Nie jeden, jak pierwotnie planowali, a dwa dodatkowe tory zamierzają wybudować na linii otwockiej kolejarze. Niespodziewany rozrost inwestycji oznacza konieczność budowy estakady w Wawrze. Przedstawiona koncepcja niepokoi mieszkańców, którzy boją się przecięcia dzielnicy "kolejową autostradą". Zarzucają inwestorowi brak transparentności i ignorowanie ich głosu.
PKP Polskie Linie Kolejowe modernizuje linię Warszawa - Lublin. Skala prac jest duża, zakładano między innymi dobudowanie trzeciego i czwartego toru na odcinku Gocławek - Wawer oraz trzeciego od Wawra do Otwocka. Chodzi o to, by oddzielić ruch aglomeracyjny (Szybka Kolej Miejska i Koleje Mazowieckie) od ruchu dalekobieżnego. Umożliwi to podniesienie maksymalnej prędkości do - odpowiednio - 120 i 160 km/h. W ostatnim czasie okazało się jednak, że kolejarze chcą wybudować dwa dodatkowe tory na całym odcinku od Gocławka do Otwocka.
Miały być trzy, będą cztery
Jak mówi nam dzielnicowy radny Wojciech Godlewski (Koalicja Obywatelska), decyzja zaskoczyła samorządowców. - Dowiedzieliśmy się o tym na początku tego roku, na jednej z komisji infrastruktury. Przez przypadek wygadali się, że planują zrobienie czwartego toru. Wcześniej mówili tylko o rezerwie na ten tor - mówi Godlewski. Radny przyznaje, że z punktu widzenia inwestora to racjonalne, bo "łatwiej zarządzać ruchem, gdy ma się dwa tory szybkiego ruchu". Ale perspektywa mieszkańca jest inna. Dodatkowy tor to szerszy pas, z którego znikną parkingi i zieleń.
O przyczyny zmiany planów pytamy w PKP PLK. - Decyzja o dobudowie czwartego toru na odcinku Wawer - Otwock zapadła w 2018 roku. Budowa czterotorowej linii do Otwocka znacznie zwiększy przepustowość linii i usprawni ruch pociągów w Warszawskim Węźle Kolejowym. Będzie możliwe uruchomienie większej liczby składów dzięki oddzieleniu ruchu pociągów aglomeracyjnych od ruchu pociągów dalekobieżnych, które kursują z wyższą prędkością i z mniejszą liczbą zatrzymań na stacjach i przystankach. Budowa nowych torów jest też istotna ze względu poprawę połączeń krajowych: linia kolejowa numer 7 jest jedną z tak zwanych szprych, które będą prowadziły do Centralnego Portu Komunikacyjnego – wyjaśnia Karol Jakubowski, rzecznik PKP PLK.
Jakubowski zastrzega, że czwarty tor nie ma jeszcze decyzji środowiskowej. - Wniosek o jej wydanie złożony zostanie w najbliższych tygodniach - zapowiada. Pytany o konsultacje społeczne, odpowiada: - Przeprowadzone zostaną na etapie wydawania decyzji środowiskowej.
Tory a decyzja konserwatora
Sprawą, którą najbardziej niepokoi mieszkańców jest odcinek między Radością a Międzylesiem. Tam ma powstać kolejowa estakada wysoka na siedem i pół metra: górą pojadą pociągi SKM i KM, dołem - dalekobieżne. Ale tylko w stronę Otwocka, tor w kierunku Warszawy pozostanie na swoim miejscu. Skąd konieczność budowy takiej "przekładki"? Według kolejarzy wynika to z ochrony konserwatorskiej kilku budynków na linii otwockiej, przede wszystkim skrzydlatych wiat przystankowych. To z kolei oznacza, że tory aglomeracyjne muszą pozostać tam, gdzie są.
- Przy analizowaniu przebiegu dobudowywanych torów konieczne było uwzględnienie obiektów będących pod opieką konserwatora zabytków. Są to wiaty peronowe na trasie Warszawa Międzylesie - Otwock, nastawnia na stacji Warszawa Wawer, dworzec i nastawnia na stacji Warszawa Falenica. W efekcie na odcinku Warszawa Międzylesie - Warszawa Radość czwarty tor musi przejść ze strony wschodniej na stronę zachodnią pod torami linii kolejowej numer siedem (tory linii numer siedem zostaną podniesione). Jest to niezbędne z uwagi na kolizję z budynkiem dworca i nastawni w Falenicy. Również układ stacji Otwock jest przygotowany w taki sposób, że tory aglomeracyjne znajdują się w środku, a po zewnętrznych stronach biegną tory dalekobieżne - wyjaśnia Karol Jakubowski.
Dlaczego nie w wykopie?
Radny Godlewski (z wykształcenia inżynier budownictwa) zaproponował alternatywną koncepcję – przeprowadzenie miejsca, gdzie krzyżują się tory. Według PKP PLK nie ma na to szans, bo inwestycja jest zbyt zaawansowana.
- Obowiązująca decyzja środowiskowa wydana przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska oraz umowa o dofinansowanie inwestycji ze środków Unii Europejskiej nie przewidują zagłębiania linii kolejowej w wykopie. Przyjęcie rozwiązania proponowanego przez radnych dzielnicy Warszawa zwiększyłoby zakres prac oraz zajęcie dodatkowego terenu poza linią kolejową (prywatne działki, tereny leśne) pod budowę systemu odwadniającego - wyjaśnia Jakubowski.
Godlewskiego oburza, że kolejarze nawet nie rozważyli takiej opcji. - Prawo wymusza przedstawienie wariantów. Oni zrobili trzy: zerowy (nie budujemy wcale), trasę dla prędkości maksymalnej 120 kilometrów na godzinę i 160 kilometrów na godzinę. Nie ujęli innych wariantów lokalizacyjnych czy poprowadzenia linii w wykopie, co by było bardziej akceptowalne społecznie - twierdzi. - Oczywiście, byłby to dodatkowe koszty, ale też dodatkowe zyski: nie trzeba budować monstrualnych węzłów, nie niszczy się tkanki miejskiej, przejście jest łatwiejsze - wylicza zalety zagłębienia torów.
Konsultacje? Już były
Sprawa coraz bardziej niepokoi mieszkańców. We wtorek protestowali przy przejeździe kolejowym w Radości, a pod koniec maja tłumnie stawili się na dzielnicowej komisji infrastruktury. Twierdzą, że nikt nie konsultował z nimi inwestycji. Przedstawiciele PLK dowodzili, że "konsultacje są elementem decyzji środowiskowej" i bez nich nie mogła być ona wydana.
- Prosimy o przedstawienie dowodów - domagali się mieszkańcy. - Takie dokumenty są do wyciągnięcia w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska - usłyszeli w odpowiedzi.
Podczas komisji przedstawiono także projekty tuneli drogowych w Falenicy i Radości. Tutaj nie było większych zastrzeżeń, poza wielkością rond, które uznano za "monstrualne". Radni zawnioskowali o zaprojektowanie rond o mniejszej średnicy.
Piotr Bakalarski