Mąż pielęgniarki: Czy mamy wojnę? Jeżeli tak, to powiedzmy to otwarcie

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl
"Żona jeszcze wczoraj była w dramatycznym stanie"
"Żona jeszcze wczoraj była w dramatycznym stanie"TVN24
wideo 2/5
"Żona jeszcze wczoraj była w dramatycznym stanie"TVN24

W domu opieki przy Bobrowieckiej zostało 38 pensjonariuszy. 20 z nich jest zakażonych koronawirusem. Noc z poniedziałku na wtorek spędzi z nimi jedna pielęgniarka.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Kiedy w niedzielę rozmawialiśmy z mężem pani Aleksandry, warszawskiej pielęgniarki, ten siedział w aucie. Właśnie skończył objeżdżać zakony. Szukał w nich ratunku dla żony - ostatniej pielęgniarki pracującej w ośrodku pomocy społecznej przy ulicy Bobrowieckiej w Warszawie.

Jacek Pieśniewski: - Myślałem, że może tam uda mi się znaleźć pielęgniarzy, którzy będą pomagać mojej żonie. Ale zakonnicy też potrzebują wsparcia. Mówią: za żonę możemy się pomodlić.

W poniedziałek pan Jacek spotkał się z reporterką TVN24. Rozmawiali przez płot, by zachować odpowiedni dystans. Tego dnia pan Jacek widział się też z żoną. Musieli rozmawiać na odległość, założyć maseczki. Przyznał, że jest trochę lepiej. Ale jego żonę czekała kolejna trudna noc.

NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE O KORONAWIRUSIE. RAPORT TVN24.PL>>>

W dzień pomogą dwie pielęgniarki, ale w nocy zostanie sama

O tym, że przy Bobrowieckiej dzieje się źle, na tvnwarszawa.pl piszemy od tygodnia. W ośrodku, pierwszy przypadek zakażania potwierdzono jeszcze pod koniec marca. Szybko zakażały się kolejne osoby. Sytuacja pogarszała się z dnia na dzień. Gdy Ministerstwo Zdrowia zdecydowało, że podczas pandemii medyk może pracować tylko w jednym miejscu, odszedł niemal cały personel. W środku została tylko dyrektorka-pielęgniarka, ale i ona wreszcie zeszła z pokładu. Po 10 dniach nieprzerwanej pracy udała się na kwarantannę.

Wojewoda zawiadomił prokuraturę. I skierował do pracy w ośrodku inne pielęgniarki oraz lekarza.

Pani Aleksandra jest pielęgniarką z 30-letnim stażem. Na co dzień pracuje w poradni. Pismo informujące o tym, że musi zmienić miejsce pracy, przyniósł jej policjant w czwartek wieczorem.

Miała 12 godzin, aby się spakować i stawić do pracy. W piątek o godzinie 10, już była na miejscu. Sęk w tym, że z trzech osób, które wysłał wojewoda zjawili się lekarz i ona. Druga pielęgniarka, jak podawała rzeczniczka urzędu wojewódzkiego, przedstawiła zwolnienie lekarskie. Z kolei według prezes fundacji, która prowadzi dom opieki, do pracy nie stawiły się łącznie trzy pielęgniarki wysłane do placówki przez wojewodę.

- Żona jest jedyną pielęgniarką, która stawiła się do pracy. W tej chwili nie ma jej kto pomóc. Przychodzi lekarz, który wypisuje zlecenia, wykonuje je moja żona. Opiekuje się ponad 50 osobami. To jest po prostu nie do "przerobienia". Żona nie ma czasu odbierać telefonu, rozmawiać. Podejrzewam, że nie ma czasu zjeść ani się napić - opisywał w niedzielę mężczyzna.

Według piątkowych informacji rzeczniczki wojewody, w ośrodku jest jeszcze siedmiu opiekunów. Ale, jak zauważa nasz rozmówca, nie mogą oni wykonywać czynności medycznych, takich jak podawanie leków. - Dbaniem o stan pacjenta, a to są stany ciężkie - precyzuje mąż pielęgniarki.

Decyzję przyniósł policjant (nagranie archiwalne)
Decyzję przyniósł policjantTVN24

17 godzin na nogach

Przy tylu pacjentach pracy nie brakuje. - Żona jest w ośrodku trzecią dobę. W piątek była na nogach 16 godzin, w sobotę - 17 od rana do drugiej w nocy - mówi. Na pytanie, jak czuje się małżonka, odpowiada: - Nie chce nic mówić, ale wiem, że ma dość. Kiedy o coś pytam odpowiada: nie pytaj.

W piątek zdradziła mu, że brakuje sprzętu. W całym ośrodku do dyspozycji miał być jeden kombinezon, wobec braku specjalistycznych masek, personel korzystał z jednorazowych, które nie gwarantują bezpieczeństwa. .

- Żona powiedziała: jest źle, nie ma podstawowych środków ochrony dla pracowników, którzy tam są. Robiąc raban spowodowałem, że wojewoda wysłał środki, zareagowało też miasto (ośrodek jest prywatny, nie podlega ratuszowi - red.). Swoimi kontaktami zorganizowałem też kombinezony - relacjonuje mężczyzna. I szybko zastrzega, że to, co jest, nie wystarczy na długo.

"Nadal jest sama"

- Jeżeli wojewoda skierował moją żonę decyzją administracyjną do pracy, to wziął odpowiedzialność za to, co się tam dzieje. Wczoraj [w sobotę - red.] wieczorem napisałem do centrum zarządzania kryzysowego wojewody, że moja żona jest u kresu sił. I że proszę o natychmiastową pomoc. Otrzymałem odpowiedź, że wojewoda wysłał decyzje administracyjne do kolejnych pracowników, którzy mają się tam stawić, no cóż z tego, skoro się nikt nie stawia - zauważa nasz rozmówca.

- Otrzymałem też informację, że władze fundacji [Nowe Horyzonty, prowadzi ośrodek - red.] zostały zobowiązane przez wojewodę do tego, żeby zapewnić odpowiednią liczbę pracowników, no i co z tego? Nic się nie zmieniło, dzisiaj rano [w niedzielę - red.], moja żona nadal jest sama – dodaje.

Zdaniem Jacka Pieśniewskiego, pielęgniarka w ogóle nie powinna znaleźć się przy Bobrowieckiej. - Ma choroby przewlekłe, ale nikt żony o to nie pytał, nikogo to nie obchodziło, miała wykonać nakaz i koniec, kropka – przekonuje.

- Myślę, że wszyscy decyzje otrzymali bez sprawdzenia, co to są za ludzie, w jakim stanie zdrowia, czy są w stanie tę pracę wykonywać. Nie wiem, na jakiej zasadzie się to wszystko odbywało, chyba na chybił trafił, nie mam pojęcia - spekuluje.

"Wiem, że żona ma dosyć" (nagranie archiwalne)
"Wiem, że żona ma dosyć" TVN24

Ignorują wojewodę

Decyzje o skierowaniu personelu medycznego do danej placówki wojewoda podejmuje na podstawie ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych. Mają one rygor natychmiastowej wykonalności, a więc lekarze, pielęgniarki i inni pracownicy ochrony zdrowia są zobowiązani stawić się z dnia na dzień.

Co jeżeli tego nie zrobią? Wtedy wojewoda powołuje kolejne osoby, a na te, które obowiązku nie wypełniły, może nałożyć kary - od pięciu do 30 tysięcy złotych. Jak podawało biuro wojewody Konstantego Radziwiłła, na sto osób, które do piątku skierował do szpitali i domów pomocy społecznej, w wyznaczonym miejscu stawiło się tylko 15. Na pięć osób nałożono już kary.

- Jeżeli jest tak, że wojewoda nie jest w stanie zmusić nikogo, żeby przyszedł do pracy, to powinien odpowiedzialnie podjąć decyzję o zamknięciu ośrodka, przeniesieniu osób chorych do szpitali zakaźnych, inni, którzy nie mają objawów, powinni trafić do placówek, gdzie będą mieli zapewnioną pomoc - podpowiada pan Jacek.

Rozmawia z mediami, bo - jak twierdzi - jego żona nie mogłaby, nawet jeśli miałaby kiedy. - Powiedziała, że władze fundacji, która prowadzi ośrodek, zabroniły jej udzielać informacji na temat tego, co dzieje się w ośrodku, w związku z tym, ja mogę mówić za siebie, mogę wygłaszać swoje opinie.

Prosi, żebym życzyła mu dobrych świąt: - Bo wesołe to one na pewno nie są, ani dla mnie, ani dla mojej żony. To są to trudne święta.

"Wojewoda powinien podjąć decyzję o zamknięciu ośrodka" (nagranie archiwalne)
"Wojewoda powinien podjąć decyzję o zamknięciu ośrodka"TVN24

Dwie nowe pielęgniarki, ale nie na noc

W poniedziałek, dzień po rozmowie z tvnwarszawa.pl, Jacek Pieśniewski spotkał się z reporterką TVN24. Jak relacjonował, tego dnia sytuacja była trochę lepsza. Jego żona w ciągu dnia dostała pomoc od dwóch pielęgniarek, które zgłosiły się na ochotnika do fundacji zarządzającej placówką. W nocy z poniedziałku na wtorek Aleksandra Pieśniewska znowu zostanie sama, a ma pod opieką starszych, schorowanych ludzi. Lekarz - również oddelegowany przez wojewodę, pojawia się tylko, by wypisać zalecenia, sprawdzić stan pacjentów.

- Cała ta procedura jest dla mnie zupełnie niezrozumiała. To powołanie w trybie jakby to była mobilizacja na front. Czy mamy wojnę? Jeżeli tak, to powiedzmy otwarcie, że mamy wojnę - mówił pan Jacek w poniedziałek. - Ci ludzie, którzy są oddelegowywani nie mają szans przedstawienia w jakikolwiek sposób i komukolwiek swojego stanu zdrowia, swojego przygotowania, sił czy sytuacji życiowej. Przychodzi policjant, wręcza wezwanie i do widzenia. Odwołaliśmy się, bo żona ma podstawy - choroby przewlekłe - dodał.

Pani Aleksandra relacjonowała też reporterce, że kończą się zapasy: maseczki, kombinezony czy rękawiczki.

- Skierowanie do pracy jest oczywiście uzasadnione epidemią. Wojewoda czy minister mają prawo taką decyzję podjąć, ale to nie oznacza niewolnictwa. Oznacza skierowanie człowieka do pracy w innym miejscu – skomentował w "Faktach po południu" Kajetan Gawarecki z Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego.

"To nie oznacza niewolnictwa"
"To nie oznacza niewolnictwa"TVN24

Jak poinformowała Marta Grzelczak, prezes Fundacji Nowe Horyzonty, w placówce przy Bobrowieckiej przebywa obecnie 38 pacjentów. 20 z nich jest zakażonych koronawirusem. Z kolei 11 pacjentów ośrodka przebywa w szpitalu.

ZOBACZ TEŻ MATERIAŁ "FAKTÓW PO POŁUDNIU" >>>

Autorka/Autor:Klaudia Ziółkowska/katke/b/pm

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl