Miał być milion drzew, są kolejne wycinki

Przy Elekcyjnej posadzono cztery lipy
Przy Elekcyjnej posadzono cztery lipy
Źródło: ZOM
Kilka miesięcy temu władze miasta zadeklarowały, że w Warszawie posadzonych zostanie milion nowych drzew. Tymczasem ostatnio przychodzi nam głównie informować o wycinkach. Urzędnicy przekonują, że w mieście więcej się sadzi niż wycina, z obietnicy się nie wycofują – szczegółowy programu mamy poznać na wiosnę.

Pomysł rzucił prawie rok temu radny Jarosław Szostakowski (PO). Powołał się na przykłady z innych miast: Los Angeles, Denver, Szanghaju, a przede wszystkim Nowego Jorku.

"W najbardziej znanej akcji MillionTreesNYC, zapoczątkowanej przez burmistrza Michaela Bloomberga, celem jest posadzenie miliona drzew w pięciu dzielnicach Nowego Jorku, w ciągu dekady. Inicjatywa ma charakter partnerstwa publiczno-prywatnego. 60 proc. drzew zostanie posadzonych przez władze miasta, natomiast 40 proc. przez osoby prywatne oraz różnego rodzaju organizacje" – napisał Szostakowski i zwrócił się do władz stolicy o sprawdzenie, czy projekt o takiej samej skali można przeprowadzić w Warszawie. Jednogłośnie poparli go inni radni.

Wszyscy za, a gdzie konkrety?

W odpowiedzi na interpelację wiceprezydent Michał Olszewski określił pomysł jako "bardzo interesujący". A w maju na konferencji prasowej w Powsinie zadeklarował jasno: w Warszawie zostanie posadzonych milion drzew. Mówił o tym także drugi z wiceprezydentów Jarosław Jóźwiak.

Ale w ostatnim czasie informujemy głównie masowych wycinkach, a nie sadzeniu. Pod budowę gazociągu wzdłuż Kanału Żerańskiego pod topór ma pójść ponad tysiąc drzew. Jeszcze większą skalę może mieć rzeź zieleni przy torach WKD. We wtorek przy Cytadeli na Żoliborzu ruszyło karczowanie ok. 130 sztuk.

Z chwytliwego hasła niewiele więc zostało. Władze Warszawy przekonują jednak, że to błędny wniosek, a szczegółowy program nasadzeń ujrzy niebawem światło dziennie.

- Obecnie opracowywana jest przez zespół dendrologów ekspertyza dotycząca standardów i składu gatunkowego drzew, które mają być sadzone w określonych częściach miasta. W marcu przyszłego roku planujemy także dyskusję z mieszkańcami na ten temat. Docelowo dokument będzie częścią Programu Ochrony Środowiska, który w przyszłym roku chcemy skierować pod obrady Rady Warszawy. Start samego programu "Milion Drzew" przewidujemy na kwiecień-maj przyszłego roku – mówi nam Michał Olszewski, wiceprezydent stolicy, któremu podlega m.in. zieleń.

Milion, może więcej

Zapewnia przy tym, że prace nad nowymi standardami nie oznaczają, że miasto wstrzymało sadzenie drzew i krzewów. Z przedstawionych wyliczeń wynika, że zieleni przybywa.

- Od początku roku do końca września tego roku na terenach zarządzanych przez miasto usunęliśmy 2009 drzew, natomiast posadziliśmy 19088 sztuk (w tym 16400 to nasadzenia Lasów Miejskich). Dodatkowo w tym okresie posadziliśmy ok. 14000 szt. krzewów – informuje Agnieszka Kłąb z biura prasowego ratusza.

Założeniem programu miliona drzew, który mamy poznać na wiosnę jest nie tylko sadzenie drzew przez podległe miastu jednostki. Istotną częścią akcji, której realizacja może potrwać kilkanaście lat są działania edukacyjne, a także włączenie mieszkańców w sam proces. Według Olszewskiego, to już zaczęło się dziać.

- Dla nas ważna jest i sama liczba posadzonych drzew, i zaangażowanie mieszkańców w zazielenianie Warszawy. W tym roku rozdaliśmy prawie 100 tysięcy sadzonek drzew, krzewów, bylin czy ziół. Chcemy uświadomić warszawiakom, że dla miasta ważne są także rośliny sadzone w przestrzeni prywatnej czy półprywatnej. Gdyby każdy mieszkaniec posadził jedno drzewo, przybyłoby ich więcej niż milion. To pokazuje, że ta liczba milion, choć symboliczna, jest osiągalna. Myślę, że jeśli uda się zaangażować mieszkańców to w perspektywie kilkunastu lat osiągniemy założony cel, jestem optymistą – opowiada.

Jest rozwój, jest wycinka

Optymizmem napawa go także zmiana przepisów dotyczących tzw. kompensacji. Od stycznia miasto będzie mogło narzucić inwestorowi, jakie gatunki drzew ma posadzić, w zamian za te, które wyciął. Dotychczas urzędnicy wybierali chętniej rekompensatę finansową. Tłumaczyli to brakiem wpływu na to, co zostanie zasadzone. Miasto wolałoby, żeby były to kilku-, nawet 10-letnie drzewa, bo takie od razu spełniają funkcję przyrodniczą, nie tylko estetyczną. Ale wielu deweloperów woli załatwić sprawę posadzeniem rachitycznej sadzonki. Jest znacznie tańsza niż ukształtowane drzewo, na które trzeba wyłożyć co najmniej kilkaset złotych.

Mimo tych sygnałów, zapewne wkrótce czytelnicy znów powiadomią nas o tym, że obudził ich dźwięk piły tnącej pień. Michał Olszewski przekonuje, że nie da się tego uniknąć, jeśli miasto ma się rozwijać.

- Będziemy budować południową obwodnicę na Ursynowie, Wilanowie czy Wawrze i na pewno trzeba będzie wyciąć pod ten cel drzewa. Ale przecież ta droga też będzie służyć ochronie jakości powietrza, będzie przeciwdziałać wtłaczaniu ruchu do centrum miasta. Zrównoważony rozwój wiąże się z koniecznością codziennego ważenia różnych racji i podejmowania wyborów – podsumowuje nasz rozmówca.

Wtorkowa wycinka na Żoliborzu:

Wycinają drzewa przy Cytadeli

Piotr Bakalarski

Czytaj także: