Przejeżdżając ruchliwą ulicą Spacerową natrafia się na intrygujący obrazek. To kamienica, która wygląda jak przekrój budynku naszkicowany w książce z ciekawostkami dla dzieci. Wyraźnie zaznaczone miejsca, gdzie były podłogi poszczególnych pięter, po boku przebiega zygzak klatki schodowej.
Miejsce katastrofy budowlanej z października 2017 roku najlepiej widać z rogu Spacerowej i Słonecznej, choć adres kamienicy to Kujawska 1. Portal tvnwarszawa.pl postanowił sprawdzić, co dzieje się w sprawie zawalonego budynku, wpisanego do ewidencji zabytków.
Od opatrunków do zabezpieczania ruiny
Dom i wytwórnia środków opatrunkowych Rudolfa Strzeleckiego powstały w latach 1914 - 1915. Od frontu to dwupiętrowa willa zbudowana dla właściciela pierwszej w Warszawie fabryki bandaży. Za nią, prostopadle do Kujawskiej, mieścił się budynek produkcyjny. W 1931 roku nieruchomość kupił Związek Kas Chorych. Trzy lata później stała się własnością powstałego wówczas Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Ostatnio w budynku działał fiskus. W 2015 roku podupadłą kamienicę miasto sprzedało - jako wymagającą kapitalnego remontu - Polskiej Izbie Inżynierów Budownictwa.
Inżynierowie planowali stworzyć tu dla siebie siedzibę z prawdziwego zdarzenia zachowując chronioną formę budynku. Projekt opracował Mariusz Ścisło, prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich. Po katastrofie z 18 października sprawą zajął się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
- Polska Izba Inżynierów Budownictwa podjęła wszystkie działania nałożone przez PINB w związku z katastrofą budowlaną - informuje jej rzeczniczka Urszula Kieller-Zawisza. Na nasze pytania odpowiada zdawkowo, nie wdając się w szczegóły wykonanych zabezpieczeń. Deklaruje jedynie, że inwestor ściśle dostosował się do zaleceń i zabezpieczył zarówno zawalony budynek, jak i sąsiadującą z nim kamienicę przy Kujawskiej 3.
Zabezpieczyli i dogrywają szczegóły
Na zlecenie PINB powstała ekspertyza techniczna dotycząca przyczyn katastrofy.
- Przyczyny katastrofy zdefiniował profesor Ostromędzki wskazany przez PINB. Według jego opinii, zawiniła firma zabezpieczająca palisadę ochronną od strony skarpy. Palisada została wykonana niezgodnie z projektem - mówi tvnwarszawa.pl architekt Mariusz Ścisło.
To on, na podstawie zaleceń naprawczych nadzoru budowlanego, pod koniec ubiegłego roku opracował projekt odtworzeniowy. Sprawa jest jeszcze w toku, bo do decyzji PINB zastrzeżenia miała wspólnota mieszkaniowa przy Kujawskiej 3, która sąsiaduje z zawaloną kamienicą i która zleciła własną ekspertyzę oraz wykonała własne pomiary na skarpie. Jak jednak zapewnia administracja budynku, chodzi jedynie o kwestie techniczne dotyczące sposobu zabezpieczenia ściany kamienicy. Współpracę z inwestorem Kujawskiej 1 ocenia dobrze i spodziewa się, że sprawa zostanie wkrótce pozytywnie zakończona. Dodaje, że mieszkańcy Kujawskiej 3, ewakuowani z mieszkań tuż po katastrofie, mogli wrócić do domu już kilka dni później.
Zabytek ma wrócić
Projekt odtworzeniowy zakłada, że z zewnątrz budynek będzie wyglądał, jak przez katastrofą. Tak chciał PINB. Konserwator zabytków - zarówno stołeczny, jak i wojewódzki - nie był stroną w postępowaniu.
- W przypadku katastrofy budowlanej wiodące działania z mocy prawa budowlanego prowadzi PINB i policja. Na tym etapie konserwator może jedynie wskazać elementy warte zachowania czy odtworzenia - informuje Agnieszka Żukowska, rzecznik prasowy wojewódzkiego konserwatora zabytków. Dodaje, że mazowiecki konserwator dostaje od nadzoru budowlanego korespondencję dotyczącą nieruchomości i do tej pory nie miał do niej zastrzeżeń od strony konserwatorskiej.
Na Kujawskiej praca wre. Pod trójką robotnicy niedawno wrócili do przerwanego przez zawalenie remontu części wspólnych kamienicy. Pod jedynką budowlańcy przygotowują się do odbudowy zrujnowanej nieruchomości w oficynie za ocalałą willą. Mogą działać szybko, bo w takim przypadku nie jest potrzebne nowe pozwolenie na budowę. Odtworzenie może zostać przeprowadzone na podstawie wydanego wcześniej dokumentu oraz zaleceń PINB. - Założenie jest takie, żeby do czerwca tego roku budynek został zakończony - mówi Mariusz Ścisło zaznaczając jednocześnie, że jest tylko projektantem a nie inwestorem ani wykonawcą.
Jedynie o pieniądzach nikt za bardzo nie chce rozmawiać. Nie udało się nam ustalić, ile kosztowały błędy przy zabezpieczeniu remontu. Wiadomo jedynie, że dotychczasowe koszty zabezpieczeń po katastrofie poniósł wykonawca prac.
Marcin Chłopaś