Pies-podróżnik, który w piątek trafił do schroniska na Paluchu nadal czeka na swojego właściciela. Zwierzak wsiadł do pociągu na stacji Halinów i nie chciał wyjść. Ostatecznie pojechał na warszawski Dworzec Zachodni, skąd odebrał go ekopatrol straży miejskiej. Czy właściciel zgłosi się po zgubę?
Jak usłyszeliśmy od Grzegorza Sandomierskiego ze schroniska na Paluchu, wciąż nie zgłosił się właściciel medialnego zwierzaka. - Ustaliliśmy, że psiak ma około trzech lat. Nie jest zaczipowany. Nadaliśmy mu numer i czekamy na właściciela - mówił pracownik. Schronisko umieściło na swojej stronie internetowej zdjęcie psa-podróżnika.
O nietypowej sprawie pisaliśmy w piątek. Około godziny 7 policjanci zostali wezwani na stację w Halinowie (woj. mazowieckie). Jak się okazało, do przedziału wsiadł pies. - Nie miał kagańca ani smyczy. Zajął miejsce w przedziale i warczał na innych pasażerów - mówił nam kom. Daniel Niezdropa z KPP w Mińsku Mazowieckim.
Pies pojechał do Warszawy
Jak mówił policjant, średniej wielkości kundelek nie chciał opuścić przedziału. Policjanci nie mieli odpowiedniego sprzętu, by złapać agresywnego psiaka. - Odławianiem psów zajmują się inne służby - tłumaczył kom. Niezdropa.
Pasażerów trzeba było przesadzić
Oporny czworonóg ani myślał wychodzić z przedziału. Ostatecznie, kierownik pociągu zdecydował się zamknąć go w przedziale. - Pasażerowie zostali przesadzeni, by pies im nie zagrażał. Pojechał pod ochroną konduktora do Warszawy - wyjaśniła Jolanta Maliszewska z biura prasowego Kolei Mazowieckich.
Podróż zakończyła się w schronisku
Na bocznicy Dw. Zachodniego policjanci z komisariatu kolejowego przekazali zwierzaka ekopatrolowi straży miejskiej. Około 9 psiak ruszył do schroniska na Paluchu. - Kundelek był agresywny. Na obroży nie miał żadnej informacji pozwalającej ustalić właściciela. Nie był zaczipowany - mówiła Monika Niżniak, rzecznika warszawskiej straży miejskiej. Zwierzak nie wyglądał na bezdomnego. Był nieufny, ale zadbany.
rydz/aw
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska /Schronisko na Paluchu