na dzień przed premierą, żeby spokojnie się wykąpać, doprowadzić do stanu używalności. – dodaje.
- Janusz spędzał po 20 godzin na scenie. Ostatnia próba przed premierą trwała 18 godzin, więc byliśmy w teatrze do 4.00 nad ranem, a na drugi dzień była premiera – mówi aktor Grzegorz Kowalczyk z pierwszej obsady "Metra".
Dyplom nie wystarczał, trzeba było się wykazać
Dobór obsady nie był prostą sprawą. Po raz pierwszy w Polsce zorganizowano przesłuchania i castingi.
- Wszystko było po raz pierwszy: prywatna produkcja, tak młodzi ludzie na profesjonalnej scenie. Myśmy po raz pierwszy robili castingi. Wszyscy dziwili się, że jako dyplomowani aktorzy mają stanąć przy jakiejś przybłędzie z np. Włocławka. Właśnie o to chodziło. Jeśli będziesz lepszy, to się dostaniesz. Na tym to polegało – opowiada Józefowicz.
- Z obsadą było tak, że oni o głównych rolach dowiedzieli się na dwa dni przed premierą. Potencjalnie każdy mógł zagrać te role. Cały materiał był opanowywany przez wszystkich – podkreśla kompozytor Janusz Stokłosa.
Jednym z aktorów, który musiał przebrnąć przez casting, jest Dariusz Kordek.
- Byliśmy bardzo młodzi wszyscy i chcieliśmy zaistnieć w zawodzie – opowiada Kordek. - Tam przeszedłem po raz pierwszy casting teatralny i było to brutalne zetknięcie z rzeczywistością. Grałem już w teatrze i telewizji, ale to był smak innego showbiznesu. Zapachniało nagle Zachodem i realnym zawodem, a nie sztucznym układem teatralnym – dodaje.
- Ja do przesłuchania przystąpiłem we Wrocławiu. Nie wyglądało to jak dziś. Nie był to miejski spęd. Zdarzały się jednak czasem bardzo dziwne osoby – mówi aktor Grzegorz Kowalczyk.
Stali się gwiazdami z dnia na dzień
Historia ulicznych śpiewaków, którzy wystawiają spektakl na peronach metra, podbiła serca widzów.
- Nie tylko były gigantyczne kolejki przed kasami, ale też tłumy młodych ludzi czekających na nas przed wyjściem. Ludzie przyjeżdżali z całej Polski – Groniec.
- Ten spektakl wybiegał w przyszłość. Wyprzedzał wszystkie standardy pracy o wiele lat. Teraz grany jest w Teatrze Studio Buffo i ciągle jest aktualny – uważa Kordek.
Zagra pierwsza obsada
Jubileuszowe spektakle "Metra" 28, 29, 30 i 31 stycznia w Teatrze Dramatycznym. 30 stycznia zagrany zostanie główny spektakl jubileuszowy z pierwszą obsadą.
- To będzie 80 proc. tej obsady, bo część mieszka już za granicą. Dwie osoby zmarły. Oddamy im hołd - zapowiada Kowalczyk.
Musical "Metro"Teatr Dramatyczny, pl. Defilad 128-31 stycznia
myk
Źródło zdjęcia głównego: | londyn2012.com