Nie widać końca zamieszania w sprawie procedury liczenia śmiertelnych przypadków COVID-19. Na antenie TVN24 Rafał Trzaskowski zwrócił uwagę, że oficjalne dane rządowe mówią o ośmiu zgonach we wtorek, a z jego informacji wynika, że były 32. Służby sanitarne pospieszyły z wyjaśnieniami. - Pismo, które wpłynęło od Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, do końca nie wyjaśnia sprawy rozbieżności dotyczącej liczby zgonów – oceniła w czwartek rzeczniczka ratusza Karolina Gałecka.
Karolina Gałecka w ten sposób odniosła się do stanowiska wojewódzkiego sanepidu, który w czwartek wyjaśnił, że jedyną podstawą uznania zgonu przez powiatowe inspektoraty jako zgonu spowodowanego COVID-19, jest zgłoszenie dokonane przez lekarza na formularzu ZLK-5. To formularz zgłoszenie podejrzenia lub rozpoznania zgonu z powodu zakażenia lub choroby zakaźnej.
- Uważamy, że przy podejmowaniu racjonalnych decyzji wszyscy powinni mieć pewność co do systemu, na podstawie którego określa się liczbę zachorowań i liczbę zgonów - skomentowała Gałecka.
"Należy więc wnioskować, że rozbieżności w zgonach, w których jedną z przyczyn jest COVID-19, wykazywanych w kartach zgonów udostępnianych USC w Warszawie a danymi posiadanymi przez Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Warszawie mogą wynikać z braku ww. zgłoszeń" – wskazał sanepid.
Zaznaczył ponadto, że takie wyjaśnienia zostały przekazane pisemnie prezydentowi Trzaskowskiemu już 3 kwietnia, w odpowiedzi na jego pytania przesłane dzień wcześniej.
Druk ZLK-5. Co, jeśli lekarz go nie wypełni?
Według ratusza, pismo to "do końca nie wyjaśnia sprawy". - W piśmie jest tylko mowa o niewypełnianiu druków ZLK–5 i nieprzekazywaniu ich do inspekcji sanitarnej - podkreśliła rzeczniczka. Jak dodała, w środę "pojawiło się zupełnie inne tłumaczenie sugerujące, że rozbieżność danych wynika z różnych meldunków".
Tak tłumaczyli to nawet w czwartek minister zdrowia Łukasz Szumowski i wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. - Jeżeli pacjent umiera w Warszawie, a był zameldowany na przykład w Siedlcach, to jest raport przekazany, że to jest pacjent z Siedlec - tłumaczył Kraska podczas konferencji prasowej.
Tak też argumentował w środę Główny Inspektor Sanitarny. Podkreślił, że informacje o zgonach raportowane są właściwemu inspektorowi sanitarnemu zgodnie z miejscem zamieszkania osoby zmarłej, a nie zgonu. Oznacza to, że jeśli ktoś zmarł w szpitalu w Warszawie, nie musiał być wykazany przez powiatową stację w stolicy, lecz odpowiednią dla jego zamieszkania.
Rafał Trzaskowski ripostował: - Myśmy to dokładnie sprawdzili, z tych 32 osób 18 jest zameldowanych w Warszawie.
Jak wyjaśniała z kolei dziennikarka "Faktów" TVN Marzanna Zielińska, epidemiolodzy przypuszczają, że różnice w liczbie zgonów na COVID-19 mogą wynikać z tego, że za aktem zgonu nie idzie dodatkowa informacja.
- Wymaga to odrębnego zgłoszenia na druku ZLK-5. Jeśli lekarz stwierdzający zgon z powodu choroby zakaźnej, nie wyśle tego zgłoszenia, ta statystyka będzie niepełna. Dopiero po roku mogą nastąpić weryfikacje - tłumaczył w rozmowie z reporterką dr Krzysztof Grzesiowski, prezes zarządu Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń.
Różne rubryki w kartach zgonu
Rzeczniczka ratusza poinformowała, że prezydent Trzaskowski opiera się na danych z kart zgonu. I przyznała, że te różnią się od formularzy ZLK-5, będących zgłoszeniem podejrzenia lub rozpoznania zgonu z powodu zakażenia lub choroby zakaźnej, które są podstawą dla danych powiatowych inspekcji sanitarnych.
W kartach zgonu, poza bezpośrednią, wtórną i wyjściową przyczyną zgonu, wpisywane są np. "inne istotne okoliczności przyczyniające się do zgonu, ale niezwiązane z chorobą". Jest również punkt, w którym należy określić, czy przyczyną zgonu była choroba zakaźna. Polska Agencja Prasowa nie uzyskała odpowiedzi, które dane prezydent stolicy bierze pod uwagę w swych wyliczeniach.
"Przyczynę zgonu określa lekarz"
W czwartek do sprawy odniósł się też Centralny Szpital Kliniczny MSWiA przy ulicy Wołoskiej (placówka wyznaczona do leczenia zakażonych COVID-19). Wydział prasowy szpitala zapewnił, że na bieżąco raportuje informacje na temat zgonów spowodowanych koronawirusem. A kwalifikacji zgonów kieruje się wytycznymi stworzonymi przez Państwowy Zakład Higieny – Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego.
"Należy podkreślić, że pozytywny wynik badania, potwierdzający koronawirusa nie zawsze oznacza, że choroba wywołana zakażeniem jest przyczyną zgonu. Przyczynę zgonu określa lekarz" – przypomniał wydział MSWiA.
Minister Szumowski był o tę sprawy pytany także w czwartkowym "Tak jest" na antenie TVN24. - Każdy lekarz wypełnia kartę zgonu i odsyła ją do sanepidu. Następnie zgon jest raportowany w miejscu, gdzie zamieszkiwał dany człowiek – opisał. - Mówienie o pewnych manipulacjach, fałszowniach czy ukrywaniach, to by oznaczało, że mam siatkę setek tysięcy agentów w całej Polsce, którzy fałszują akty zgonu. Jest to absurdalny pomysł – dodał.
Jak zaznaczył, ministerstwo w całej procedurze jest "tylko przekaźnikiem".
Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN