Ujawniony we wtorek projekt to rozwinięcie koncepcji, która przed siedmiu laty wygrała międzynarodowy konkurs architektoniczny. Wygrała jednogłośnie, mimo radykalnego elementu - 20-metrowego muru wokół muzycznego kompleksu. Po kilku latach Thomas Pucher doszedł do wniosku, że dosadność tego rozwiązania należy nieco złagodzić.
Projekt na terenie, na którym przed laty mieścił się Wydział Weterynarii SGGW, obejmuje remont pięciu zabytkowych budynków (centralny i cztery w narożnikach) i budowę jednego nowego - wielkiej sali koncertowej.
- Chcemy utrzymać kompleks budynków objętych konserwatorską ochroną, a jednocześnie nie chcemy rezygnować z otaczającego je ogrodu. Planujemy, by był on elementem wiążącym. Z tego powodu nie mogliśmy głównego budynku zaprojektować od frontu, jedynym miejscem, które wchodziło w grę, była tylna część działki - tłumaczył Pucher.
Kontemplacja za wielką siatką
To jednak oznaczałoby pewną marginalizację sali koncertowej, która przecież ma być istotą tego kompleksu, jego główną atrakcją. - Tu pojawił się pomysł ramy konstrukcyjnej - sygnalizującej to, co znajduje się głębiej, a jednocześnie izolującej od głośnej ulicy Grochowskiej. Za nim będzie miejsce wyciszenia, zatrzymania, umożliwiające wejście w atmosferę skupienia jeszcze przed salą koncertową - opowiadał architekt.
Tą ramą miał być wspomniany mur: wysoki na 20 m, lecz "zawieszony" 3 m nad ziemią. - Rama początkowo miała być z betonu, ale pojawiły się głosy, że to zbyt ciężkie, radykalne i odcinające założenie. Wzięliśmy to pod uwagę, zamiast betonu postanowiliśmy zastosować stalowo-aluminiową, gęstą sieć. Zachowujemy funkcję oddzielenia, ale im bliżej podchodzimy, tym bardziej ta kurtyna się rozwiewa, pozwala zauważyć budynek i ogród, które znajdują się za nią – tłumaczył Thomas Pucher.
Co więcej, ta ażurowa ściana będzie mogła pełnić funkcję widokową - austriacki architekt przewidział schody, które pozwolą wdrapać się na górę i obejść wszystko dookoła. Kolejną niespodzianką, którą pokazał, była dekonstrukcja największego ze starych budynków. W tylnej części będzie miał ruchome elementy pozwalające otworzyć go na publiczność.
Wzorce z filharmonii i stadionów
Jednak wszystko co najważniejsze będzie działo się w sali koncertowej. Ma być ona największym tego typu obiektem w Polsce, przebijającym (także jakością akustyki) oddane niedawno i chwalone gmachy Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach i Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu.
- Projektowanie każdej sali filharmonicznej stanowi wzywanie, bo sama w sobie jest instrumentem muzycznym. Każdy z 1850 słuchaczy, którzy w niej zasiądą, musi usłyszeć muzykę w najwyższej jakości - tłumaczył Pucher. Jak go uzyskać taki efekt? - Projekt jest innowacyjny - stanowi połączenie formy pudełkowej, znanej ze wszystkich sal koncertowych na świecie, ze strukturą pierścieniową, typową dla wielkich stadionów. My wpasowaliśmy pierścienie w pudełko, dzięki czemu uzyskaliśmy rewelacyjne warunki akustyczne, a jednocześnie pozwoliliśmy dużej liczbie widowni znajdować się bliżej orkiestry - opowiadał projektant.
Budynek został pomyślany tak, że publiczność porusza się wyłącznie po parterze (oczywiście do momentu zajęcia właściwego miejsca na sali), a muzycy znajdują się nieustannie na poziomie minus jeden – tam jest zarówno scena, jak i całe zaplecze techniczne. Sala koncertowa będzie wkomponowana w dwa historyczne budynki, który dziś tam stoją.
Muzyka wśród zieleni
Dzięki transparentności parteru budynek będzie się otwierał na ogród. Ten z kolei ma się miękko łączyć z Parkiem Obwodu Praga AK z jednej i bardziej zieloną, bulwarową Terespolską z drugiej strony. Ta ulica będzie też naturalnym łącznikiem z pobliskim Parkiem Skaryszewskim.
Architekt podkreślał także aspekt społeczny i marketingowy inwestycji. - Budynki kultury przyciągają osoby z całego świata, stają się też maszyną napędzającą zatrudnienie w sąsiedztwie - dodał.
To słowa ważne dla władz miasta, które wpisują Sinfonię Varsovię w Program Rewitalizacji Pragi. - Z całym szacunkiem dla ronda Wiatraczna, ale to tu będzie serce Grochowa - żartowała Hanna Gronkiewicz-Waltz. A jej zastępca Michał Olszewski przekonywał, że centrum Sinfonia Varsovia będzie impulsem do głębszej zmiany przestrzennej okolicy. - To miejsce ma szansę stać się nowym centrum Warszawy. Bliskość wielu instytucji, np. Centrum Promocji Kultury, urzędu dzielnicy, szkoły, sądów buduje naturalną synergię - mówił.
- To trudne przedsięwzięcie, nie tylko dlatego, że budowa każdej sali koncertowej jest wyzwaniem, ale to jedyna z takich sal, która jest wkomponowana w zabytkowe założenie. Na ogół wszyscy budowali na otwartej przestrzeni, mogąc ją dowolnie kształtować - zauważyła prezydent stolicy. Jak przyznała, przełomowym w podjęciu decyzji o finansowaniu tego przedsięwzięcia był wizyta w operze w Sydney, której budynek został jedną z ikon architektury i jednym z symboli Australii.
Pierwszy koncert za pięć lat
Jak wygląda harmonogram prac? Ten rok jest przewidziany przede wszystkim na dalsze prace projektowe. Dyrektor Sinfonii Varsovii Janusz Marynowski planuje, że za rok uda się zdobyć pozwolenie budowlane (były problemy z jego uzyskaniem, zakwestionował je wojewoda mazowiecki, wytykając niezgodność z planem miejscowym - obecnie jest poprawiany). Także w 2018 r. ma ruszyć pierwszy etap inwestycji obejmujący trzy frontowe obiekty.
Drugi etap to budowa głównej sali koncertowej na 1850 widzów i modernizacja "spinających" ją starych budynków. Całość ma być gotowa na wiosnę 2022 r. i - według szacunków sprzed kilku lat - kosztować ok. 460 mln zł. - Wszystko wskazuje, że dożyjemy - podsumował optymistycznie Marynowski.
Głównym projektantem jest Atelier Thomas Pucher z Grazu, a jego polskim współpracownikiem - Grupa 5 Architekci. Za konstrukcję i instalacje odpowiada Buro Happold, a za akustykę Müller-BBM GmbH Niederlassung.
Piotr Bakalarski