"Frog" w styczniu stanie przed sądem, ale nie za szaleńcze rajdy

Robert N., pseudonim Frog
Robert N., pseudonim Frog
Źródło: TVN24
Robert N., znany szerzej jako "Frog", znany z szaleńczych rajdów białym BMW po stołecznych ulicach 9 stycznia stanie przed warszawskim sądem. Nie będzie jednak odpowiadał ze swoje wyczyny za kierownicą. Ma zarzut niszczenia mienia.

Jak podkreśla prokuratura, sprawa nie jest nowa. – Akt oskarżenia dotyczący niszczenia mienia przez Roberta N. przekazaliśmy do sądy już 30 września 2013. Więcej informacji nie podajemy – powiedział nam Paweł Wierzchołowski, szef Prokurator Rejonowej Warszawa-Mokotów.

Według informacji radia RMF FM, Robert N. półtora roku temu na Mokotowie rzucał z balkonu w samochody butelkami oraz "przespacerował" się po karoserii jednego z nich.

Pierwsza rozprawa ma odbyć się 9 stycznia roku. "Frogowi" grozi do 5 lat więzienia.

Grozi mu do ośmiu lat więzienia

Robert N. zasłynął nagraniami swoich szaleńczych rajdów po ulicach Warszawy oraz na trasie między Jędrzejowem a Kielcami. Prokuratura w Płocku, która zajmuje się sprawą, w październiku przekazała część akt sprawy mężczyzny stołecznej policji. - Będą prowadzone dwa równoległe postępowania - wyjaśniała Iwona Śmigielska-Kowalska z prokuratury w Płocku.

Jak tłumaczyła rzeczniczka, biegły rozłożył nagranie przejazdu po ulicach Warszawy na czynniki pierwsze i dopatrzył się ponad 80 wykroczeń drogowych. To nimi zajmuje się stołeczna policja. - Chodzi o przeprowadzenie odrębnego postępowania. W gestii policji jest także skierowanie sprawy do sądu - podawała Śmigielska. - Sprawę przekazaliśmy komendzie stołecznej, bo jest miejscowo właściwa do prowadzenia tego postępowania - dodała.O takiej możliwości mówi artykuł 10 Kodeksu wykroczeń. - Cały czas mówiliśmy o tym, że podczas kilkunastominutowego rajdu popełniono ponad 80 wykroczeń, a niestety okres przedawnienia w tym wypadku jest dość krótki. Nie można dopuścić, by pozostały bezkarne. Przepis, który zastosowaliśmy mówi, że jeżeli czyn będący wykroczeniem wyczerpuje zarazem znamiona przestępstwa, orzeka się za przestępstwo i za wykroczenie - tłumaczyła rzeczniczka prokuratury.

Jak zapewniała Śmigielska, postępowanie w sprawie szaleńczego rajdu ulicami Warszawy prowadzone jest w prokuraturze równolegle i niezależnie od postępowania w KSP.

Prokuratura w Płocku w połowie września postawiła "Frogowi" dwa zarzuty - obydwa dotyczą spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym: w lutym na drodze pod Kielcami i w czerwcu w Warszawie. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.

Szaleńcza jazda po ulicach Warszawy

W czerwcu w internecie pojawił się film, na którym widać, jak kierowca BMW wjeżdża na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadzi auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ściga się z motocyklistami.

Wcześniej, w lutym, na trasie między Jędrzejowem a Kielcami, Robert N., jadąc z dużą prędkością, miał zmuszać innych kierowców do gwałtownego zjeżdżania i zmian toru jazdy oraz nie reagował na sygnały policji, która chciała go zatrzymać.

Prokuratura Rejonowa Kielce-Zachód postawiła za to Robertowi N. zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, co podlega karze pozbawienia wolności do trzech lat. Robert N. nie przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień. Jednak w marcu prokurator uznał, że Robert N. nie popełnił przestępstwa, a jedynie wykroczenie i sprawę umorzył.

Pod koniec września w sieci pojawił się kolejny film z popisami białego BMW. Wideo opublikowano na tym samym profilu, na którym pojawiło się wcześniej nagranie z brawurowego rajdu po Warszawie. Śledczy mieli je zbadać w kontekście zakazu prowadzenia pojazdów, jaki został nałożony na Roberta N. Okazało się jednak, że nagranie powstało w kwietniu, gdy zakaz jeszcze nie obowiązywał.

Rajd po Warszawie opublikował w internecie najprawdopodobniej sam kierowca

jb/b

Czytaj także: