Pożar wybuchł we wtorek przed południem w części magazynowej hali o powierzchni 10 tysięcy metrów kwadratowych. Z ogniem walczyło kilkadziesiąt jednostek straży pożarnej z Warszawy i okolicznych powiatów, m.in. Radomia i Nowego Miasta nad Pilicą. Płomienie sięgały dachu budynku.
Do wieczora ogień udało się przygasić, ale akcja była kontynuowana nocą. Na miejscu wciąż pracuje 20 jednostek i 34 wozy strażackie.
Na razie trudno określić, jak długo potrwa dogaszanie. - To może być kilkanaście, kilkadziesiąt godzin, bo cały czas ulatnia się dym z pogorzeliska, tlą się spodnie warstwy. Na pewno wiele godzin, a czy dni? To się okaże - powiedział rzecznik wojewódzkiej komendy straży pożarnej bryg. Dariusz Osucha.
Reagują punktowo
W wielu miejscach części magazynowej budynku wciąż tli się żar, z którego ponownie może rozniecić się ogień. Jak wygląda akcja? Strażacy szukają takich punktów i zalewają je wodą. Nadal muszą robić to z podnośników, bo temperatura jest za wysoka, żeby można było wejść na zgliszcza.
Wschodnia, biurowo-mieszkalna część hali ocalała, jest w dobrym stanie. To zasługa grubej ognioodpornej ściany i strażaków, którzy podczas akcji nie dopuścili, żeby długotrwały ogień ją nadwyrężył.
Strażacy dogaszają halę z podnośników fot
Prawdopodobnie bez ofiar
Strażacy mają utrudniony dostęp do części hali, bo została naruszona jej konstrukcja i zawalił się dach.
Po zażegnaniu niebezpieczeństwa pogorzelisko zostanie przeszukane. To pozwoli ustalić, czy nie było żadnych ofiar. Dotychczas nie ma jednak informacji o tym, żeby ktoś ucierpiał.
Policja zaczęła śledztwo
Straż pożarna ani policja nie chcą mówić jeszcze o przyczynach wybuchu ognia. Pojawiają się jednak pogłoski, że mogło być to podpalenie. Śledztwo w tej sprawie rozpoczęła policja.
- Na teren magazynów wkroczy specjalna ekipa dochodzeniowo-śledcza, która będzie się składać z kilkunastu funkcjonariuszy – zapowiedziała we wtorek Anna Kędzierzawska ze stołecznej komendy. Na miejscu będą pracować także biegli z zakresu pożarnictwa.
Dym nie zagraża
Dym, który powstał podczas pożaru, nie jest na szczęście toksyczny i szkodliwy dla okolicznych mieszkańców. - Nasi chemicy na bieżąco monitorowali skład powietrza w pobliżu, stężenie różnych związków chemicznych nie przekracza dopuszczalnego - zapewniał we wtorek wieczorem kpt. Karol Kierzkowski z mazowieckiej straży pożarnej.
Wcześniej strażacy apelowali do mieszkańców, by pozamykali okna, bo groźny jest każdy dym. Wiatr spychał gęstą chmurę w kierunku Żyrardowa, Mszczonowa i Grójca.
Zablokowany dojazd do Wólki
Nadal utrudniony jest dojazd do Wólki Kosowskiej. Strażacy zabezpieczyli okolice hali i nikogo tam nie wpuszczają. Zablokowane są ulice Wesoła i Nadrzeczna.
Ruch na drogach dojazdowych do Warszawy odbywa się normalnie.
Nocna akcja strażaków:
fot
js/mz