Koncertem Meli Koteluk i zespołu Kwadrofonik rozpoczną się obchody 76. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Artyści nagrali płytę z piosenkami na podstawie wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. - Przyświecała nam intencja, by pokazać go jako pacyfistę i mistyka, człowieka zakochanego w życiu - tłumaczą artyści. Transmisja koncertu 24 lipca na antenie TVN24, platformie TVN24 GO i portalu tvnwarszawa.pl.
Płyta inspirowana tematyką powstańczą to stały punkt corocznych obchodów. Podobnie jak promujący ją koncert w Parku Wolności. Tegoroczny, z powodu trwającej pandemii, odbędzie się w muzealnej Sali pod Liberatorem, dla mniejszej liczby słuchaczy. Podczas czwartkowej konferencji prasowej dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski tłumaczył, dlaczego kilkanaście lat temu muzeum w ogóle zdecydowało się na taką formę uczczenia rocznicy.
"Język sztuki idealny do zadawania trudnych pytań"
- Im więcej się wie o Powstaniu Warszawskim, tym trudniej odpowiadać na proste pytania: czy miało sens, czy było warto? Powstanie Warszawskie jest też wydarzeniem, które budzi niezgodę. Gdy patrzymy na młodych, pięknych powstańców, którzy jako ochotnicy poszli przeciwstawić się największej totalitarnej potędze ówczesnego świata, to mamy nadzieję, że wygrają. Myślimy: niemożliwe, że ktoś, kto tak bardzo ma rację moralną, może tak bardzo przegrać. Na końcu jest jednak morze ruin, śmierci i tragedii, mimo racji moralnych, przegrali. Język sztuki jest idealnym do zadawania tych trudnych pytań - odpowiadał na pytanie o zaangażowanie w muzyczne projekty Jan Ołdakowski.
Dyrektor zwrócił także uwagę na paradoks życiowych wyborów Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. - Jak katastroficzny piewca miłości i pacyfizmu mógł zostać żołnierzem, mimo że wielu robiło wszystko, żeby nie został – zastanawiał się Ołdakowski. I wspomniał historię, jak zastrzegł – niepotwierdzoną, którą usłyszał kiedyś od pewnego powstańca.
– Do matki Baczyńskiego kilka dni przed wybuchem powstania przyszedł Jan Rodowicz "Anoda". Oni byli w pewien sposób spięci: "Anoda" był świetnym żołnierzem, Baczyński nie, walka to nie był jego żywioł. Rodowicz przekonywał jego matkę, żeby zabrała go z Warszawy, że nie powinien ryzykować życia. Baczyński sam podjął decyzję, że będzie walczył. Nie da się takich paradoksów opowiedzieć inaczej niż artystycznie – wyjaśniał dyrektor placówki.
Świat ogarnięty lękiem, artyści w izolacji
Aby przypomnieć poezje Baczyńskiego, muzeum postanowiło zaprosić wokalistkę Melę Koteluk i Kwadrofonik, wyjątkowy kwartet z kręgu muzyki poważnej, ale romansujący z alternatywą i folkiem.
Jak powiedziała Koteluk, zaproszenie przyszło w styczniu, pierwsze spotkanie miało miejsce w lutym, a w marcu okazało się, że płyta będzie powstawała w warunkach izolacji wymuszonej pandemią. Pierwsze próby odbywały się przez telefon. - Sprawa była skomplikowana. Restrykcji przybywało, wszyscy byliśmy w jakimś stopniu ogarnięci lękiem. Były problem w komunikacji podczas prób, ponieważ dźwięk docierał w obie strony z opóźnieniem - wspominała wokalistka.
- Musiałem zwalniać tempo. Dlatego początkowo wszystkie piosenki były bardzo wolne, potem na próbie na żywo wszystkie przyspieszyły - wtrącił żartem Bartek Wąsik, pianista i lider Kwadrofonika. Jak przyznał dalej, ta współpraca na odległość była dla niego nową sytuacją, z którą trudno się było oswoić. – Ja lubię wymieniać się fluidami z osobami, z którymi pracuję, a od tego byliśmy odcięci. Ale może to nam też coś dało, bo mogliśmy się dzielić esencją tego, co każdy z nas reprezentuje, swoją estetyką – dostrzegł Wąsik.
Koteluk zauważyła coś jeszcze: atmosfera, która ogarnęła świat w ostatnim czasie, spotkała się z emocjami, jakie towarzyszyły Baczyńskiemu. – Mierzył się z lękiem przed śmiercią, wiedział, że jego pokoleniu grozi zakłada, ale jakoś to w swojej twórczości przetransformował. Stąd to oniryczne oblicze jego twórczości. Było też apokaliptyczne, ale my naturalnie szliśmy w stronę życia, tego, co piękne, motywu wolności i miłości – tłumaczyła.
- Kosmosu, przyrody, wszelkich znaków na niebie i ziemi, których nie brakowało przez te kilka miesięcy – dopowiadał Wąsik..
"Astronomia poety. Baczyński" pozwoli poznać go także jako plastyka, bowiem jego rysunki stały się podstawą oprawy graficznej płyty.
Esencja i skromność - lekcja z pandemii
Mela Koteluk zaśpiewała wiersze, które w kilku miejscach musiała lekko zmodyfikować, by mogły stać się piosenkami. Bartek Wąsik skomponował muzykę i zagrał na fortepianie. Płyta jest przede wszystkim ich dziełem. Ale swój udział mieli także pozostali członkowie kwartetu Kwadrofonik.
- Muzycznie to projekt Meli i Bartka. Oni wysłali nam taką kolorowankę do wypełnienia – mówiła pianistka Emilia Sitarz, która zagrała na małym instrumencie klawiszowym alesis. Jak wyjaśniła, odpowiadała za "partie dźwięków długich i niskich". - To warstwy trudne do wychwycenia, ale powodują, że piosenka jest scalona. Ten długi dźwięk trwa i prowadzi do następnej frazy. To zupełnie nowe doświadczenie, dźwięki na co dzień obce pianiście, ale jestem otwarta na różne role w zespole – przyznała Sitarz.
Magdalena Kordelasińska-Pękala zagrała na marimbie, wibrafonie "i kilku drobiazgach". – Bałam się, czy nadmiar dźwięków nie odciągnie słuchacza od słów, które są piękne i głębokie. Staraliśmy się, żeby nasze dźwięki były tylko dopełnieniem, podkreśleniem tego, co gra na Bartek i śpiewa Mela – opowiadała. Wtórował jej perkusista Piotr Maślanka: - Wystarczy delikatnie uderzyć w talerz, potrzeć go i odlatujemy w kosmos.
Wszyscy podkreślali, że muzyka miała nie przytłaczać tekstu. Mając w pamięci, że Kwadrofonikowi zdarzało się grać koncerty na dwa fortepiany i cztery perkusje, można przypuszczać, że samoograniczenie było wyzwaniem. - Chciałem zrobić płytę, która nie będzie "na wypasie". To także lekcja z panedmii – podsumował Wąsik.
Koncertowa premiera albumu "Astronomia poety. Baczyński" odbędzie się w piątek 24 lipca o godzinie 21.00 w Sali pod Liberatorem. Transmisja koncertu na antenie TVN24, w portalu tvnwarszawa.pl i na platformie TVN24 GO.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ksawery Zamoyski / MPW