Nie ma wątpliwości, że przez ostatnie 6 lat rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz Warszawa bardzo się zmieniła. Coraz bardziej przypomina inne europejskie stolice. Mamy nowoczesny tabor, budowana jest druga linia metra. Powstało Centrum Nauki Kopernik, Muzeum Chopina, Centrum Przedsiębiorczości Smolna. W budowie jest Centrum Kreatywności na Targowej. Od roku można po mieście jeździć również rowerem miejskim, który okazał się sukcesem. Jest coraz więcej miejsc, w których można usiąść i spędzić czas – i w ciągu dnia, i wieczorem. Co chwila pojawia się jakaś nowa klubokawiarnia albo klub, a miasto dokłada starań, żeby konflikty sąsiedzkie nie prowadziły do zamykania tych miejsc. Wydawałoby się, że wszystko jest na dobrej drodze i wszystkie mieszkanki i mieszkańcy stolicy powinni z nadzieją patrzeć w przyszłość. Jednak tak nie jest.
Miasto się zmienia na lepsze, ale nie wszystkie grupy społeczne korzystają na tej zmianie. Warszawa to prężnie rozwijająca się metropolia, w której przez lata rozwój odbywał się kosztem lokalnych inwestycji, osób biedniejszych (nie będących elektoratem PO) i ekologii.
Warszawa to wspaniałe miejsce dla freelancerów i freelancerek, zwłaszcza tych bezdzietnych, których stać na spędzanie czasu w klubokawiarniach i korzystanie z miejskiego życia, oraz dla klasy średniej, która w weekend wybierze się na spacer na Trakt Królewski czy do Łazienek. Warszawa jest również coraz bardziej atrakcyjna dla turystek i turystów.
Znacznie gorzej jest z osobami, które są mniej uposażone. Koszt życia w mieście rośnie – podwyżki cen mieszkań komunalnych, podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej, prywatyzacja stołówek szkolnych. Brakuje troski o osoby starsze – wprawdzie mamy nowy program operacyjny dedykowany tej grupie, ale wciąż zbyt mało jest lokalnych centrów, w których osoby starsze mogłyby się spotykać. Zamiast lokalnych centrów i małych inwestycji przez ostatnie lata ratusz chętniej inwestował w centralne inwestycje takie jak multimedialna fontanna.
Mało istotny jest wciąż wymiar ekologiczny – zachowanie zieleni (konflikt wokół rewitalizacji Ogrodu Krasińskich), stan powietrza (zbyt słaba polityka transportowa zniechęcająca do korzystania z samochodu). Komfort życia codziennego mieszkanek i mieszkańców miasta schodzi na dalszy plan, czego przykładem nie tylko jest deprecjonowanie rozwoju na poziomie lokalnym, ale też dopuszczenie do chaosu przy wprowadzaniu w życie nowego systemu gospodarowania odpadami.
Powoli ta tendencja się zmienia – będziemy dzielnicowe budżety obywatelskie i lokalne programy rewitalizacji, ale dzieje się to trochę za późno. Przy okazji referendum znacznie polepszyła się komunikacja ratusza z mieszkankami i mieszkańcami – referendum pokaże czy nie za późno.
Joanna Erbel