Poseł PO Andrzej Halicki przyznał, że sprawa związana ze zwrotem działki na placu Defilad wartej około 160 mln zł jest skomplikowana. - Wymaga wyjaśnienia i rzetelnej oceny, w której będzie uczestniczyć też opozycja – powiedział.
Jego zdaniem komisja w radzie miasta, której powołanie zapowiedziała w piątek Hanna Gronkiewicz-Waltz, powinna mieć możliwość zatrudnienia specjalistów i niezależnych ekspertów. - Chodzi o to, żeby nie było żadnych niejasności w tej sprawie – podkreślał Halicki.
Zobacz także: Kto jest winny kosztownej reprywatyzacji? Bajko: nie mam sobie nic do zarzucenia
Halicki broni Gronkiewicz-Waltz
Halicki wielokrotnie przypominał o podpisanej niedawno "małej" ustawie reprywatyzacyjnej i roli, jaką w jej tworzeniu miała prezydent Warszawy. - Hanna Gronkiewicz-Waltz jest pierwszym i jedynym prezydentem, który umożliwił w części likwidację tego, co komunistyczna władza zrobiła warszawiakom. Dekret Bieruta wydziedziczył prawowitych właścicieli, kilka tysięcy rodzin straciło dach nad głową – przypominał poseł PO.
Dodał też, że "mała" ustawa to nie jedyna inicjatywa, którą podejmowała Gronkiewicz-Waltz. - Prezydent Warszawy proponowała ustawy już w przeszłości. Nie było na nie przyzwolenia, niestety, również przez nasz rząd. Mam pretensję do ministra skarbu i ministra finansów, że nie dali zielonego światła – przyznał.
"Konsekwencje wyciągnięte za późno"
Pozostali goście nie byli dla Hanny Gronkiewicz-Waltz tak wyrozumiali. Senator Jan Maria Jackowski (PiS) przyznał, że nie przekonują go tłumaczenia prezydent w sprawie reprywatyzacji.
– Informacje o Chmielnej 70 pojawiły się w "Gazecie Wyborczej" już w kwietniu. Dopiero jak sprawa nabrała rozpędu, pani prezydent wyciągnęła konsekwencje - powiedział. – Gdyby była profesjonalistką, zrobiłaby to już w kwietniu. Już wtedy był to "ostatni dzwonek" – dodał.
Senator PiS sceptycznie odniósł się też do pomysłu zaprezentowania przez Platformę Obywatelską projektu "dużej" ustawy o reprywatyzacji. Zgodnie z zapowiedzią Gronkiewicz-Waltz, ma być gotowy we wrześniu. - Przecież PO rządziła przez 8 lat. Dlaczego wcześniej tego nie zrobiono? – pytał.
- Należy oczekiwać od władz PO, że wyciągną wnioski i zgodnie ze standardami demokracji zawieszą Gronkiewicz-Waltz do wyjaśnienia całej sprawy – podsumował.
Zmarnowany czas PO
Suchej nitki na prezydent Warszawy nie pozostawił Piotr Guział, obecny radny miasta i były burmistrz Ursynowa. Przyznał, że Platforma Obywatelska - i sama Hanna Gronkiewicz-Waltz - jest najbardziej obciążoną stroną w zaniedbaniach dotyczących reprywatyzacji. – Partia ta przez kilka lat miała wszystko: Sejm, Senat, Prezydenta RP i prezydenta miasta. Ten czas został zmarnowany – punktował.
Guział przyznał, że dobrze iż "mała" ustawa weszła w życie, bo blokuje m.in. działalność kuratorów i zwracanie parków, szkół czy przedszkoli. – Jednak Hanna Gronkiewicz-Waltz mogła przesłać ją znacznie wcześniej, zrobiła to w roku wyborczym, jako wyborczy gadżet – podkreślił.
Radny głośno zastanawiał się, dlaczego teraz prezydent wstrzymuje zwroty. Dlaczego teraz mówi o dużej ustawie. – Gdzie była przez osiem lat? – pytał.
Niech stanie w referendum
Jego zdaniem, prezydent powinna podać się dymisji, choć – jak przyznał – poza dymisją jest jeszcze jeden sposób na wyjście z twarzą z całego zamieszania. – Niech odda się pod ocenę mieszkańców, w referendum – zaproponował.
- Pan burmistrz stał na czele komitetu referendalnego i już próbował odsunąć panią prezydent. Wtedy się nie udało. Nie potraficie wygrać wyborów, więc usiłujecie zrobić to w pokrętny sposób – odpowiedział Guziałowi poseł Halicki.
W dyskusji wrócił też wątek nieruchomości przy Noakowskiego 16. To kamienica, którą w 2003 roku odzyskała rodzina Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Senator Jackowski powiedział, że prezydent powinna wyjaśnić tą sprawę. Podobnego zdania był Guział, który podkreślił, że w sprawie Noakowskiego 16 oczekuje od Gronkiewicz-Waltz białej księgi.
Jackowski przyznał, że wokół skupowania roszczeń wytworzyła się w Warszawie "grupa mafijna", która przeniknęła do struktur urzędniczych. – 160 milionów złotych i Chmielna 70 to tylko wierzchołek góry lodowej – zaznaczył.
Halicki: "Sprawa Chmielnej musi być wyjaśniona"
kw/gp