Najsłynniejszy polski musical obchodzi 20. urodziny. 30 stycznia 1991 roku Warszawa oglądała na deskach Teatru Dramatycznego premierę pierwszej prywatnej produkcji teatralnej. "Metro" było początkiem kariery, m.in. dla Edyty Górniak, Katarzyny Groniec czy Roberta Janowskiego.
Musical okazał się sukcesem i grany jest do dziś w Teatrze Studio Buffo. Twórcy w przygotowania do przedstawienia włożyli ogrom pracy. Próby trwały po kilkanaście godzin, często w nocy.
- Żyliśmy zupełnie innym rytmem. Teatr Dramatyczny nie był nam przychylny. Nagle stwierdzili, że w dzień są zajęte sceny i nas nie będą wpuszczali. Próby zaczynaliśmy więc o 22.00 i graliśmy do rana – wspomina Janusz Józefowicz. – Powiedziałem tym młodym ludziom, żeby pożegnali się ze wszystkimi, bo my się zamykamy i w dwa lata stworzymy to, co na Zachodzie tworzyło się dekadami. W ostatnie dni już nie wychodziłem z teatru. Przy scenie było pomieszczenie, gdzie spałem. Do domu pojechałem na dzień przed premierą, żeby spokojnie się wykąpać, doprowadzić do stanu używalności. – dodaje.
- Janusz spędzał po 20 godzin na scenie. Ostatnia próba przed premierą trwała 18 godzin, więc byliśmy w teatrze do 4.00 nad ranem, a na drugi dzień była premiera – mówi aktor Grzegorz Kowalczyk z pierwszej obsady "Metra".
Dyplom nie wystarczał, trzeba było się wykazać
Dobór obsady nie był prostą sprawą. Po raz pierwszy w Polsce zorganizowano przesłuchania i castingi.
- Wszystko było po raz pierwszy: prywatna produkcja, tak młodzi ludzie na profesjonalnej scenie. Myśmy po raz pierwszy robili castingi. Wszyscy dziwili się, że jako dyplomowani aktorzy mają stanąć przy jakiejś przybłędzie z np. Włocławka. Właśnie o to chodziło. Jeśli będziesz lepszy, to się dostaniesz. Na tym to polegało – opowiada Józefowicz.
- Z obsadą było tak, że oni o głównych rolach dowiedzieli się na dwa dni przed premierą. Potencjalnie każdy mógł zagrać te role. Cały materiał był opanowywany przez wszystkich – podkreśla kompozytor Janusz Stokłosa.
Jednym z aktorów, który musiał przebrnąć przez casting, jest Dariusz Kordek.
- Byliśmy bardzo młodzi wszyscy i chcieliśmy zaistnieć w zawodzie – opowiada Kordek. - Tam przeszedłem po raz pierwszy casting teatralny i było to brutalne zetknięcie z rzeczywistością. Grałem już w teatrze i telewizji, ale to był smak innego showbiznesu. Zapachniało nagle Zachodem i realnym zawodem, a nie sztucznym układem teatralnym – dodaje.
- Ja do przesłuchania przystąpiłem we Wrocławiu. Nie wyglądało to jak dziś. Nie był to miejski spęd. Zdarzały się jednak czasem bardzo dziwne osoby – mówi aktor Grzegorz Kowalczyk.
Stali się gwiazdami z dnia na dzień
Historia ulicznych śpiewaków, którzy wystawiają spektakl na peronach metra, podbiła serca widzów.
- Nie tylko były gigantyczne kolejki przed kasami, ale też tłumy młodych ludzi czekających na nas przed wyjściem. Ludzie przyjeżdżali z całej Polski – Groniec.
- Ten spektakl wybiegał w przyszłość. Wyprzedzał wszystkie standardy pracy o wiele lat. Teraz grany jest w Teatrze Studio Buffo i ciągle jest aktualny – uważa Kordek.
Zagra pierwsza obsada
Jubileuszowe spektakle "Metra" 28, 29, 30 i 31 stycznia w Teatrze Dramatycznym. 30 stycznia zagrany zostanie główny spektakl jubileuszowy z pierwszą obsadą.
- To będzie 80 proc. tej obsady, bo część mieszka już za granicą. Dwie osoby zmarły. Oddamy im hołd - zapowiada Kowalczyk.
Musical "Metro" Teatr Dramatyczny, pl. Defilad 1 28-31 stycznia
myk
Źródło zdjęcia głównego: | londyn2012.com